Przez długie
godziny próbowałam przypomnieć sobie co się właściwie stało. Doszłam do
wniosku, że muszę z kimś porozmawiać.
Do pokoju
wszedł lekarz. Zachowywał się dość dziwnie, jak na pracownika szpitalu. Gdy
zobaczył, że się obudziłam wybiegł z pomieszczenia. Po jakiś pięciu minutach
wrócił z ochroniarzem u boku (Co ja zrobiłam? O.O)
Podszedł do mnie, pytając:
- Jak się
panienka czuje?
- Oprócz
bolącej głowy nic mi nie jest. A co się właściwie stało. Może mi pan
powiedzieć? – zrobiłam mocno pytającą minę.(pewnie
to dziwnie wyglądało ^.^)
Lekarz
zapisał coś na kartce, która z kolei była przyczepiona na metalowej podkładce
przy moim łóżku, odezwał się.
- To
panienka powinna nam odpowiedzieć. My wiemy tylko tyle, że znaleziono Cię
prawie martwą na brzegu rzeki. Byłaś cała mokra, a do tego dochodził
wszechobecny na twoim ciele szlam z wody. Znalazł panienkę tamten chłopak. - Machnął
ręką w powietrzu pokazując na drzwi - Czeka na korytarzu. Zawołać go? – pomyślałam że może on będzie
wiedział…
- Wie pan
jak się nazywam i z kąd pochodzę?
-
Dowiedzieliśmy się od tego człowieka, że panienka nazywa się Sara UniHun. Pochodzi panienka z Krakowa w
Polsce i Europie. On chyba dobrze Cię zna. – wskazał ręką na drzwi.
- Proszę go
poprosić. Chwileczkę, mam jeszcze jedno pytanie.
Lekarz
odwrócił się, popatrzył prosto w moje ciemne oczy.
- Sądziliśmy,
że możesz być niebezpieczna skoro tak bardzo się rzucałaś we śnie. –
odpowiedział po czym wyszedł. – (wnioskując) domyślił się,
Zaraz potem
usłyszałam kroki i dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyłam w nich wysokiego
chłopaka o ciemnych włosach z jasnymi pasemkami na grzywce. Widząc mnie
uśmiechnął się. Podszedł do mojego łoża (*.*) i usiadł na, metalowym krześle powlekanym
morskim materiałem. Zapytał o moje samopoczucie. Mi natomiast, jak tylko się
odezwał pojawiły tysiące obrazów związanych właśnie z nim. Czułam, że znam go
ona dawna i mu ufam. Zaczęłam od odpowiedzenia na jego pytanie. Później
przeszłam do pytań i oczekiwałam na odpowiedzi. Powiedziałam też, że nie
pamiętam go, ani nic z mojego wcześniejszego życia. Nie zdziwiło go to
wyznanie. Zaczął opowiadać o mnie i o wszystkim co znałam. Poznałam (ponownie) jego imię, a także imiona moich
najbliższych przyjaciół. Było ich w sumie dwunastu. Sześciu ludzi i sześciu jak
to określił „matoki”. Nie wiem czy tą nazwę się odmienia, ale może lepiej
będzie jeśli nie będę próbować.
Z jego opowieści wynikało że znaliśmy się od kąd mieliśmy po 3 lata.
By: Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz