niedziela, 11 października 2015

V "inna historia"




Specjalnie dla Denn Taehyung.


Mam nadzieje, że połapiesz się o co chodzi. Wiesz jest to takie troszkę na zrozumienie oraz ma coś wspólnego z „Prologiem”. Nie chce kopiować, ale taki był mój zamysł. 


Boli. Okropnie boli... moja ręka, czemu jest cała we krwi?  Czemu to zrobiłem, uciekłem?
Ona przecież nawet mnie nie lubi.
Czy było warto? Jasne, dla siostry wszystko bym zrobił nawet wtedy kiedy ona ma mnie za nic. Nie pozwolę jej nic zrobić. Nigdy…
>><<
"Gdzie on się podziewa? Martwię się. A co jeśli coś mu się stanie? Nie, jest zbyt silny by zrobić coś takiego.
 " powtarzasz sobie w myślach te myśl od dobrych kilku godzin.”
( Wtedy TO się stało i wtedy on zabił ojca. Teraz ciało leży w kostnicy. Nikt nie wie nic i nikt się nie dowie, nigdy. Zbyt go kochasz żeby móc powiedzieć o tym policji. Nie, nie ma żadnej możliwości byś to uczyniła. To twój brat i kochasz jego tak jak nikogo.)
Prawda jest taka.... Ty martwisz się o brata, a ojcem nawet się nie przejęłaś. Zginął i co? Wiedziałaś że to źle, że nie interesuje Cię zmarły ojciec,  ale nie chciałaś się przejmować osoba która katowała Cię całe życie, z resztą TaeHyung nie miał lepiej.
Postanowiłaś poszukać brata. Kiedyś byliście blisko, lub nawet zachowywaliście się jak bliźniaki. Zawsze wiedzieliście, kiedy druga osoba jest szczęśliwa i wiedziałaś kiedy masz mu pomóc dobrą radą lub po prostu wiedziałaś, kiedy potrzebuje się do kogoś przytulić. Wiedziałaś także co zrobić by poprawić mu humor. Jednym słowem, a nawet dwoma,  kochałaś go.. bardziej niż siebie i własne życie.
Pewnego dnia po prostu przestał się z tobą kontaktować. Najpierw wyjechał lecz przez dwa lata zawsze wiedziałaś co robi i gdzie jest, ale później już: nie odbierał telefonu i nie odpisywał na liczne wiadomości. Było Ci bardzo przykro, ale wtedy gdy pojawił się tego dnia, twoja nadzieja odżyła. Chciałaś żeby znowu było jak dawniej i żebyś jak najzwyczajniej w świecie mogła się cieszyć swoim braciszkiem.
>><< 
"Gdzie ja w ogóle jestem? Co to za miejsce?" Mówiłem sobie w myślach już od pewnego czasu. Siedzę na jakimś starym, poobdzieranym przez czas, materacu. Zadzwonię do Hyung'a może on mi pomoże, w końcu lubi takie miejsca. Osamotnienie to jego ulubiony pomysł na spędzenie czasu.
"Czekaj..... moje dłonie? Czemu jest na nich krew? Czyja to.... nie to nie może...."
Od razu zacząłem próbować zmyć z siebie te dowody. Miałem w nosie kogo to krew, nawet jeśli była by to moja.... chciałem się tylko tego pozbyć.
 To nie może być zwykłe....- przełyka ślinę -.... morderstwo.
Nagle:
- yoboseyo? - usłyszałem przez słuchawkę telefonu.
- Hyung .... Hyung musimy się spotkać? - powiedziałem to chyba jak najciszej jak tylko mogłem, byle tylko mnie usłyszał.
*
Jakieś piętnaście minut później wszedł do pokoju, w którym się znajdowałem i przywitał się. Co prawda zauważył ślady krwi na moim białym t-shirt'ercie jak i dłoniach oraz policzku. Przestraszył się. Natychmiast pomógł mi wstać i wyprowadził mnie z tego ponurego miejsca pełnego złej energii (magicznie).
Znaleźliśmy się jak się okazało przy basenie. Mówiąc szczerze ten basen chyba od lat 90 nie był w żaden sposób używany. Zapomniany był przez resztę społeczeństwa. Nam zawsze jednak służył do wspólnych gier, zabaw i miłego spędzania czasu.
Cieszyliśmy się oraz smuciliśmy właśnie w tym miejscu. To tutaj ze swoją siostrą i przyjaciółmi przychodziliśmy prawie codziennie.
Ułożyłem się na środku kolejnego materaca ułożonego centralnie pośrodku ogromnego basenu. Jedyna rzecz która mnie teraz obchodziła to moje siostra. Spojrzałem na zdjęcie trzymane w już czystej dłoni. Była na nim moja siostra oraz tata. Czułem ulgę, bo teraz nikt nie będzie jej katował tak jak wcześniej.  Mogę odetchnąć z ulgą. Po szesnastu latach mogę się poczuć wolny od uczucia co nie dawało mi żyć.
- Hej, co robisz? – Namjoon podał mi rękę bym wstał.
Ja nic nie mówiłem jednak. Zaraz usłyszałem resztę moich starych kumpli. Piątka z nich właśnie przyszła. Jednak nadal mi kogoś brakowało.
- Patrzcie SeokJin nas nagrywa. – krzyknął niemalże JungGuk.
Uśmiechnęliśmy się wszyscy nie przestając się witać nawzajem.
- Wiesz jak długo się tu idzie przez ten las? Tak jakoś zgęstniał przez te trzy lata. – SeokJin podszedł też się witając.
- Tak się dzieje z lasem. To raczej naturalne, hyung. – Jimin usiadł na skraju materacu podobnie jak Yoongi.
- Czemu dziś jest tak gooorąco? – narzekał oczywiście Yoongi, którego wynieśli prawie żywcem z łóżka.  
*
Nie zawsze tak było, bo cóż nigdy wcześniej nie było tak, że byłem cały we krwi własnego ojca. Było mi tak dziwnie, jakbym rozmawiał sam ze sobą.
>><< 
No nie wytrzymam. Idę poszukam go muszę…
Gdzie on może być? Wiem. Przy basenie…. Zawsze tam chodził więc teraz też tam musi być. – twoje przemyślenia wręcz denerwowały Cię. Chciałaś za wszelką cenę go odnaleźć, porozmawiać.
Stanęłaś nad wejściem do basenu. Nie było go, nikogo nie było. Wiedziałaś, że tu był, sądząc po pustym spreju po farbie na pewno tu był razem z chłopakami. „Jednak po nich zadzwonił.” Uśmiechnęłaś się na tą myśl. Szczerze mówiąc w drugie miejsce rzadko Cię zabierali. Było to ich miejsce i wtedy byłaś za mała by tam chodzić. Było tam po prostu zbyt niebezpiecznie jak dla uroczej dziesięciolatki. Ale już się z ciemnia, jutro tam pójdę oni nie przebywali by tam w nocy. Po co?
>><< 
- Chłopaki gdzie byśmy nie poszli to wszędzie czuje to dziwne uczucie. – Powiedziałem lekko zaniepokojony.
- A więc pojedziemy do naszej NIRVANY. Przed twoim kolejnym wyjazdem musimy tam jeszcze raz,  razem pojechać. Co wy na to? – SeokJin nie mógł się powstrzymać od oglądania przy ognisku swoich zdjęć zrobionych w miejscu najbardziej spokojnym.
W tamtym miejscu każdy czół spokój i równowagę. Tam wszyscy mogą odnaleźć swój spokój i zjednoczyć się z własną duszą.
Mimo, że tam się jedzie długo, szczególnie jeśli jedzie się od miejsca naszego wspólnego „domu”.
*
Ranek.
Obudzeni przez Sugę i Kookiego udaliśmy się podziwiać wschód słońca z pobliskiego murku.
Wszyscy patrzyli na słońce wychylające się zza tafli wody. Jednak ja chciałem widzieć je lepiej *przynajmniej tak wcześniej myślałem*, więc wyszedłem na pozostałości po jakiejś wierzy do skakania (taka dyscyplina istnieje^^) Wszyscy do mnie krzyczeli, żebym zszedł ale ja nie słuchałem. Jedynie Jin dokumentował moje wyczyny nagrywając mnie.
Usłyszałem damski głos wołający mnie.
>><< 
- TaeHyung złaś z stamtąd. Natychmiast. – Wołałaś, gdy tylko mnie usłyszał odwrócił się. Reszta chłopaków także na mnie popatrzyła, jakby zobaczyli jakiegoś ducha.
Mój braciszek uśmiechnął się do mnie poczym
…….
 skoczył.
Nie mogłam w to uwierzyć. Mój brat. 
By Yoona



생일 축하Denn TaeHyung.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz