poniedziałek, 21 września 2015

Key (SHINee) "intervew"





Scenariusz napisany dla mojej kochanej Mikai Yagamoto. Może nie zamawiała, ale wiem , że tego chce. ^^
PS: Pisałam to przez jakieś  cztery miesiące więc nie jest szczytem moich możliwości, ale proszę wybaczcie krótkość i że jest mało no wiecie... wszystkiego ty także Mikai. ^^ mam nadzieję, że mi wybaczysz.
 

- ____! Czemu Cię tu jeszcze nie ma? Czekam już dwie minuty. -krzyknął jeden z twoich pracodawców. 

>>>>>>>>>>> 

Czekaj..... czekaj..... może zacznę tę opowieść jeszcze raz. Inaczej.
>>><<< 

Stałaś prawie mokra przed budynkiem wielkiego SM Entertainment. Zaproszono Cię tam można powiedzieć, że niespodziewanie, ponieważ złożyłaś tam swoje CV tak dawno i już straciłaś jakąkolwiek nadzieje, że to się stanie.
Jednak miałaś szczęście, przynajmniej tak na początku myślałaś. Byłaś tak zdenerwowana, że czułaś nieistniejący pot na twym karku jak i całym ciele. Czy to się nazywa zdenerwowanie? Raczej totalny odlot na punkcie najlepszej jak i najstraszniejszej koreańskiej wytwórni płytowej. Jednym słowem pod jarana byłaś na maksa. Gdybyś tylko wiedziała jaką prace masz otrzymać, to twoje nastawienie prawdopodobnie, by się diametralnie zmieniło.
W czasie moich opowieści, ty zdążyłaś wejść do ceglanej twierdzy najbardziej rozpoznawalnych gwiazd k-popowych takich jak Girls' Generation, EXO jak i TVXQ oraz SHINee.
Niecałe piętnaście, długich i przepełnionych usilnymi staraniami znalezienia odpowiedniego pokoju, minut później ujrzałaś drzwi do najważniejszego gabinetu.
 Lekko zapukałaś w drogie drewno, pokrywające wejście do środka. Bałaś się o to czy ich nie popsujesz przypadkiem. Usłyszałaś jak ktoś z wewnątrz grubym głosem zaprasza Cię do środka.  Posłuchałaś napierając na dębowe wrota.
Lekko pochyliłaś się na znak powitania. Mężczyzna wstał z swojego pewnie nad wyraz wygodnego oraz miękkiego fotela i podał Tobie swoją dłoń również się witając.
- Annyeonghaseyo.  Usiądź wygodnie - pokazał na krzesło koło ciebie.
- Annyeonghaseyo. Dziękuje za wiadomość i to zaproszenie. - wykonałaś polecenie i podziękowałaś, jak na dobrze wychowaną dziewczynę przystało.
- Proszę. - widać było jego ukryty uśmiech. - Chciałbym Ci zaproponować pracę w dormie jednego z naszych zespołów. Jako pomoc domowa. –od razu przeszedł do rzeczy.
Zaniemówiłaś i nie wierzyłaś w to co właśnie twoje aparaty słuchowe odebrały, innymi słowy – usłyszałaś. Mimowolnie kiwnęłaś głową kiedy Szef zapytał się o twoją zgodę.
 Już miałaś nie wiadomo jakie nadzieję, a tu co? NICO. Chociaż tyle to też dobrze. Może Ci się trafi twój ukochany zespół.
Dostałaś adres mieszkania, ale żadnej informacji przy jakim zespole masz pracować.
Następnego dnia po podpisaniu wszelkich umów o prace jak i przyrzeczenia o tajności miejsca, gdzie znajduje się dorm, udałaś się na tamtą ulicę. Na szczęście nie musiałaś się tłuc autobusem na drugi koniec miasta. Dostałaś służbowe auto, lecz jeden szkopuł uniemożliwiał Ci uciechę. A mianowicie, było tak małe, że kiedy go pierwszy raz zobaczyłaś, to pomyślałaś "Ja mam wejść do tego maleństwa?" Lecz nie było nawet mowy o zmianie, wiec musiałaś się wcisnąć. Nie było tak trudno, ale jak musiałaś stać w korku w sam środek lata z 30 stopniowym upałem na zewnątrz i bez możliwości włączenia klimatyzacji to ci się słabo robiło.
- przecież to się kiedyś skończy. Musi. - powiedziałaś sama do siebie.
Nic więcej nie mówiąc po prostu weszłaś swoją może niezbyt wielką  pupą do pojazdu. Zatrzasnęłaś drzwi i .... uświadomiłaś sobie, że musisz wrócić na samą górę wieżowca po kluczyki. Ten samochód mimo, że otwierał się bez potrzeby samego "otwierania" to miał plus. Nikt go nie ukradnie, bo nawet po co. Takiego wręcz komicznie małego samochodu nie pogardziłby tylko sam klaun mogący zmieścić do niego parę sporych innych klaunów. 

>>
 
Stanęłaś z rozdziawioną paszczą (buzią) przez tabliczką z napisem:

Przepraszamy usterka windy.
 Zapraszamy do spacerku schodami.

Myślałaś, że cię szlak jasny trafi. Coś się na ciebie chyba uwzięło tego dnia, albo po prostu od początku nie polubili Cię pracownicy.
Po głupie kluczyki maszerowałaś niby jakiś zawodowiec po dość niewygodnych w "pokonywaniu" stopniach.
 Na którymś piętrze z kolei zobaczyłaś, że ktoś właśnie wchodzi  do najwidoczniej działającej windy. Myślałaś, że Cię po raz kolejny dziś, szlak jasny trafi, kiedy podchodząc do windy zauważyłaś taką samą kartkę. Przycisnęłaś guzik z strzałką w górę i czekałaś. Wtem przechodził obok Ciebie jakiś pracownik.
- przecież winda nie działa to po co pani tu stoi? - zdziwiony przystanął koło Ciebie.
- jeszcze przed chwilą widziałam jak ktoś do niej wchodzi więc nie sądzę,  że nie działa. - nawet nie zerknęłaś na niego tylko patrzyłaś na szparę pomiędzy rozsuwającymi się drzwiami.
- Halo? - machnął ręką przed twoją twarzą. - może popatrzysz na rozmówce rozmawiając z nim?
Bez jakiegokolwiek słowa weszłaś do windy. Nacisnęłaś odpowiedni guzik i chwile później wychodziłaś z tego cudu nauki.
- ej. Nie pożegnasz się? - krzyknął facet który z tobą jechał.
Postanowiłaś się nie odezwać tylko poszłaś w swoją stronę. 

>>
 
Dobrze. Miałaś już za sobą wizytę ponowną w biurze szefa. Teraz już wsiadłaś spokojnie do mini-auta i spokojnie pojechałaś do miejsca swojej pracy. Przez najbliższe dwa lata miałaś tam pracować, bo podpisałaś umowę wiążącą Cię  z ta wytwórnią. Miałaś  tylko nadzieję,  że  zespół będzie na tyle fajny jak wielki jest budynek ich miejsca pracy.

*

Dojechałaś na miejsce i postanowiłaś że  zaniesiesz swoje rzeczy do pokoju. Wszystkie potrzebne informacje dostałaś od szefa. Zaraz miałaś sie dowiedzieć z kim dzielić będziesz miejsce pracy(o ile można tak powiedzieć) wtedy gdy zespół  wróci z prób do koncertu.

>>> 

Niecałe dwie godziny później  wiedziałaś gdzie wszystko w dormie się znajduje i postanowiłaś troszkę posprzątać. Zaczęłaś w ślicznym pokoju z różową zasłonką w oknie. Był na tyle czysty, że myślałaś że to do dziewczyn Cię  przydzielono.
Drzwi się otworzyły i weszli przez nie chłopcy sadząc oczywiście po głosach dobiegających z przedpokoju.
- dzień dobry. Jestem ____, od dziś jestem wasza sprzątaczką. - ukłoniłaś się ładnie.
Widząc zamieszanie w oczach każdego z ledwie bełkoczących  pod nosem ciche "część" chłopców postanowiłaś zabrać się wreszcie do roboty. Opuściłaś chłopców widocznie zainteresowanych twoją osobą. Uśmiechnęłaś się pod nosem, że to właśnie twój ukochany SM'owy zespół. 

>>>>> 

Kilka dobrych i mile spędzonych miesięcy później byłaś ich najlepsza koleżanką i widocznie bardzo bliską im osobą.  Nie żebym koloryzowała, ale po prostu zaskoczyła Cię ich dbałość o czystość  w całym dormie. Nie mogłaś  się nadziwić postępom jakie poczynili, w każdej rzeczy jaką robili. Byłaś po prostu szczęśliwa jak widziałaś ich miłość do muzyki i to że pojawiłaś się w ich życiu, zaowocowało efektami dobrej, a raczej lepszej współpracy. Tylko bałaś się czy ich szef nie wyrzuci Cie, kiedy nie będziesz miała co robić.
A jakże by inaczej. Kilka dni później otrzymałaś, pismo od samego prezesa SM Entertainment z prośbą o ustąpienie ze stanowiska inaczej zostaniesz wylana.  I w ten sposób nie znajdziesz pracy przez jakieś kilka lat, bo z SM nie zostaje się wylanym z byle powodu. Musiałaś się zgodzić. Chłopakom powiedziałaś, że dostałaś lepiej płatna pracę w ośrodku chemicznym. Miałaś skończona chemię na uniwersytecie, ale nigdzie nie chcieli Cię przyjąć, aż do teraz. Dziwiłaś się że  kupili tą bajeczkę, no ale cóż miałaś teraz zrobić.

>>> 

Pracę dostałaś w małej kawiarence na skraju Seulu. Wiedziałaś, że tam na pewno nie zobaczysz tego zespołu. A jednak. Dostałaś raz SMS od swojej najbliższej koleżanki dzięki której także miałaś tą pracę.
"____ szykuj się mamy POWAŻNYCH gości."
Nie wiedziałaś o co jej chodziło ale posłuchałaś i poprawiłaś szybko makijaż. 
Do baru weszło nagle z dziesięć osób i połowa z nich to byli nie kto inni, ale popularni SHINee. Nie ukrywałaś  zdziwienia i szybko skuliłaś się pod ladą, żeby Cię nie zobaczyli. Jednak za późno.
Jeden z nich szybko zbliżał się do twojej kryjówki. Był to nie kto inny jak słodki Key który Od razu wyściskał Cię i pocałował.
* przepraszam że nie wspomniałam, że byliście ze sobą jeszcze przed twoim wypowiedzeniem, a później to już nie chciałaś utrzymywać kontaktu. W końcu go okłamałaś, lecz nadal kochałaś.*
- czemu nie odbierałaś. Tęskniłem. Ogromnie. – nie przestawał Cię tulić. Jakby po prostu nie chciał  Cię ponownie stracić.
- słuchaj. Musimy poważnie pogadać. - szepnęłaś mu na uszko.

PS. Wiem, że tego nie oczekiwaliście, ale musiałam tak to skończyć. Jak pisałam, troszkę spaliłam ten scenariusz, ale mam nadzieje, że postaracie znaleźć jakieś plusy.  

 By: Yoona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz