piątek, 18 grudnia 2015

Daeil(24K) "Super odlot"(+16)





 Scenariusz napisany dla Agnieszki Furmańskiej.
Życzę miłego czytania :3 


Byłaś zwykłą nastolatka z problemami, gdy to one coraz bardziej obciążały twoje życie jak i wytrzymałość umysłową. Poznałaś wtedy przystojnego czarnowłosego chłopaka o smukłym jak i wyrzeźbionym ciele. Polubiłaś go zaraz po tym jak obiecał Ci szczęście. Jeszcze wtedy nie wiedziałaś co kryje się za tym jakże wspaniałym jak na pierwszy rzut oka, pomysłem. 

**

-  ___ proszę Cię zacznij rozumieć co się do Ciebie mówi. Ile razy mam powtarzać. Idź po Atlas ptaków do biblioteki. -   kolejny nauczycielka prosiła, a wręcz krzyczała do Ciebie.
-  dobrze już idę... idę. - chciałam mieć spokój więc posłusznie wykonałaś zadanie.
Wyszłaś z klasy lekko chwiejąc  się na boki pod wpływem lekkiego zawrotu głowy, zapewne spowodowanego nagłym spadkiem temperatury. Kilkanaście osób trosze ja podwyższa.
Zerknęłaś na chwilę do szafeczki numer 20785. (Było ich w tej szkole bardzo dużo lecz pierwsza cyfra oznaczała  numer sektora, a druga oraz następna to klasa, do której chodzę. Reszta To numer szafki w kolejności od wejścia do szkoły. Tak wiem, to jest zagmatwane.)
Chciałam wyciągnąć  kanapkę i zjeść po kryjomu w klasie i później pójść, lecz przeszkodziły mi drzwiczki, które nie chciały się otworzyć.  Jedynie co Ci do głowy przyszło to kopnięcie w nie i dalsze wykonywanie misji jaką obdarzyła Cię nauczycielka.
Weszłaś do biblioteki, szczerze mówiąc z buta, bo Pani bibliotekarka upomniała Cię. Poprosiłaś o Atlas i z ponurym wyrazem twarzy wyszłaś z pomieszczenia. Przy drzwiach napotkałaś dziewczynę z twojej klasy, która miała za zadanie Cię znaleźć. Weszłyście razem do klasy. Pani Jungsok, aż się wystraszyła twojej twarzy, gdy zobaczyła twoje podkrążone oczy, już odkryte (wcześniej opadała na nie grzywka i można było się pomylić ze to cień.)
- dziecko. Co Ty robisz w nocy? - kobieta oparła się ręką i twoje ramię, by lepiej się przyjrzeć oczą.
- jakby Pani nie zauważyła to jesteśmy w liceum i dzieckiem na pewno już przestałam być. - oznajmiłaś tonem, który nawet zmarłego by przeraził.
- natychmiast idź do pielęgniarki. Niech Ci coś poda na wzmocnienie, zaraz mi tutaj zemdlejesz z przemęczenia. Natychmiast! -  krzyknęła wprost do Twojego ucha.
Ucieszyłaś się na myśl, że nie zostaniesz tutaj. Zabrałaś resztę rzeczy z ławki i udałaś się do swojej szafeczki. Zostawiłaś tam książki biorąc ze sobą tylko potrzebne przedmioty.
Bez zbędnych ceregieli wyszłaś ze szkoły przez no cóż niski mur dzielący teren szkoły od reszty świata. Spojrzałaś na już ominięta przez ciebie przeszkodę i ruszyłaś do najbliższego pustego domu. Mieściło sie tam twoje ulubione miejsce, do którego praktycznie zawsze przychodziłaś, bo w domu nie miałaś zamiaru słuchać ojca, który nigdy nie chciał zrozumieć nikogo młodszego. Twoje problemy były dla niego niczym jakby było tego mało, sądził, że tylko on jest wart uwagi oraz współczucia. Ale w tym miejscu, to Ty byłaś ważna. Mogłaś rozmyślać ile chcesz,  i nikt się nie doczepiał bez powodu. Był mały problem, z moim poczuciem bezpieczeństwa lecz nie zwracałam na to większej uwagi.
Położyłaś sie na tamtym materacu i zaczęłaś robić to co zawsze. Czułaś na sobie czyjś wzrok, lecz nie byłaś pewna czy sobie tego przypadkiem nie wyobrażasz. Obejrzałaś się dookoła siebie i jedyne co zobaczyłaś to były obdrapane ściany oraz twarz chłopaka. Pomachałaś do niego, na znak by podszedł. Posłuchał i nieporadnie wstał z miejsca za ścianą. Usiadł koło Ciebie przedstawiając się.
- część mam na imię Daeil. Co tu robisz....?
- ____. Co Ty raczej tu robisz... jakbyś nie wiedział ja tu przychodzę codziennie. -  prychnęłaś pod nosem.
-  spokojnie.... możemy się podzielić tym domem. - uśmiechnął się do mnie. - jak to się stało, że się jeszcze nie spotkaliśmy?
-  nie wiem -  także odwzajemniłaś uśmiech. - czemu jesteś taki blady... mogłabyś przysiadz, że tak nie wyglądasz normalnie. - zdziwiłaś się.
Chłopak spojrzał na swoje przedramiona.
- faktycznie. To przez.....eh.. nevermind - urwał jakby nie chciał byś o czymś usłyszała.
- ok... nie chcesz mówić to pozostań tajemniczy. - posłałaś mu delikatny uśmiech.
Rozmawialiście dobre kilka godzin chcąc się lepiej poznać. Wracałaś do domu zupełnie sama, odmawiając towarzyszeniu tobie w drodze do domu przez chłopaka. Chciał lecz za każdym razem mówiłaś, że sobie poradzisz. Teraz jednak miałaś odmienne zdanie.
Na drodze spotkałaś swojego dawnego kolegę z osiedla. Był on totalnym odludkiem i nawet z tego co słyszałaś, brał narkotyki. Troszeczkę się go bałaś przez to.
-  hej ___ zabawimy sie? -  powiedział( jak dla niego ponętnym tonem) co dla ciebie było obrzydliwym skomleniem.
Bynajmniej nie dałaś się wyprowadzić z równowagi kolejnymi jego „zalotami”. Powiedziałaś sobie, że lepiej nie będziesz się wtrącać między jego, a jego nałóg. Jednak on tym bardziej nalegał i nie chciał sie odczepić. Chwilę później przywarłaś do muru, kiedy to on Cię popchnął i zaczął całować. Wyrywałaś się i próbowałaś wołać pomoc, lecz to nic nie dawało. Jego śmierdzące potem oraz mokre ciało, skutecznie cię obezwładniało. Sądziłaś, że jednak z nim nie wygram. Poddałam się...
Czułam coraz większy nacisk jego kolegi na twoje dolne partie ciała, więc od razu powróciła chęć do najszybszej ucieczki. Tym razem znów by Ci się nieudało, gdyby nie pewien chłopak, który przywalił jakąś szklaną butelką w głowę oprawcy.
Tym sposobem znalazłaś się na ziemi czując ulgę.
- ____ nic Ci nie jest? -  spytał.
-  Dae ? Co Ty tu robisz? - zdziwiłaś się widząc twarz znajomego.
- Wiedziałem, że nie mogę Cię puścić samej. - podrapał się lekko po karku z niezręcznym uśmiechem na twarzy.
- jak ja ci dziękuję, że mnie nie posłuchałeś. Dziękuję! - przytuliłaś go mocno.
Wróciłaś pod ramieniem Daeil'a do domu czując absolutne bezpieczeństwo.
- to tutaj. Dziękuję. - oznajmiłaś podchodząc z nim pod same drzwi. Byłaś szczęśliwa mimo wszystkiego co się dziś stało. Jednak zaraz potem miałaś powrócić do swojego szarego, pełnego pretensji od ojca, świata.
Weszłaś do domu jak zawsze, czyli cichutko by nikt nie zauważył Twojego przybycia i to jeszcze tak późnego.
Jednak przechodząc obok otwartych drzwi do salonu usłyszałaś swoje imię z ust mężczyzny, którego nazywałaś Tatą. Nakazał Ci usiąść naprzeciwko niego oraz jego żony na brązowym fotelu. Przeczuwałaś kłopoty. I tym razem się nie myliłaś. Twoi rodzice chcieli porozmawiać z tobą o twojej jakże nieoczekiwanej, ale tak łatwo zauważonej ucieczce ze szkoły. Prawili Ci kazanie na temat "musisz słuchać nauczycieli i wykonywać ich polecenia, a nie robić coś co jest głupiego. Czyli ucieczka od problemu" zwanego szkołą. -  dopowiedziałaś w głowie. Na zewnątrz chciałaś wyglądać na poruszona ich akademickim wykładem na ten jakże ciekawy temat, lecz w środku rzuciłabyś wszystko i poszła do pokoju zatapiając sie wyimaginowanym świecie muzyki. Jednak rzeczywistość jest inna i myślałaś się jej kurczowo trzymać inaczej byś utonęła w tym oceanie. 
Nazajutrz nie poszłaś do szkoły z okazji soboty oraz wolnego dnia. Niestety nikt nie dał ci pospać dłużej, bo już od ósmej rano  mama sprzątała z użyciem odkurzacza, zaraz koło twoich drzwi nawet później wchodząc do pokoju i doszczętnie niszcząc jakiekolwiek myśli o dalszym śnie.
Wstałaś więc chcąc wejść do łazienki z zamiarem wykonania porannej toalety lecz ojciec kategorycznie odmówił ci wejścia, bo sam się przygotowywał do jakiegoś specjalnego wyjazdu służbowego. Nie wnikałaś w szczegóły. Poczekałaś jakieś dwie godziny i usłyszałaś jedynie ciszę pochodząca z każdego zakamarka mieszkania. Reszta domowników wybyła. Miałaś wreszcie czas na każdą z rzeczy, które zostały Ci zabronione wcześniej. Przedostatnia z tych czynności było spożycie posiłku. Śniadanie nie było zbytnio wykwintne zważając na praktycznie pustą przestrzeń lodówki. Jednak jak zawsze poradziłaś sobie bez większego problemu. Próbując wyszukać ubranie natrafiłaś na skrawek kartki papieru, na której był napisany numer telefonu. Należał do poznanego wcześniej Daeil'a podpisanego na dole karteczki. Głowiłaś się gdzie i kiedy chłopak zdołał ją włożyć do kieszeni. Napisałaś do niego. Czemu nie - pomyślałaś.
Nie czekałaś długo na odpowiedź, a nawet mniej niż mogłabyś pomyśleć. Wzięłaś do ręki telefon i spojrzałaś na wyświetlone słowa.
"Hej. Jednak znalazłaś mój numer. Chcesz się spotkać? / Dae"
Po chwili namysłu przystałaś na jego prośbę. Odpisując:
"Z chęcią. Może w tamtym domu, w którym się poznaliśmy? :3"
Zaraz potem dostałaś odpowiedź:
"Za późno już jestem pod twoim domem. Wyjdź, proszę. :)"
Szybko założyłaś buty i kurtkę i już Cię nie było. Zamknęłaś drzwi i udałaś się z chłopakiem w stronę tamtejszego domu.
Niebawem znaleźliście się przed wejściem. Nigdy nie byłaś tam tak wcześnie, lecz weszliście do środka widząc normalny jak na tamtejsze warunki brud. Promienie słońca padały na Was przez wybite okno.
- co tak stoisz...? Usiądź. Proszę. - poklepał miejsce na podartym materacu obok siebie. Usłuchałaś go i zaczęłaś rozmowę.
- opowiedz mi coś o sobie... proszę. Prawie Cię nie znam, a chciałabym poznać. - posłałaś lekki uśmiech w jego stronę próbując nie zacząć się rumienić na widok jego ślicznego uśmiechu.
-  no cóż.... ok. Jestem siedemnastolatkiem, który nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jednak chce poznać także bliżej osobę, która siedzi obok niego. -  skierował wzrok w twoja stronę znów się uśmiechając.
Tak mijała wasza rozmowa... z czasem zaczęliście mniej oficjalnie się do siebie odzywać i zapanował między wami luz oraz wielką przyjaźń. Ufałaś mu absolutnie.
- _____? – szepnął próbując odwrócić twoją uwagę od wciągającej gry na telefonie.
-  Tak...? -  zatrzymałaś grę i spojrzałaś na niego.
- chciałabyś się rozluźnić? Ale tak na maxa?
- co masz na myśli? Czekaj... zgadnę. Narkotyki? - kiwnął głową -  skąd je masz.. one są strasznie drogie?
- wiesz poznałem jednego co mi jedną działkę odpalił za darmo. Żebym spróbował. Podzielimy się. -  wyciągnął z kieszeni jeansów połyskującą, przezroczysta torebkę, pełna białego proszku. 
Chwilę później twoja głowa znajdowała się zaraz nad rozsypanym na śliskiej powierzchni kawałka rozbitego lustra, proszkiem. Jako druga miałaś wciągnąć poraz pierwszy swoją część. Na początku troszkę zbierało Ci się na kichniecie przez krążące w nosie cząsteczki, ale zdążyłaś się opanować. Poczułaś jak świat wokół Ciebie wiruje Pomyślałaś, że jakbyś nie siedziała to byś się przewróciła. Ten błogi stan w jakim się unosiłaś potrwał zaledwie kilka minut. Żałowałaś, że dłużej nie mogłaś czuć tego czego nigdy nie mogłaś doświadczyć w zwykłym życiu. 

*

Tak oto regularnie składałaś się z Daeil'em na ten magiczny proszek i razem z nim ćpałaś równo w tym samym miejscu co zawsze. Z czasem zmieniło się tylko wasze stanowisko z wolnego na w związku. Tak, staliście się parą zaraz po tym jak uzależniliście od marihuany.
Pewnego jednak razu nie mieliście wystarczająco pieniędzy na "towar" i "głodowaliście" prawie przez dwa tygodnie. Stałaś się wtedy niezwykle rozdrażniona i opuszczałaś juz nie pojedyncze godziny lekcyjne lecz cale dni. Było z tobą coraz gorzej. Nie ufałaś nikomu oprócz swojego chłopaka. I potrwało, by to dłużej gdyby nie nachalni rodzice, którzy zauważyli, każda pojedyncza zmianę i dobrze połączyli fakty. Posłali Cię na odwyk. Przez pół roku siedziałaś na oddziale zamkniętym w szpitalu. Zrozumiałaś swój błąd i obiecałaś sobie, że jak tylko wrócisz do domu i do szkoły to zrobisz wszystko by oddalić Daeil'a od tego świństwa.
Kiedy nadszedł ten dzień to sama się załamałaś widząc jego z jakąś rozpuszczoną laska wyglądająca gorzej niż Ty kiedy ćpałaś.
Załamałaś się tym co usłyszałaś od mężczyzny, którego kochałaś oraz darzyłaś zaufaniem.
Przebywałaś w domu długo. Dopóki nie uświadomiłaś sobie, że mimo wszystko w imię miłości wypełnisz obietnice dana samej sobie oraz mentalnie chłopakowi.
Pozbierałaś się do kupy i ruszyłaś w miejsce gdzie tak jak myślałaś go spotkałaś. Był w trakcie przezywania tym razem wkłutego sobie płynu. Chyba wziął za dużo, bo stracił przytomność. Jego „dziewczyna"  natychmiast spanikowała i uciekła. Jednak ty wezwałaś karetkę i zabrali go do szpitala. 

 <<<

I tak teraz siedzisz przy nieprzytomnym chłopaku i krążysz palcem wskazującym po jego dłoni.
Lekarz oznajmił Ci, że w śpiączce ludzie często słyszą ich otoczenie. Więc idąc za tą radą rozmawiasz z chłopakiem. Nieprzerwanie czujesz do niego to samo uczucie, które okazało się w tak nieodpowiednim jakby nie pomyśleć momencie.
Chciałabyś mieć pewność, że on też Cię Kocha.

By, Yoona




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz