Codziennego, zwyczajnego dnia siedziałam w garderobie
czekając, aż tym razem Baekhyun w końcu się przebierze.
Zawsze mi to robi. Czeka na sam koniec i
denerwuje mnie swoją obecnością. Zawsze
miałam z tym problem, a D.O. mnie zawsze ‘ratował’.
Gdy dzisiaj siedziałam i czekałam, w drzwiach pojawił się
wspomniany wcześniej chłopak. Nie
sądziłam, że kolejny raz będzie chciał mnie od tego zbawić. Jednak myliłam się.
Próbując podejść do mnie potknął się i tym samym wylądował na mnie. Obolała
próbowałam wstać lecz przez moje wysokie obcasy skręciłam kostkę. Słysząc moje
wycie z bólu, Baekhyun wyszedł zza kotary, jednocześnie biegnąc na pomoc.
Pomogli mi oboje wstać. Z ich pomocą poszłam do lekarza. Okazało się, że moja
noga jest poważnie skręcona. Nie mogłam od tej pory chodzić, aż do całkowitego
wyzdrowienia. Dostałam zwolnienie. Zostałam zaprowadzona do dormu chłopaków i
tam dostałam swój osobny pokój wraz z łazienką. Codziennie wstawałam i musiałam
dręczyć się siedzeniem w pokoju lub oglądając telewizję w salonie. Do kuchni
nie miałam wstępu, bo D.O uświadomił mi, że przez niego teraz siedzę na pupie
zamiast pracować oraz będzie się mną opiekował dopóki nie wybaczy sam sobie za
to nieszczęście, które spowodował. Miło z jego strony, pomyślałam uśmiechając
się do niego. Mój dzień się nie
zmieniał, aż do dnia w którym mieli akurat mało zajęć. Wrócili około 2000
do dormu i wycieńczeni kładli się do łóżek, ale jeden z nich oczywiście musiał
chcieć dotrzymać mi towarzystwa i opiekować się mną. Od co najmniej dwóch tygodni
dzień w dzień, siedział przy mnie po ukończeniu grafiku i poznawaliśmy się
coraz to bardziej. Nigdy w życiu nie czułam, że z jakim kol wiek chłopakiem
łączy mnie tak wiele. Codziennie rano robił mi śniadanie i kolacje. Przy nim
zawsze czułam się jak księżniczka. Był taki uprzejmy i słodki. Nie raz gdy
mówiłam mu, żeby w końcu się położył, jest przecież zmęczony on odpowiadał, że
to ja powinnam odpoczywać i się położyć. Niejednokrotnie chciałam wynagrodzić
mu te starania, ale nie wiedziałam jak.
Pewnego dnia do pokoju przyszedł SuHo z zamiarem doprowadzenia
D.O na próbę, która zaczęła się dawno temu. Chłopak posłusznie ‘pobiegł’ na
miejsce, nie chciał podpaść nikomu z SM. Jednak lider został przy mnie jeszcze
na chwilę. Chciał porozmawiać ze mną na temat, którego się nie spodziewałam.
Wiedziałam, że dla chłopaków jest jak ojciec i posługuje się ‘ojcowską’ gadką.
- Czy ty chcesz czegoś więcej od D.O? – zapytał bardzo
ciekawsko jak na niego.
- A czemu tak sądzisz? Aż tak to widać? – nie miałam siły udawać,
że było inaczej.
- Powiem Ci coś w sekrecie. – przybliżył się do mnie i na ucho
szepnął – on też coś do ciebie ma. Według mnie pasujecie do siebie bardzo. –
odsunął się do poprzedniego miejsca.
- A może wiesz jak podzielić się z nim tą informacją? –
przygryzłam wargę oczekując odpowiedzi.
- Mam pomysł! – natychmiast podekscytował się.
- Jaki? – uśmiechnęłam się czując ekscytacje w środku siebie
Opowiedział mi dokładnie swój plan po czym musiał iść do
siedziby wytwórni. Pod wieczór znowu siedziałam czytając książkę i przygryzając
paluszki, kupione w pobliskim spożywczaku przez dobrze znanego Lay’a. Miał on
dryg do kupowania smakowitych rzeczy. Nie raz pichcili sobie z D.O w kuchni
wyśmienite potrawy, od czasu do czasu rywalizując ze sobą. Zawsze to ja
decydowałam, mimo mojej niechęci do rozstrzygania takich spraw. Nie miałam
zamiaru, tego wieczoru spędzić sama. Joonmyun dzisiaj chciał spełnić swój
misterny plan co do mnie. Ja ze swoją piękną, twardą i białą nogą, miałam
usiąść normalnie przy stole i kolacji. Kyungsoo jak tylko wrócił i zobaczył
mnie taką od razu podbiegł biorąc mnie pod rękę i pytając, czemu się ruszyłam
bez pomocy i, że ja powinnam leżeć lub siedzieć z nogą w górze, a nie przy
stole. Specjalnie się przewróciłam, żeby móc pociągnąć go za sobą na ziemię.
Nie ukrywam, że mnie bolało jak tylko to zrobiłam, ale dla niego wszystko.
Zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć, chłopak podniósł mnie i posadził na
kanapie, siadając na jej skraju. Chyba
domyślił się co chciałam zrobić, był w tym dobry szczególnie, że nie umiałam
kłamać.
- Naprawdę chciałaś, by Ci się stało coś poważniejszego? –
chyba pomyliłam się sądząc, że domyślił się tego.
- Ale po prostu… - nie dał mi nawet dokończyć
- _____, jesteś dla mnie najważniejsza na świecie, nie wiem
co bym bez Ciebie zrobił. Chce byś była przy mnie zdrowa. – uśmiechnął się i
popatrzył prosto na moje usta, które lekko przygryzłam z zdenerwowania.
- D.O. ja tylko chciałam, żebyś widział we mnie…. – znowu to
samo
- …dziewczynę. A więc pytam się. Chcesz być moją kaleką,
dziewczyną. – uśmiechną się pod nosem.
- Oczywiście, mimo, że nazwałeś mnie kaleką. – przytuliłam się
do niego
- Czy sądziliście, że się domyśle waszej intrygi? – szepnął mi
do ucha. – następnym razem proszę dajcie z siebie więcej. – cicho zachichotał
mi do ucha
- No cóż SuHo taki jest. Nie umie kłamać Ci w oczy. –
ścisnęłam go bardziej. – Ale mimo to mógłbyś chociaż udawać, że się nie
poznałeś.
- Mam taki zamiar. W
końcu chciał dobrze. – wyplątał się z moich uścisków.
Dzień następny. Ja i mój ukochany jak co dzień wstaliśmy i
zjedliśmy śniadanie wcześniej, niż reszta. Można, by powiedzieć, że nie lubimy
tłumów. Tym razem jednak byliśmy dla siebie bardziej czuli niż zazwyczaj.
Powitał mnie przy stole czułym buziakiem w policzek. Szczerze mówiąc chciałam
dostać go w usta, ale się pomyliłam. Nie powinnyśmy zbyt szybko wchodzić w
dojrzały stan związku, skoro nawet nie wiedzieliśmy, czy łączy nas głębsze
uczucie. Udawaliśmy, że to ja zaczęłam nasz związek przed liderem, o czym nawet
poinformowaliśmy resztę, by nas
przypadkiem nie wydali.
Minęło kilka miesięcy od rozpoczęcia naszego związku. Mój gips
był już zdjęty, a na dworze była mroźna zima. Wracałam z pierwszej przymiarki
strojów i pokazie jak wyglądają na scenie, wraz z D.O, który jak miał w zwyczaju
trzymał mnie pod rękę. Wędrowaliśmy między drzewami w parku, oglądając
rozwieszone lampki. Jodły posadzone w nim przyozdobione były różnokolorowymi
światełkami. Śnieg dodawał im uroku i finezji. Romantyczności dodawało jeszcze
lodowisko, umieszczone na środku pola, wcześniej przeznaczonego do tutejszych
imprez kulturalnych. Miałam wielką ochotę pojeździć na łyżwach. Kyungsoo
martwiło tylko to, że może moja noga się ‘odezwać’. Zapewniłam go, że nic mi
się nie stanie, po czym udaliśmy się na miejsce. Założywszy obuwie przeznaczone do takiej zabawy, poszliśmy
chwiejąc się lekko na lodowisko. Wchodząc na nie, trzymaliśmy się bandy przez
pierwsze chwile przyzwyczajania się do nowego ‘środowiska’. Następnie mój serduszkowo -ustny wziął się za
jeżdżenie, podczas, gdy ja nie mogłam utrzymać równowagi. Nagle poczułam jak
jego ręce oplatają moją talię, a on szeptał mi do ucha „Nie staraj się, a Ci
wyjdzie”, po tym wyznaniu wziął moje zmarznięte ręce w swoje i starał się
pomagać mi utrzymać równowagę. Można powiedzieć, że z wielkim trudem
przychodziła mi ta sztuka. W duchu dziwiłam się jak te łyżwiarki figurowe to
robią, że im wychodzi to tak dobrze. Osobiście myślałam, że to jest choć trochę
łatwiejsze. W czasie, kiedy on jeździł tyłem bym ja mogła przodem trzymać go za
obie ręce, coraz bardziej się sobie radziłam.
Tym bardziej też on mi się podobał. Muszę to przyznać, jeszcze ani razu
nie całowaliśmy się nie gdzie indziej tylko w policzek. Chciałam w końcu móc
poczuć jak to jest, lecz nie śpieszyłam się zbytnio dla naszego wspólnego
dobra. Jakbyśmy się z tym śpieszyli, nasza miłość nie miałaby sensu. Po jakichś
dwóch godzinach nauczyłam się podstaw utrzymania się na lodżie bez upadania na
obolałą już pupę. Niestety musieliśmy opuścić świetną zabawę, robiło się ciemno
i zimno. Z powodu mojego lekkiego przeziębienia musiałam się ogrzać w dormie.
Wchodząc do ciepłego mieszkania, D.O. pomógł mi ściągnąć
płaszcz. Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy oglądać film wraz z chłopakami.
Prawie przez cały czas siedziałam wtulona w Kyungsoo. Czułam jak oddycha i jak
bije mu serce. Chłopaki prawie wszyscy spali, gdy dopiero dobiegała połowa
filmu. Tylko my tak naprawdę wczuliśmy się w niego. Pod koniec była scena
pocałunku głównych bohaterów, zapragnęliśmy się wtedy pocałować. Nasze usta
powoli zbliżały się do siebie. Wpiliśmy się nawzajem w siebie, namiętnie
muskaliśmy się, by potem móc się cicho zaśmiać nad znaczącą częścią naszego
związku. Jednak za głośno rozbrzmieliśmy przed telewizorem, sądząc po tym jak
chłopaki się zerwali ze snu. Sądząc po
gromiącej minie wyrwanego ze snu Kris’a, można było sądzić, że zaraz zostaniemy
rozszarpani przez dzikie zwierze.
Wszyscy zaraz potem poszli spać do swoich pokoi. Zaprosiłam
D.O do swojego pokoju na noc. Chciałam, by zawsze był tak blisko jak dzisiaj.
Można by sądzić, że dzisiejszy dzień był dla mnie wyjątkowy,
ale ja z kolei sądzę, że czeka mnie jeszcze dużo podobnych. Innymi słowy,
żyliśmy długo i szczęśliwie.
By. Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz