Rankiem następnego dnia byliśmy już daleko od domu. Nie
mogliśmy zawrócić, mimo iż obojgu nam źle się spało na twardym gruncie.
Modliłam się o to byśmy mogli znaleźć chociaż połowę z EXO.
Nie musiałam długo na
to czekać, dokładniej to pierwszą osobę znaleźliśmy po jakimś tygodniu za
pośrednictwem telepatii naszego kochanego Suho.
***
Normalny
dzień w podróży, z reguły niewygodnej
dla wygodnickich ludzi. Na szczęście nie jestem taka, bo miałabym spory
problem. Dziś znaleźliśmy się w jakimś zajeździe i oczywiście zjedliśmy ciepły
posiłek po czym uzupełniliśmy zapasy. Suho czuł się źle odkąd przyszliśmy więc
postanowiłam mu pomóc i poszłam do zielarni, by zdobyć jakiś lek, który by mu
pomógł. Dostałam tylko jakieś podstawowe
składniki do tak zwanego „magicznego wywaru”.
Dokładniej były to zmieszane zioła na zgagę, kaszel i katar. Wiedziałam
takie rzeczy od naszego kochanego Lay’a, z którym zawsze lubiłam
eksperymentować. Nie pomogło. Pomyślałam jako o drugiej przyczynie to o WE ARE
ONE. Ale odrzuciłam tą myśl.
***
Dwa dni
później dalej nie wyjechaliśmy z powodu choroby Suho. Bałam się o niego coraz
bardziej. Tym razem musiałam udać się z nim do lekarza. Tutaj zwali go
uzdrowicielem. Był od niedawna w mieście, ale ludzie sporo o nim mówili.
Opowiadali też o jego cudownych zdolnościach. Pomyślałam, że mógłby pomóc i
Suho. Udałam się do niego bez wiedzy lidera. Był to siwy starszy pan. Nazywano
go Bartłomiej. Zgodził się zbadać chłopaka.
Zaledwie
dwie godziny później miał swoją diagnozę. Według niego stan Suho nie był
spowodowany przyczyną ani wirusa ani
zmęczenia, tylko starym zaklęciem. Domyślił się kim jest mój towarzysz. Spytał:
- Jakim
cudem się obudziliście się w ten dobry czas?
- Raczej
nie jest dobry, skoro obudziliśmy się.
Czy może znalazł pan któregoś z moich przyjaciół?
- Wiesz,
chyba miałem zaszczyt, ale oczywiście go nie rozpoznałem przez tą zmyłkę. –
mężczyzna podrapał się po głowie.
- A mógłby
nam pan powiedzieć chociaż jak wyglądał i czy nadal jest w mieście? – przejęłam
się.
- Tak,
nawet pomogłem mu w znalezieniu rzeczy na przebranie, były całe jakby spalone. Wracając
miał rude włosy i jasną karnacje jego ubrania były zniszczone jak już mówiłem
więc dałem mu nowe, a raczej noszone przez mojego syna. Nocował u mnie w
gabinecie, a na drugi dzień spotkał się prawdopodobnie z kimś z waszego
„gangu”. Tamtego widziałem tylko przez chwilę. Zapamiętałem tyle że miał ciemne
włosy, jasną karnacje i jasne ubranie.
- Więc to
musieli być Chanyeol i Baekhyun. – Suho od razu się zerwał.
- Na razie
to ty musisz wyzdrowieć, a ja ich poszukam. Zdaj się na mnie. – zdziwiłam się,
że chciałam sama ich poszukać, ale nie naraziłabym Lider’a.
Wyszłam z
gabinetu i skierowałam się do gospody. Tak jak myślałam właśnie tam ich
znalazłam i podeszłam do ich stolika. Rozmawiali o tym jak tu się znaleźli.
Przysiadłam się do nich. Zauważyli mój uśmiech i rozpoznali moją twarz, ale
zachowali się jakby mnie od znali od niedawna, by nie wzbudzić podejrzeń.
Tamtejsi ludzie są reguły podejrzliwi i
to się podobno od wieków nie zmieniło.
- Chodźcie
do mojego i Wody „apartamentu”. Nie powinnam tak powiedzieć zważając na
otoczenie.
- Mina nie
mów tak. Bo się skapną. Teraz nie należymy do lubianych strażników przez nasze
„występki”. – Baekhyun zwrócił mi uwagę po czym wstaliśmy i udaliśmy się we
wspomniane przez mnie miejsce.
Otwarłam
drewniane drzwi i wpuściłam do środka
chłopaków wcześniej rozglądając się czy przypadkiem ktoś nas nie obserwuje.
***
W tym
czasie Suho cierpiał katusze związane z tym, że był chory. Bartłomiej robił
wszystko, ale jakoś nie udawało mu się
nic poradzić. Chwilę później wpadł na pomysł. Powiadamiając chłopaka o tym, że
zaraz wróci i przyprowadzi osobę, która mu na pewno pomorze. Był to jego syn,
który przybył wraz z nim jakieś piętnaście minut później.
-
Przedstawiam Ci Lay’a mojego przybranego syna. Znalazłem go na zapleczu jak
leżał nieprzytomny, postanowiłem mu pomóc i przygarnąć.
Suho i
chłopak poparzyli na siebie po czym Lay podbieg ł do niego pytając się co się
stało.
- Ty żyjesz
i nic nie zrobiłeś? – Lider zdenerwował się.
-
Wiedziałem, że tutaj w końcu ktoś dotrze i znajdziemy się. A poza tym chciałem
pomagać ludziom.
- To
przynajmniej trzeba było dać znak życia jesteśmy tu od dawna.
- Dałem w
postaci ogłoszenia o niesamowitym uzdrowicielu. Inaczej mogliby mnie znaleźć
pierwsi, żołnierze Ayumi’ego. Przepraszam, a co Ci dolega jeśli Bartłomiej
nawet nie może pomóc?
- To
skomplikowane, ale skoro tak dużo was w tym mieście to może WE ARE ONE się
odzywa?
- Możliwe.
W takim razie pomogę. – Lay położył rękę w miejscu gdzie znajduje się serce.
Chwile
później Suho całkowicie wyzdrowiał i podniósł się bez problemy, który wcześniej
go dręczył. Ale patrząc na to zdarzenie Lekarza aż zamurowało. Odezwał się
dopiero po całym akcie uzdrowienia.
- Ale… Ale
dlaczego nie powiedziałeś człowiekowi, który Cię przygarnął?
Lay odwrócił się w stronę mężczyzny.
- Nie
wiedziałem, czy mogę Ci ufać na tyle, by Ci powiedzieć. – Wzruszył ramionami.
By : Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz