Życzę miłego czytania :3
Byłaś zwykłą nastolatka z problemami, gdy to one coraz
bardziej obciążały twoje życie jak i wytrzymałość umysłową. Poznałaś wtedy
przystojnego czarnowłosego chłopaka o smukłym jak i wyrzeźbionym ciele.
Polubiłaś go zaraz po tym jak obiecał Ci szczęście. Jeszcze wtedy nie
wiedziałaś co kryje się za tym jakże wspaniałym jak na pierwszy rzut oka,
pomysłem.
**
- ___ proszę Cię
zacznij rozumieć co się do Ciebie mówi. Ile razy mam powtarzać. Idź po Atlas
ptaków do biblioteki. - kolejny
nauczycielka prosiła, a wręcz krzyczała do Ciebie.
- dobrze już idę...
idę. - chciałam mieć spokój więc posłusznie wykonałaś zadanie.
Wyszłaś z klasy lekko chwiejąc się na boki pod wpływem lekkiego zawrotu
głowy, zapewne spowodowanego nagłym spadkiem temperatury. Kilkanaście osób trosze
ja podwyższa.
Zerknęłaś na chwilę do szafeczki numer 20785. (Było ich w
tej szkole bardzo dużo lecz pierwsza cyfra oznaczała numer sektora, a druga oraz następna to klasa,
do której chodzę. Reszta To numer szafki w kolejności od wejścia do szkoły. Tak
wiem, to jest zagmatwane.)
Chciałam wyciągnąć kanapkę i zjeść po kryjomu w klasie i później
pójść, lecz przeszkodziły mi drzwiczki, które nie chciały się otworzyć. Jedynie co Ci do głowy przyszło to kopnięcie
w nie i dalsze wykonywanie misji jaką obdarzyła Cię nauczycielka.
Weszłaś do biblioteki, szczerze mówiąc z buta, bo Pani
bibliotekarka upomniała Cię. Poprosiłaś o Atlas i z ponurym wyrazem twarzy
wyszłaś z pomieszczenia. Przy drzwiach napotkałaś dziewczynę z twojej klasy, która
miała za zadanie Cię znaleźć. Weszłyście razem do klasy. Pani Jungsok, aż się
wystraszyła twojej twarzy, gdy zobaczyła twoje podkrążone oczy, już odkryte
(wcześniej opadała na nie grzywka i można było się pomylić ze to cień.)
- dziecko. Co Ty robisz w nocy? - kobieta oparła się ręką i twoje
ramię, by lepiej się przyjrzeć oczą.
- jakby Pani nie zauważyła to jesteśmy w liceum i dzieckiem
na pewno już przestałam być. - oznajmiłaś tonem, który nawet zmarłego by
przeraził.
- natychmiast idź do pielęgniarki. Niech Ci coś poda na
wzmocnienie, zaraz mi tutaj zemdlejesz z przemęczenia. Natychmiast! - krzyknęła wprost do Twojego ucha.
Ucieszyłaś się na myśl, że nie zostaniesz tutaj. Zabrałaś
resztę rzeczy z ławki i udałaś się do swojej szafeczki. Zostawiłaś tam książki
biorąc ze sobą tylko potrzebne przedmioty.
Bez zbędnych ceregieli wyszłaś ze szkoły przez no cóż niski
mur dzielący teren szkoły od reszty świata. Spojrzałaś na już ominięta przez
ciebie przeszkodę i ruszyłaś do najbliższego pustego domu. Mieściło sie tam
twoje ulubione miejsce, do którego praktycznie zawsze przychodziłaś, bo w domu nie
miałaś zamiaru słuchać ojca, który nigdy nie chciał zrozumieć nikogo młodszego.
Twoje problemy były dla niego niczym jakby było tego mało, sądził, że tylko on
jest wart uwagi oraz współczucia. Ale w tym miejscu, to Ty byłaś ważna. Mogłaś
rozmyślać ile chcesz, i nikt się nie
doczepiał bez powodu. Był mały problem, z moim poczuciem bezpieczeństwa lecz
nie zwracałam na to większej uwagi.
Położyłaś sie na tamtym materacu i zaczęłaś robić to co
zawsze. Czułaś na sobie czyjś wzrok, lecz nie byłaś pewna czy sobie tego przypadkiem
nie wyobrażasz. Obejrzałaś się dookoła siebie i jedyne co zobaczyłaś to były
obdrapane ściany oraz twarz chłopaka. Pomachałaś do niego, na znak by podszedł.
Posłuchał i nieporadnie wstał z miejsca za ścianą. Usiadł koło Ciebie przedstawiając
się.
- część mam na imię Daeil. Co tu robisz....?
- ____. Co Ty raczej tu robisz... jakbyś nie wiedział ja tu
przychodzę codziennie. - prychnęłaś pod
nosem.
- spokojnie....
możemy się podzielić tym domem. - uśmiechnął się do mnie. - jak to się stało,
że się jeszcze nie spotkaliśmy?
- nie wiem - także odwzajemniłaś uśmiech. - czemu jesteś
taki blady... mogłabyś przysiadz, że tak nie wyglądasz normalnie. - zdziwiłaś
się.
Chłopak spojrzał na swoje przedramiona.
- faktycznie. To przez.....eh.. nevermind - urwał jakby nie
chciał byś o czymś usłyszała.
- ok... nie chcesz mówić to pozostań tajemniczy. - posłałaś
mu delikatny uśmiech.
Rozmawialiście dobre kilka godzin chcąc się lepiej poznać. Wracałaś
do domu zupełnie sama, odmawiając towarzyszeniu tobie w drodze do domu przez
chłopaka. Chciał lecz za każdym razem mówiłaś, że sobie poradzisz. Teraz jednak
miałaś odmienne zdanie.
Na drodze spotkałaś swojego dawnego kolegę z osiedla. Był on
totalnym odludkiem i nawet z tego co słyszałaś, brał narkotyki. Troszeczkę się
go bałaś przez to.
- hej ___ zabawimy
sie? - powiedział( jak dla niego
ponętnym tonem) co dla ciebie było obrzydliwym skomleniem.
Bynajmniej nie dałaś się wyprowadzić z równowagi kolejnymi
jego „zalotami”. Powiedziałaś sobie, że lepiej nie będziesz się wtrącać między
jego, a jego nałóg. Jednak on tym bardziej nalegał i nie chciał sie odczepić.
Chwilę później przywarłaś do muru, kiedy to on Cię popchnął i zaczął całować.
Wyrywałaś się i próbowałaś wołać pomoc, lecz to nic nie dawało. Jego śmierdzące
potem oraz mokre ciało, skutecznie cię obezwładniało. Sądziłaś, że jednak z nim
nie wygram. Poddałam się...
Czułam coraz większy nacisk jego kolegi na twoje dolne partie ciała, więc od razu powróciła chęć do najszybszej ucieczki. Tym razem znów by Ci się nieudało, gdyby nie pewien chłopak, który przywalił jakąś szklaną butelką w głowę oprawcy.
Czułam coraz większy nacisk jego kolegi na twoje dolne partie ciała, więc od razu powróciła chęć do najszybszej ucieczki. Tym razem znów by Ci się nieudało, gdyby nie pewien chłopak, który przywalił jakąś szklaną butelką w głowę oprawcy.
Tym sposobem znalazłaś się na ziemi czując ulgę.
- ____ nic Ci nie jest? -
spytał.
- Dae ? Co Ty tu
robisz? - zdziwiłaś się widząc twarz znajomego.
- Wiedziałem, że nie mogę Cię puścić samej. - podrapał się
lekko po karku z niezręcznym uśmiechem na twarzy.
- jak ja ci dziękuję, że mnie nie posłuchałeś. Dziękuję! -
przytuliłaś go mocno.
Wróciłaś pod ramieniem Daeil'a do domu czując absolutne
bezpieczeństwo.
- to tutaj. Dziękuję. - oznajmiłaś podchodząc z nim pod same
drzwi. Byłaś szczęśliwa mimo wszystkiego co się dziś stało. Jednak zaraz potem
miałaś powrócić do swojego szarego, pełnego pretensji od ojca, świata.
Weszłaś do domu jak zawsze, czyli cichutko by nikt nie
zauważył Twojego przybycia i to jeszcze tak późnego.
Jednak przechodząc obok otwartych drzwi do salonu usłyszałaś swoje imię z ust mężczyzny, którego nazywałaś Tatą. Nakazał Ci usiąść naprzeciwko niego oraz jego żony na brązowym fotelu. Przeczuwałaś kłopoty. I tym razem się nie myliłaś. Twoi rodzice chcieli porozmawiać z tobą o twojej jakże nieoczekiwanej, ale tak łatwo zauważonej ucieczce ze szkoły. Prawili Ci kazanie na temat "musisz słuchać nauczycieli i wykonywać ich polecenia, a nie robić coś co jest głupiego. Czyli ucieczka od problemu" zwanego szkołą. - dopowiedziałaś w głowie. Na zewnątrz chciałaś wyglądać na poruszona ich akademickim wykładem na ten jakże ciekawy temat, lecz w środku rzuciłabyś wszystko i poszła do pokoju zatapiając sie wyimaginowanym świecie muzyki. Jednak rzeczywistość jest inna i myślałaś się jej kurczowo trzymać inaczej byś utonęła w tym oceanie.
Nazajutrz nie poszłaś do szkoły z okazji soboty oraz wolnego dnia. Niestety nikt nie dał ci pospać dłużej, bo już od ósmej rano mama sprzątała z użyciem odkurzacza, zaraz koło twoich drzwi nawet później wchodząc do pokoju i doszczętnie niszcząc jakiekolwiek myśli o dalszym śnie.
Jednak przechodząc obok otwartych drzwi do salonu usłyszałaś swoje imię z ust mężczyzny, którego nazywałaś Tatą. Nakazał Ci usiąść naprzeciwko niego oraz jego żony na brązowym fotelu. Przeczuwałaś kłopoty. I tym razem się nie myliłaś. Twoi rodzice chcieli porozmawiać z tobą o twojej jakże nieoczekiwanej, ale tak łatwo zauważonej ucieczce ze szkoły. Prawili Ci kazanie na temat "musisz słuchać nauczycieli i wykonywać ich polecenia, a nie robić coś co jest głupiego. Czyli ucieczka od problemu" zwanego szkołą. - dopowiedziałaś w głowie. Na zewnątrz chciałaś wyglądać na poruszona ich akademickim wykładem na ten jakże ciekawy temat, lecz w środku rzuciłabyś wszystko i poszła do pokoju zatapiając sie wyimaginowanym świecie muzyki. Jednak rzeczywistość jest inna i myślałaś się jej kurczowo trzymać inaczej byś utonęła w tym oceanie.
Nazajutrz nie poszłaś do szkoły z okazji soboty oraz wolnego dnia. Niestety nikt nie dał ci pospać dłużej, bo już od ósmej rano mama sprzątała z użyciem odkurzacza, zaraz koło twoich drzwi nawet później wchodząc do pokoju i doszczętnie niszcząc jakiekolwiek myśli o dalszym śnie.
Wstałaś więc chcąc wejść do łazienki z zamiarem wykonania
porannej toalety lecz ojciec kategorycznie odmówił ci wejścia, bo sam się
przygotowywał do jakiegoś specjalnego wyjazdu służbowego. Nie wnikałaś w
szczegóły. Poczekałaś jakieś dwie godziny i usłyszałaś jedynie ciszę pochodząca
z każdego zakamarka mieszkania. Reszta domowników wybyła. Miałaś wreszcie czas
na każdą z rzeczy, które zostały Ci zabronione wcześniej. Przedostatnia z tych
czynności było spożycie posiłku. Śniadanie nie było zbytnio wykwintne zważając
na praktycznie pustą przestrzeń lodówki. Jednak jak zawsze poradziłaś sobie bez
większego problemu. Próbując wyszukać ubranie natrafiłaś na skrawek kartki
papieru, na której był napisany numer telefonu. Należał do poznanego wcześniej
Daeil'a podpisanego na dole karteczki. Głowiłaś się gdzie i kiedy chłopak
zdołał ją włożyć do kieszeni. Napisałaś do niego. Czemu nie - pomyślałaś.
Nie czekałaś długo na odpowiedź, a nawet mniej niż mogłabyś pomyśleć. Wzięłaś do ręki telefon i spojrzałaś na wyświetlone słowa.
Nie czekałaś długo na odpowiedź, a nawet mniej niż mogłabyś pomyśleć. Wzięłaś do ręki telefon i spojrzałaś na wyświetlone słowa.
"Hej. Jednak
znalazłaś mój numer. Chcesz się spotkać? / Dae"
Po chwili namysłu przystałaś na jego prośbę. Odpisując:
"Z chęcią. Może w
tamtym domu, w którym się poznaliśmy? :3"
Zaraz potem dostałaś odpowiedź:
"Za późno już
jestem pod twoim domem. Wyjdź, proszę. :)"
Szybko założyłaś buty i kurtkę i już Cię nie było. Zamknęłaś
drzwi i udałaś się z chłopakiem w stronę tamtejszego domu.
Niebawem znaleźliście się przed wejściem. Nigdy nie byłaś tam
tak wcześnie, lecz weszliście do środka widząc normalny jak na tamtejsze
warunki brud. Promienie słońca padały na Was przez wybite okno.
- co tak stoisz...? Usiądź. Proszę. - poklepał miejsce na
podartym materacu obok siebie. Usłuchałaś go i zaczęłaś rozmowę.
- opowiedz mi coś o sobie... proszę. Prawie Cię nie znam, a
chciałabym poznać. - posłałaś lekki uśmiech w jego stronę próbując nie zacząć
się rumienić na widok jego ślicznego uśmiechu.
- no cóż.... ok.
Jestem siedemnastolatkiem, który nie ma zbyt wielu przyjaciół. Jednak chce
poznać także bliżej osobę, która siedzi obok niego. - skierował wzrok w twoja stronę znów się
uśmiechając.
Tak mijała wasza rozmowa... z czasem zaczęliście mniej
oficjalnie się do siebie odzywać i zapanował między wami luz oraz wielką
przyjaźń. Ufałaś mu absolutnie.
- _____? – szepnął próbując odwrócić twoją uwagę od wciągającej
gry na telefonie.
- Tak...? - zatrzymałaś grę i spojrzałaś na niego.
- chciałabyś się rozluźnić? Ale tak na maxa?
- co masz na myśli? Czekaj... zgadnę. Narkotyki? - kiwnął
głową - skąd je masz.. one są strasznie drogie?
- wiesz poznałem jednego co mi jedną działkę odpalił za
darmo. Żebym spróbował. Podzielimy się. -
wyciągnął z kieszeni jeansów połyskującą, przezroczysta torebkę, pełna białego proszku.
Chwilę później twoja głowa znajdowała się zaraz nad
rozsypanym na śliskiej powierzchni kawałka rozbitego lustra, proszkiem. Jako
druga miałaś wciągnąć poraz pierwszy swoją część. Na początku troszkę zbierało
Ci się na kichniecie przez krążące w nosie cząsteczki, ale zdążyłaś się
opanować. Poczułaś jak świat wokół Ciebie wiruje Pomyślałaś, że jakbyś nie
siedziała to byś się przewróciła. Ten błogi stan w jakim się unosiłaś potrwał
zaledwie kilka minut. Żałowałaś, że dłużej nie mogłaś czuć tego czego nigdy nie
mogłaś doświadczyć w zwykłym życiu.
*
Tak oto regularnie składałaś się z Daeil'em na ten magiczny
proszek i razem z nim ćpałaś równo w tym samym miejscu co zawsze. Z czasem
zmieniło się tylko wasze stanowisko z wolnego na w związku. Tak, staliście się
parą zaraz po tym jak uzależniliście od marihuany.
Pewnego jednak razu nie mieliście wystarczająco pieniędzy na
"towar" i "głodowaliście" prawie przez dwa tygodnie. Stałaś
się wtedy niezwykle rozdrażniona i opuszczałaś juz nie pojedyncze godziny
lekcyjne lecz cale dni. Było z tobą coraz gorzej. Nie ufałaś nikomu oprócz
swojego chłopaka. I potrwało, by to dłużej gdyby nie nachalni rodzice, którzy
zauważyli, każda pojedyncza zmianę i dobrze połączyli fakty. Posłali Cię na odwyk.
Przez pół roku siedziałaś na oddziale zamkniętym w szpitalu. Zrozumiałaś swój
błąd i obiecałaś sobie, że jak tylko wrócisz do domu i do szkoły to zrobisz
wszystko by oddalić Daeil'a od tego świństwa.
Kiedy nadszedł ten dzień to sama się załamałaś widząc jego z
jakąś rozpuszczoną laska wyglądająca gorzej niż Ty kiedy ćpałaś.
Załamałaś się tym co usłyszałaś od mężczyzny, którego kochałaś oraz darzyłaś zaufaniem.
Załamałaś się tym co usłyszałaś od mężczyzny, którego kochałaś oraz darzyłaś zaufaniem.
Przebywałaś w domu długo. Dopóki nie uświadomiłaś sobie, że
mimo wszystko w imię miłości wypełnisz obietnice dana samej sobie oraz
mentalnie chłopakowi.
Pozbierałaś się do kupy i ruszyłaś w miejsce gdzie tak jak myślałaś go spotkałaś. Był w trakcie przezywania tym razem wkłutego sobie płynu. Chyba wziął za dużo, bo stracił przytomność. Jego „dziewczyna" natychmiast spanikowała i uciekła. Jednak ty wezwałaś karetkę i zabrali go do szpitala.
Pozbierałaś się do kupy i ruszyłaś w miejsce gdzie tak jak myślałaś go spotkałaś. Był w trakcie przezywania tym razem wkłutego sobie płynu. Chyba wziął za dużo, bo stracił przytomność. Jego „dziewczyna" natychmiast spanikowała i uciekła. Jednak ty wezwałaś karetkę i zabrali go do szpitala.
<<<
I tak teraz siedzisz przy nieprzytomnym chłopaku i krążysz
palcem wskazującym po jego dłoni.
Lekarz oznajmił Ci, że w śpiączce ludzie często słyszą ich otoczenie. Więc idąc za tą radą rozmawiasz z chłopakiem. Nieprzerwanie czujesz do niego to samo uczucie, które okazało się w tak nieodpowiednim jakby nie pomyśleć momencie.
Chciałabyś mieć pewność, że on też Cię Kocha.
Lekarz oznajmił Ci, że w śpiączce ludzie często słyszą ich otoczenie. Więc idąc za tą radą rozmawiasz z chłopakiem. Nieprzerwanie czujesz do niego to samo uczucie, które okazało się w tak nieodpowiednim jakby nie pomyśleć momencie.
Chciałabyś mieć pewność, że on też Cię Kocha.
By, Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz