piątek, 27 lutego 2015

B.A.P "Co się właściwie stało" cz.2







Przez długie godziny próbowałam przypomnieć sobie co się właściwie stało. Doszłam do wniosku, że muszę z kimś porozmawiać.
Do pokoju wszedł lekarz. Zachowywał się dość dziwnie, jak na pracownika szpitalu. Gdy zobaczył, że się obudziłam wybiegł z pomieszczenia. Po jakiś pięciu minutach wrócił z ochroniarzem u boku (Co ja zrobiłam? O.O) Podszedł do mnie, pytając:
- Jak się panienka czuje?
- Oprócz bolącej głowy nic mi nie jest. A co się właściwie stało. Może mi pan powiedzieć? – zrobiłam mocno pytającą minę.(pewnie to dziwnie wyglądało ^.^)
Lekarz zapisał coś na kartce, która z kolei była przyczepiona na metalowej podkładce przy moim łóżku, odezwał się.
- To panienka powinna nam odpowiedzieć. My wiemy tylko tyle, że znaleziono Cię prawie martwą na brzegu rzeki. Byłaś cała mokra, a do tego dochodził wszechobecny na twoim ciele szlam z wody. Znalazł panienkę tamten chłopak. - Machnął ręką w powietrzu pokazując na drzwi - Czeka na korytarzu.  Zawołać go? – pomyślałam że może on będzie wiedział…
- Wie pan jak się nazywam i z kąd pochodzę?
- Dowiedzieliśmy się od tego człowieka, że panienka nazywa się  Sara UniHun. Pochodzi panienka z Krakowa w Polsce i Europie. On chyba dobrze Cię zna. – wskazał ręką na drzwi.
- Proszę go poprosić. Chwileczkę, mam jeszcze jedno pytanie.
Lekarz odwrócił się, popatrzył prosto w moje ciemne oczy.
- Sądziliśmy, że możesz być niebezpieczna skoro tak bardzo się rzucałaś we śnie. – odpowiedział po czym wyszedł. – (wnioskując)  domyślił się,
Zaraz potem usłyszałam kroki i dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyłam w nich wysokiego chłopaka o ciemnych włosach z jasnymi pasemkami na grzywce. Widząc mnie uśmiechnął się. Podszedł do mojego łoża (*.*) i usiadł na, metalowym krześle powlekanym morskim materiałem. Zapytał o moje samopoczucie. Mi natomiast, jak tylko się odezwał pojawiły tysiące obrazów związanych właśnie z nim. Czułam, że znam go ona dawna i mu ufam. Zaczęłam od odpowiedzenia na jego pytanie. Później przeszłam do pytań i oczekiwałam na odpowiedzi. Powiedziałam też, że nie pamiętam go, ani nic z mojego wcześniejszego życia. Nie zdziwiło go to wyznanie. Zaczął opowiadać o mnie i o wszystkim co znałam. Poznałam (ponownie) jego imię, a także imiona moich najbliższych przyjaciół. Było ich w sumie dwunastu. Sześciu ludzi i sześciu jak to określił „matoki”. Nie wiem czy tą nazwę się odmienia, ale może lepiej będzie jeśli nie będę próbować.
 Z jego opowieści wynikało że znaliśmy się od kąd mieliśmy po 3 lata. 
By: Yoona 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz