Miał być to
scenariusz z Jiminem, ale jednak patrząc na ilość JEGO na blogu to zamieniłam
go na TaeYang'a. Nagła wena niestety dopadła właśnie jego, a nie osób z listy
na "ścianie". Wybaczcie też, że to prawie sama scenka, ale na to miałam
właśnie wenę. Zapewne bym popsuła
całość, gdybym pisała od początku. Starałam się, by był jak najlepszy. Powiem wam w sekrecie, że zainspirowała mnie
piosenka zupełnie niespokrewniona z Big Bang lub BTS.
Oglądaliśmy
razem telewizje i akurat trwał program o jedzeniu i o tym jak ono wpływa na
ludzi. Mówili o czekoladzie. Przytuliłam sie do TaeYang'a i oglądaliśmy dalej.
- chcesz
może czekolady, skarbie? - powiedziałam z uśmiechem.
- a chcesz
sie ze mną kochać? Czy może chcesz sie ze mną podroczyć w perfidny sposób? -
zapytał udając rozpacz z tej drugiej opcji.
- wiesz
raczej to.... - pocałowałam go w usteczka po czym sie zaczęło.
Złapał mnie w pasie i przewrócił na plecy. Leżałam na sofie kompletnie nie mogąc ruszyć się przez jego dłonie trzymające moje ręce. Czułam się kompletnie bezbronna. Zaczął obcałowywać moje usta. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że są całe czerwone przez jego ssanie ich. Między pocałunkami oboje z trudem łapaliśmy oddech. Jakimś cudem oboje byliśmy siebie na tyle spragnieni, że nie chcieliśmy przestać. Chłopak po prostu zapomniał o Bożym świecie i byłam mu w głowie tylko i wyłącznie ja i moje smukłe ciało. Powoli przechodził pocałunkami na szyję. Gdy już na niej był zostawiał tam dużo malinek jakże rozpoczął rozpinać moją kraciastą, czerwono-czarną koszulkę zapinaną oczywiście na guziki. Przywołana do porządku przez swój umysł chrześcijanki, odtrąciłam go. Widząc jego przerażony i trochę zaniepokojony wyraz twarzy postanowiłam szybko wyjaśnić.
Złapał mnie w pasie i przewrócił na plecy. Leżałam na sofie kompletnie nie mogąc ruszyć się przez jego dłonie trzymające moje ręce. Czułam się kompletnie bezbronna. Zaczął obcałowywać moje usta. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że są całe czerwone przez jego ssanie ich. Między pocałunkami oboje z trudem łapaliśmy oddech. Jakimś cudem oboje byliśmy siebie na tyle spragnieni, że nie chcieliśmy przestać. Chłopak po prostu zapomniał o Bożym świecie i byłam mu w głowie tylko i wyłącznie ja i moje smukłe ciało. Powoli przechodził pocałunkami na szyję. Gdy już na niej był zostawiał tam dużo malinek jakże rozpoczął rozpinać moją kraciastą, czerwono-czarną koszulkę zapinaną oczywiście na guziki. Przywołana do porządku przez swój umysł chrześcijanki, odtrąciłam go. Widząc jego przerażony i trochę zaniepokojony wyraz twarzy postanowiłam szybko wyjaśnić.
- kochany,
przepraszam, ale to chodzi.... -
przerwał mi jednocześnie kładąc dłoń na moim barku.
- ....
religię? To ja raczej powinienem przepraszać. - zasmucił się i odwrócił się do
ekranu zaprzestając jakichkolwiek działań.
Trochę się
zdenerwowałam, kiedy znów to zrobił. Nie lubiłam, kiedy właśnie w podobnych
sytuacjach zawsze udawał, że do niczego nie doszło i w pewien sposób ranił mnie
tym.
- Tae.... -
przerwał mi kolejny raz tym razem całując prosto w usta. (No jak tak można
XD.)
- Kocham Cię
_____. - oderwał się zanim było za późno. - Po prostu nie mogę znieść tego, że
mnie nie chcesz tylko ze względu na religię....
- ale....
- ....
poczekaj... wiem że dla niektórych religia to najważniejsza rzecz pod słońcem.
Lecz dla mnie warzna jesteś Ty i to co Ty do mnie czujesz w tej chwili. Znamy
się od dawna i jesteśmy ze sobą długo, nigdy nie czułem się bardziej....
- Kocham
Cię. - przyłożyłam do jego ust palec wskazujący. (No jak on może to ja też) -
Wiesz to bardzo dobrze i wiesz co sądzę na temat religii. Zawsze chciałam
sprawić, by mój mąż dopiero poczuł mnie w ten jedyny sposób. Szczerze, to nawet
nie wiesz jak bardzo ja też tego bym chciała.
Przytulił
mnie bez zbędnych słów.
Niestety tym
razem poczułam te charakterystyczne motylki w brzuchu, a nawet więcej o to
uczucie w podbrzuszu. Postanowiłam nagiąć tak ważną dla siebie i paru innych osób
zasadę. No dobrze dużej liczbie katolików na całym świecie.
Kończąc "misiaka" ku wielkiemu zdziwieniu zdjęłam tancerzowi koszulkę. Odkryłam pięknie wyrzeźbiony tors chłopaka bez najmniejszych oporów ze strony mężczyzny. ( no raczej 27 letni chłopak niecałkiem jest nastolatkiem. ) Nie musiałam mu oznajmiać, czego bym chciała. Wziął mnie w ramiona i niewiadomo czemu zaniósł do łazienki. Postawił, a raczej położył mnie na tamtejszej małej szafce, która prawie się złamała pod moim prawdę mówiąc małym ciężarem. Nie pozwolił mi powiedzieć nawet słowa przez przyjemne, mokre pocałunki na szyi i barkach. Zdjął tym razem w całości moje odzienie wierzchnie pozostawiając mnie jedynie w bieliźnie. Nie pozostawiając mu dłużna na oślep rozpięłam mu pasek od jeansów, ozdobionych przeróżnymi naszywkami i (tu was zdziwię) dziurami. Wystarczyło zsunąć je do połowy (bo dalej się nie dało z nim na sobie. Heh.) i sam się zajął dalszą częścią. Po odpięciu stanika i rzuceniu go gdzieś w daleką dal. Kazał mi się podnieść. Uczyniłam to co sobie życzył. (jak jakaś niewolnica). Jak powiedział bym weszła pod prysznic wcześniej zdejmując ostatni materiał z siebie, także to zrobiłam. Lecz, by nie było mu nudno ( a jakby mogło?) zrobiłam to nadzwyczaj umiejętnie i zmysłowo. Jednak chyba mi nie wyszło, bo tylko wywołałam u niego lekki uśmiech i słowa "skarbie, może lepiej zajmij się swoją słodką stroną". Niby oburzona puściłam ciepłą wodę i udałam, że mam zamiar się wykąpać, będąc tym samym obrażona (fochnięta) na niego.
Kończąc "misiaka" ku wielkiemu zdziwieniu zdjęłam tancerzowi koszulkę. Odkryłam pięknie wyrzeźbiony tors chłopaka bez najmniejszych oporów ze strony mężczyzny. ( no raczej 27 letni chłopak niecałkiem jest nastolatkiem. ) Nie musiałam mu oznajmiać, czego bym chciała. Wziął mnie w ramiona i niewiadomo czemu zaniósł do łazienki. Postawił, a raczej położył mnie na tamtejszej małej szafce, która prawie się złamała pod moim prawdę mówiąc małym ciężarem. Nie pozwolił mi powiedzieć nawet słowa przez przyjemne, mokre pocałunki na szyi i barkach. Zdjął tym razem w całości moje odzienie wierzchnie pozostawiając mnie jedynie w bieliźnie. Nie pozostawiając mu dłużna na oślep rozpięłam mu pasek od jeansów, ozdobionych przeróżnymi naszywkami i (tu was zdziwię) dziurami. Wystarczyło zsunąć je do połowy (bo dalej się nie dało z nim na sobie. Heh.) i sam się zajął dalszą częścią. Po odpięciu stanika i rzuceniu go gdzieś w daleką dal. Kazał mi się podnieść. Uczyniłam to co sobie życzył. (jak jakaś niewolnica). Jak powiedział bym weszła pod prysznic wcześniej zdejmując ostatni materiał z siebie, także to zrobiłam. Lecz, by nie było mu nudno ( a jakby mogło?) zrobiłam to nadzwyczaj umiejętnie i zmysłowo. Jednak chyba mi nie wyszło, bo tylko wywołałam u niego lekki uśmiech i słowa "skarbie, może lepiej zajmij się swoją słodką stroną". Niby oburzona puściłam ciepłą wodę i udałam, że mam zamiar się wykąpać, będąc tym samym obrażona (fochnięta) na niego.
TaeYang
jednak ściągną własny materiał bokserek moro w o dziwo czerwono-czarnym, a nie
szaro-zielono-khakim (nie lubie tego koloru. Dziwny jest.) kolorze.
Mniejsza z tym. Nagutki dołączył do mnie. W kabinie kontynuował swoje ćwiczenia
warg na moim barku i plecach, stojąc do mnie tyłem. Chcąc spojrzeć na niego
odwróciłam w tamtą stronę lekko głowę i dopadły mnie jego wargi. Uśmiechnęłam
się lekko czując jego chrapkę na mnie. Pozwalałam się mu dotykać w przeróżnych
miejscach tym samym czując ogromne podniecenie. Czułam też przylegającego (prawie) do
mnie dobrego przyjaciela mojego chłopaka. Nawet nie zorientowałam się, kiedy
moje ręce powędrowały w tamto magiczne miejsce. Poczułam się inaczej, kiedy to
ja kazałam mu się oprzeć o ścianę.
Uklękłam przed nim i zaczęłam robić swoje. Szczerze... to nawet nie wiedziałam za bardzo co mam w tej sytuacji zrobić, więc kierowałam się instynktem. (Może macierzyńskim. Heh. Nie wiem jak inaczej to nazwać)
Po lekkim przesunięciu dłonią po członku i reakcji mego ukochanego, poczułam się pewniej. Polizałam główkę członka poczym wsadziłam sobie jego część do buzi. Małą miałam pojemność jamy ustnej porównując ją, do długości kolegi Tancerza. Nie zauważyłam mimo to zbytniego smutku na twarzy Tae, lecz ogromną przyjemność i dużo szybszy oddech niż chwilę temu. Nie ukrywałam, że mnie też to sprawiało niemałą przyjemność głównie, gdy słyszałam jego oddech, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Bo powiedzmy sobie jasno, dla dziewczyny to nie jest zbytnia przyjemność, wkładanie sobie penisa do zbyt małej buzi.
Gdy tylko, chcąc złapać głębszy oddech, wyjęłam penisa z ust to chłopak natychmiast podniósł mnie do pozycji stojącej tyłem do niego. Lekko pochyliłam się i wrzasnęłam. Nie oczekiwałam, że wejdzie we mnie tak szybko i się mówiąc szczerze.... przestraszyłam. Poruszał się we mnie dosyć gwałtownie, ale jednocześnie jakby nie chciał mi zrobić najmniejszej krzywdy. Czułam niemal jego miłość i spragnienie.
Postanowił mi robić przyjemność od przodu jedną ręką, dwoma, a później trzema palcami. Zaś drugą ręką trzymał mnie za biodra asekurując. Ja dodatkowo się opierałam o kafelki, którymi wyłożony był prysznic. Czułam, że robie to z właściwym mężczyzną. Poczułam w pewnym momencie jak rozlewa się we mnie jego ciepła sperma oraz jak jej część spływa mi po nodze, mieszając się częściowo z wodą spływającą po nas. Nie czekałam długo, żeby opuścił moje wnętrze. Trochę się zdziwiłam, ponieważ byłam święcie przekonana, że będzie to robił póki nie dojdę na ten wysoki szczyt.
Ten oczywiście kolejny raz wziął moje troszeczkę już zmęczone ciało na ręce i znów ułożył na tej samej delikatnej szafeczce co wcześniej, lecz tym razem złożył tylko motyli całus na moich ustach i zszedł szybko na dół.
Ustami pieścił moją waginę (nie lubię tego słowa, ale jest poprawne wiec go użyję.) Czułam przypływające niezwłocznie uniesienie. A jak swoim językiem dotykał mego wnętrza to totalnie odpłynęłam, do krainy wiecznej przyjemności, której centrum był on.
Uklękłam przed nim i zaczęłam robić swoje. Szczerze... to nawet nie wiedziałam za bardzo co mam w tej sytuacji zrobić, więc kierowałam się instynktem. (Może macierzyńskim. Heh. Nie wiem jak inaczej to nazwać)
Po lekkim przesunięciu dłonią po członku i reakcji mego ukochanego, poczułam się pewniej. Polizałam główkę członka poczym wsadziłam sobie jego część do buzi. Małą miałam pojemność jamy ustnej porównując ją, do długości kolegi Tancerza. Nie zauważyłam mimo to zbytniego smutku na twarzy Tae, lecz ogromną przyjemność i dużo szybszy oddech niż chwilę temu. Nie ukrywałam, że mnie też to sprawiało niemałą przyjemność głównie, gdy słyszałam jego oddech, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Bo powiedzmy sobie jasno, dla dziewczyny to nie jest zbytnia przyjemność, wkładanie sobie penisa do zbyt małej buzi.
Gdy tylko, chcąc złapać głębszy oddech, wyjęłam penisa z ust to chłopak natychmiast podniósł mnie do pozycji stojącej tyłem do niego. Lekko pochyliłam się i wrzasnęłam. Nie oczekiwałam, że wejdzie we mnie tak szybko i się mówiąc szczerze.... przestraszyłam. Poruszał się we mnie dosyć gwałtownie, ale jednocześnie jakby nie chciał mi zrobić najmniejszej krzywdy. Czułam niemal jego miłość i spragnienie.
Postanowił mi robić przyjemność od przodu jedną ręką, dwoma, a później trzema palcami. Zaś drugą ręką trzymał mnie za biodra asekurując. Ja dodatkowo się opierałam o kafelki, którymi wyłożony był prysznic. Czułam, że robie to z właściwym mężczyzną. Poczułam w pewnym momencie jak rozlewa się we mnie jego ciepła sperma oraz jak jej część spływa mi po nodze, mieszając się częściowo z wodą spływającą po nas. Nie czekałam długo, żeby opuścił moje wnętrze. Trochę się zdziwiłam, ponieważ byłam święcie przekonana, że będzie to robił póki nie dojdę na ten wysoki szczyt.
Ten oczywiście kolejny raz wziął moje troszeczkę już zmęczone ciało na ręce i znów ułożył na tej samej delikatnej szafeczce co wcześniej, lecz tym razem złożył tylko motyli całus na moich ustach i zszedł szybko na dół.
Ustami pieścił moją waginę (nie lubię tego słowa, ale jest poprawne wiec go użyję.) Czułam przypływające niezwłocznie uniesienie. A jak swoim językiem dotykał mego wnętrza to totalnie odpłynęłam, do krainy wiecznej przyjemności, której centrum był on.
Doszłam
poraz pierwszy. Zaraz potem znów poczułam jak jego przyjaciel odwiedza mnie. Tym
razem jednak przód mojej kobiecości. Teraz był bardziej brutalny, lecz nadal
wypełniała każdy jego centymetr miłość do mnie.
W pewnym
momencie to szafka niewytrzymała pod naszym naporem i znalazłam się dosłownie w
powietrzu utrzymywana jedynie przez jego mięśnie i swoje nogi, splecione na
jego plecach.
Mało
brakowało byśmy zawału dostali jak niezapowiedziany do łazienki wtargł DaeSung
z zasłoniętymi przez opaskę, oczami.
- możecie
być ciszej ludzie tu spać chcą. - prawie wykrzyczał i od razu wyszedł.
By Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz