niedziela, 18 września 2016

Ten (NCT) "Dola Idola"


Cieszę się, że w końcu udało mi się coś napisać. Proszę nie zbesztajcie mnie za bardzo za jakość tego tekstu, ale odzwyczaiłam się od pisania. 


- Proszę pana, wchodzi pan na scenę za 5 minut. Proszę stawić się za minutę za kulisami. – miła pani z obsługi wtargnęła do mojej garderoby i zrobiła hałas.
Wiem, że jestem lekko spóźniony przez tego cholernego szofera, ale co zrobić, gdy ma się taką obsługę jak nie inną. W sumie mógłbym zatrudnić nową… ale nie, przestań! Masz zaraz występ, skup się.
Wziąłem kilka głębokich wdechów  by się uspokoić. Zaraz potem wstałem, rozgrzałem ręce oraz nadgarstki i szlacheckim krokiem poszedłem w miejsce, o którym mówiła  ta niewychowana kobieta.
Scena była wielka… jak zwykle, jednak ja byłem nieco bardziej zdenerwowany. Z reguły moje uczucia trzymam „za pazuchą”, tak to się mówi,  jednak tym razem nie zdołałem. Prawie pół miliona osób miało mnie oglądać. I to tylko na widowni. No dobrze, nie tylko mnie, ale też parunastu tancerzy, którzy do mojej muzyki, mają dziś tańczyć. Od dziecka marzyłem o takim typie mojego estradowego życia i któż by się domyślił, dałem rade w lepszym stopniu niż kiedykolwiek chciałem. Od mojego dzisiejszego zaprezentowania się zależy to co dalej zrobię ze sobą i swoim talentem, danym obficie przez Boga.
Przemyślenia, przemyśleniami, jednak czas zacząć przedstawienie. – krzyknąłem w myślach dając sobie ostatniej otuchy przed resztą mojego życia. Z mikrofonem przy ustach odchrząknąłem dając kolejny znak mojej obecności publiczności. Światło padało jedynie na mnie i mój czarno-biały surdut dopełniony mocno czerwoną muchą i pasem(wybaczcie nie wiem jak się nazywa ta część garderoby mężczyzn, jeśli ma jakąś nazwę xD) zajmującym połowę mojego brzucha. Podszedłem do środka półokrągłej sceny odwracając się w stronę widowni. Ukłoniłem się głęboko i uśmiechnąłem szeroko zanim zdążyłem odwrócić do nich tyłem i przejść na podwyższenie, oświetlone specjalnym białym światłem.
Stanąłem tam i znów się ukłoniłem. Zaraz potem, idąc za zasadą „Show must go on” przystąpiłem do dyrygowania  najpierw samymi skrzypkami jednak potem doszli tancerze. Idealnie zgrali się z muzyką. Sterowałem po części ich ruchami, taki był zamysł choreografii, którą dopracowałem wraz z nimi i ojcem tego nietypowego dziecka (choreografem). Miałem nadzieje, że wszystko wyjdzie super, patrząc ile czasu na to poświęciłem.

*

Występ minął zgodnie z moimi oczekiwaniami(czyt. Bardzo dobrze).
Na zakończenie ukłoniłem się, a zaraz za mną ukłonili się tancerze i orkiestra. Jestem zaaferowany całym zajściem więc nieprofesjonalnie uśmiecham się cały czas do widowni. Zaraz potem mam jeszcze zostać oceniony przez jury złożone z najbardziej wpływowych ludzi w mojej wytwórni. Mimo to jestem spokojny bo wszystko idzie zgodnie z pla….

Nie wiem co się dzieje, głowa mnie bardzo boli. Różne światła dobiegają zza drzwi. Czy to radiowóz? Do mojego nosa dociera zapach dymu i ognia. Przez nadmiar czynników zewnętrznych, wymiotuje na środek karetki. Wróć… co ja robię w karetce….. czemu ona jest przewrócona….. czemu ratownicy leżą nieprzytomni i zakrwawieni, podobnie jak mój piękny surdut. Jednak najważniejsze pytanie, jak do tego doszło? Kręci mi się w głowie, łapie się za nią, czuje bandaż. Siadam na swoim poprzednim miejscu spoczynku. Słyszę z oddali następną karetkę. Nie mam siły żeby zareagować. Jednak nie muszę, bo zaraz drzwi same się otwierają i wchodzą przez nie jacyś ratownicyZa dużo się dzieje jak na moją bolącą głowę. Nie potrafię ubrać niczego w rzeczywistość. Świat zaczyna się kręcić dookoła mnie.  Mdleje po raz kolejny dziś.

***

Jestem wyczerpany jednak coś sprawiło, że się ocknąłem. Przymrużam oczy gdy widzę tą jasność panującą dookoła mnie. Ktoś mnie dotyka?
- Witam panie Ten. Pozwoli pan, że zmienię panu kroplówkę.– dosyć miła, młoda pani sprawiła, że całkowicie się zreflektowałem i zaprzestałem jakich kolwiek ruchów ręką.
Nie ważne, że i tak mam kłopoty z wyczuciem innych części ciała. Po podłączeniu, dedukując, kolejnej kroplówki poczułem się o wiele lepiej. Gdy pielęgniarka wykonała swoją robotę,  poszła po doktora, który, jak mniemam, się mną zajmował.
Nie musiałem długo czekać.
- Dzień dobry, ma pan wyczucie czasu. Idealnie obudził pan się, kiedy tego potrzebowaliśmy. – uśmiechnął się szczerze. – Jak się pan czuje? – spytał biorąc do ręki małą latareczkę i świecąc nią kolejno w każde moje oko.
- Jak na wcześniejsze doznania to jest wręcz jak w niebie. Nie jestem w nim, prawda? – chciałem się upewnić.
- *zaśmiał się zdawkowo* zabawny pan. Nic dziwnego, że w rozrywce pracujesz. – łagodnie się zaśmiał.  – przeszedł pan przez wstrząs mózgu, który nastąpił podczas mocnego uderzenia w głowę spadającym elementem rusztowania sceny. – dokładnie opisał coś czego ja nie miałem prawa pamiętać. – uprzedzając pana pytanie, było to prawie tydzień temu. A! Zapomniałem, żeby było tego mało, karetka którą pan jechał wpadła w poślizg i rozbiła się w stłuczce z autem osobowym. W wyniku tej turbulencji obudził pan się na parę minut i zdążył pogorszyć swój stan. Ale teraz już wszystko jest w porządku. – dopełnił swój monolog szczerym uśmiechem.
- Czyli już nic mi nie jest i mogę iść do domu? – miałem zamiar wstać, jednak doktor Menles (na plakietce tak było napisane) mnie powstrzymał.
- Nie może pan jeszcze się oddalić, co najmniej, przez trzy dni. Obserwacja dalszego stanu pana zdrowia jest niezbędna. – wytłumaczył.
- przepraszam o jakiej scenie pan mówi? – zdezorientowany spytałem o jedyną dziwną rzecz w jego wypowiedzi nie mogąc jej zapomnieć.
- a więc ma pan jakieś dziury w pamięci. To normalne. Za parę dni wszystko pan sobie przypomni. – zimnym, naukowym tonem wspomniał lekarz.
- Przynajmniej tyle. A powie mi pan może gdzie jest ten kierowca samochodu, który miał stłuczkę? – zapytałem wiedząc tylko tyle ile zdążyłem się dowiedzieć o zdarzeniach z przed wypadku.
- To kobieta i leży na łóżku obok pana. Jeszcze się nie obudziła. -  odsłonił zasłonkę dzielącą nasze łóżka.
- Tak mi przykro. – wydusiłem patrząc na zabandażowaną głowę kobiety i nogę w gipsie nie mówiąc o opatrunkach na chyba poparzonych rękach.
- spokojnie, najgorsze już za nami. Dostała znieczulenie oraz wszystko co jej jest i było potrzebne. Za niedługo się powinna obudzić. – wspomniał.

***

Następne kilka dni przeleżałem w tym samym łóżku, sam. Jedyną osobą do której prawie cały wolny czas mówiłem była właśnie ta dziewczyna z łóżka obok. Był też doktor i pielęgniarki, ale oni mnie odwiedzali albo na codziennym obchodzie, lub po zmianę opatrunku na mojej głowie, albo w związku z kroplówką, która nadal była w moich żyłach.
Również odzyskałem swoje wspomnienia, niestety z drobnymi ubytkami. Wszystko co pamiętałem jak i to, co sobie przypominałem, zawierzałem swojej sąsiadce. Kiedyś czytałem o tym, że podczas śpiączki, albo snu pourazowego człowiek może odbierać bodźce słuchowe i dotyk, jednakże jest niezdolny do reakcji. Zostaje tylko dotrzymywać towarzystwa. I to właśnie robiłem, też ku swojemu zajęciu czasu.
Pewnego ranka usłyszałem cichy pomruk ze strony mojej sąsiadki, nikt jej wtedy nie odwiedzał, a ja byłem pogrążony w lekturze. Zapytałem czy mnie słyszy. Mruknęła na znak potwierdzenia. Zawołałem pielęgniarkę, która szybko zawiadomiła lekarza dyżurującego.
- Jak się pani czuje. – zapytał sprawdzając parametry na wszystkich urządzeniach, do których była podpięta.
- Dobrze. Gdzie ja jestem? Ile spałam? Co się stało? – jej seria pytań zdziwiła lekarzy.
Nikt nie ma takiej świadomości zaraz po przebudzeniu z kilkudniowej śpiączki. Lekarzom nie pozostało nic tylko odpowiedzieć jej oraz zrobić serie badań mających wykryć wszystko czego nie można było sprawdzić podczas nieświadomości pacjentki. 
Dziewczyna po kilku dniach pełnych różnorodnych badań, była wyczerpana.
Aktualnie był wieczór, gdy powróciła na sale dzieloną ze mną. Z daleka było czuć od niej szpitalnym zapachem. Pielęgniarka zaprowadziła ją pod prysznic. Ja siedziałem przez cały czas w moim łóżku i czytałem książki przyniesione przez moich przyjaciół. Było niezbyt ciekawie, ale czego oczekiwać po szpitalu. To raczej nie Disneyland. Po piętnastu minutach położyła się, czysta, na swojej pryczy
.

*'

Włączyłem telewizję, świat się nie zmienił przez kilka godzin przez które spałem. Dziewczyna jeszcze spała. Wstałem i przykryłem ją dodatkowo kocem, gdyż zauważyłem, że jest jej zimno patrząc po pozycji w jakiej spała. Koc zawsze miałem na swoim łóżku przez zimną klimatyzacje, która miała ujście nad moim łóżkiem. Są to minusy bycia przesuwanym z miejsca na miejsce. Przez umieszczenie w małym pokoiku dwójki pacjentów. Tymczasem koleżanka, której imię już poznałem, długo nie pospała w ciepłocie przez wezwanie na badania ranne. Podobnie jak ja miała pobieranie moczu, krwi i sprawdzanie odruchów. Ja miałem uraz głowy, a ona nogi i częściowo ręce. Współczułem jej.
Wreszcie mieliśmy pierwszą szansę porozmawiać. Tuż po porannych badaniach. Spytałem się co do jej zdrowia. Nie z narzuconej uprzejmości, a z częściowego przejęcia jej zdrowiem. Przyzwyczaiłem się do jej obecności. Teraz brakowało mi trochę tego, że mogłem do niej mówić bez obaw o odpowiedź, a co gorsza odrzucenie.
Ona mnie znów zadziwiła w ciągu całej naszej „znajomości”. Zapytała czy to ja do niej mówiłem przez większość czasu jej śpiączki. Nie owijałem w bawełnę i odpowiedziałem jej.
Koniec.

Przepraszam, wszystkich fanów tena za takie przedstawienie go!


By, Yoona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz