Jednak to jest ostatnia część.
Ostrzeżenie: lekkie przekleństwa, przygotujcie chusteczki.
Dziwnym trafem byłaś oparta na swoim łóżku we własnym
pokoju..... wiedziałaś dokładnie, że tamten dzień Ci się nie przyśnił, oraz że
jest prawdziwy. Wiedziałaś, Jin wrócił do Ciebie. Chciałaś wszystkim wokoło
opowiadać o tym, lecz jak na razie czekało Cie pozbieranie się z ziemi i
przygotowanie do pracy. Byłaś jakby obserwowana przez cały dzień. Nie wiedziałaś
co to znaczy. Wmawiałaś sobie, że to tylko zły dzień. W głowie co jakiś czas
słyszałaś dziwne pomoce do pracy. Dziwiło Cię to jak i reszta tego dnia. Co
chwilę coś Ci nie pasowało nie było naturalne...
- czekaj... przecież to nigdy tak nie stoi... co tu jest
grane? - powiedziałaś do siebie bojąc się o własne myśli? (Tak się da? XD)
- ___ wstawaj już
dwunasta zaraz do pracy się spóźnisz... - w swojej głowie znów usłyszałaś ten głos.
- Jin? Gdzie Ty.... -
rozglądałaś się po pomieszczeniu, którego ściany zaczęły poruszać się w
twoja stronę tworząc coraz to mniej miejsca.
Gdy już zaczęły zagniatać twoje ciało zamknęłaś oczy chcąc wyobrazić sobie że to tylko sen...
Gdy już zaczęły zagniatać twoje ciało zamknęłaś oczy chcąc wyobrazić sobie że to tylko sen...
**
- ___ nic Ci nie
jest? - machnął przed moimi oczami ręką
zatroskany Hoseok.
- Gdzie ja jestem.... czekaj nie odpowiadaj.... w szpitalu?
- rozejrzałaś się wokoło. - czemu? Zgniotły mnie...
- co Ty gadasz... -
wtrącił Yoongi. - czemu byłaś całą noc
przy grobie Jin'a? Czemu tam do cholery siedziałaś ? - zdenerwował się, widocznie się zamartwiał.
- ... - pozostawiłaś to bez komentarza.
- DO CHOLERY
ODPOWIEDZ!- krzyknął.
- przestań!
Dopiero się obudziła i trzeba odczekać.
Sama powie, gdy przyzwyczai się do sytuacji. -
Jimin staną w mojej obronie chcąc uspokoić Yoongi’ego.
**
Kilka dni później nadal dziwnie się czułaś. Lecz Jin'a nie
było. Wczoraj uświadomiłaś sobie, że nie miałaś amuletu i to przez to Jin'a mogło
nie być. Wiedziałaś, że on znajduje się dokładnie tam gdzie go zostawiłaś, więc
prawdopodobnie został w środku ostatniego Twojego miejsca spoczynku.
Wypisali Cię dzień później i pierwsze gdzie się udałaś to
właśnie do niego. Zawołałaś, a chłopak pojawił się, oraz oddał Ci zgubę.
Wyszłaś jak najszybciej z cmentarza, by nie robić zamieszania, gdy będą chcieli
Cię odnaleźć.
Rozmawiałaś z chłopakiem poprzez własny umysł. On mógł
czytać twoje „mentalne kwestie” wypowiedziane mu niemo, a Ty słyszałaś go tak
samo jak wcześniej.
W środku dnia oznajmił Ci, że wysłannik z niebios przybył niedawno i określił czas, w którym musi znaleźć miłość. Miał czas do południa, ponieważ zaczną ginąć ludzie.
W środku dnia oznajmił Ci, że wysłannik z niebios przybył niedawno i określił czas, w którym musi znaleźć miłość. Miał czas do południa, ponieważ zaczną ginąć ludzie.
*ale którzy ludzie?
Czy powiedział dokładniej?*
- z tego co wiem najbliżsi nam, bo zostałaś wplatana w ta
sytuację – uprzedził Cię - od tamtego pamiętnego bycia w szpitalu przez mnie.
- przyznał się - Tak. To ja Cię doprowadziłem do tego stanu. –
posmutniał nagle.
*nie zrobiłeś tego
celowo?*
- oczywiście. Ja bym
nigdy Cię nie skrzywdził umyślnie. Wiesz o tym.
*Tak to prawda. Wiem* uśmiechnęłaś
się mimowolnie. *ale jakim cudem znalazłam się szpitalu?* spojrzałaś na niego pytającym
wzrokiem.
- zasugerowałem NamJoonowi, żeby zobaczył czy Cię tu nie ma,
gdy Cię właśnie szukali. - jego dłonie
zaczęły o siebie nawzajem pocierać w geście podenerwowania na moją reakcję.
*dziękuję* uśmiechnęłaś
się.
**
Nie mieliście już pomysłów na szukanie przeznaczonej
dziewczyny dla SeokJina byłaś padnięta, więc położyłaś się spać po
odprowadzeniu Jin'a do krypty.
Obudziła Cię zrozpaczona mama, która miała Ci coś do
zakomunikowania.
- kochanie... przed
chwilą policją się o Ciebie pytała i oznajmiła, że... - zrobiła pałzę jakby nie
była pewna czy Ci to powiedzieć w ten sposób. - YoonGi zginął pożarze swojego
mieszkania. Był tam jedyny. – z jej oczu popłynęły łzy.
- CO!? TO NIEMOŻLIWE!
- twoje oczy zaczęły niemożliwie i szybko przeciekać. Zdecydowanie za wiele łez
się z nich wydostało, zanim wyszłaś z pod kołdry i wbrew wszystkiemu oraz nie
wypełniając nawet porannej toalety ubrałaś jakieś ciuchy i pobiegłaś na
cmentarz opowiedzieć tym Jin'owi. On
jednak został już poinformowany przez wyższe siły.
- ___ robiłem
wszystko co mogłem... - jemu tez oczy się szkliły od słonych łez.
Przytulił mnie.... on
mnie przytulił... to było możliwe...? Jakim cudem.
Duch otarł swoje oczy i przemówił kolejny raz.
Duch otarł swoje oczy i przemówił kolejny raz.
- każda śmierć będzie nam dawała podpowiedź. Tak mi
powiedzieli…
- co ile... będą....
te ofiary...? - tylko to się dla ciebie
w tym momencie liczyło.
- co 12 godzin. - jego wzrok utkwił na czubkach butów.
- czyli mamy jakieś 9 godzin żeby znaleźć odpowiedź. Nie
chce nikogo stracić więcej. - spojrzałaś
na zegarek, który wyświetlił Ci twój telefon.
Ale to nie zmieniało faktu, że niebyło żadnego pomysłu na
wykonanie tego zadania.
Dokładnie po 9 godzin upłynęło i zakuło Cię serce. Myślałaś że umierasz ...
jednak za chwilę dostałaś wiadomość, że niejaki Jeon JungGuk został potrącony
śmiertelnie przez auto terenowe.
Następnie usłyszeliście w wiadomościach, że stacja benzynową
wybuchła, prawdopodobnie wybuch wywołał niedopałek papierosa zrzucony na ziemię.
Zginął jeden człowiek. Kim Namjoon – pracownik danej stacji.
Bóg nie dawał forów. To już wiedziałaś.
Był miłosierny jak i okrutny zarazem, bo pozwalał niewinnym ginąć przez jednego ducha. Tym razem "dostaliśmy " w spadku po zmarłych... jeden dar... czytanie sobie w myślach. Wiedziałam wszystko co on. Lecz dary służyły nam tylko przez te 12 godzin. Później zostały zamienione na kolejne.
Był miłosierny jak i okrutny zarazem, bo pozwalał niewinnym ginąć przez jednego ducha. Tym razem "dostaliśmy " w spadku po zmarłych... jeden dar... czytanie sobie w myślach. Wiedziałam wszystko co on. Lecz dary służyły nam tylko przez te 12 godzin. Później zostały zamienione na kolejne.
Następnie kilka godzin nie mogłam się pozbierać. Już trzech
najlepszych przyjaciół zginęło, a ty nie miałaś czasu ich pożegnać czy nawet
pochować. Przerastało Cię to. Miałaś mętlik w głowie, nie wiedziałaś o czym
myśleć. Zapomniałaś o zdrowym rozsądku. Po prostu poniosła Cie chwila i
rozniosłaś mieszkanie, a raczej swój pokój.
Wszystko stanęło do góry nogami.
Nie spostrzegłaś nawet, gdy Jin próbował za wszelką cenę przypomnieć Ci cel misji. On chyba został pozbawiony uczuć przez te chore boskie zasady.
Gdy w końcu zwróciłas na niego uwagę to usłyszałaś z radia komunikat, że Syn burmistrza przedawkował narkotyki i leży w szpitalu, w śpiączce farmakologicznej, której się już najprawdopodobniej nie obudzi. Chwilę później komunikat został uaktualniony o zgon pacjenta. Nie można było nic zrobić. Do oczu ponownie napłynęły łzy. Tym razem jednak postanowiłaś, że po prostu znajdziesz ta sukę za wszelką cenę. (chodzi o przeznaczoną Jin’owi dziewczynę jakby ktoś się nie połapał XD)
Wszystko stanęło do góry nogami.
Nie spostrzegłaś nawet, gdy Jin próbował za wszelką cenę przypomnieć Ci cel misji. On chyba został pozbawiony uczuć przez te chore boskie zasady.
Gdy w końcu zwróciłas na niego uwagę to usłyszałaś z radia komunikat, że Syn burmistrza przedawkował narkotyki i leży w szpitalu, w śpiączce farmakologicznej, której się już najprawdopodobniej nie obudzi. Chwilę później komunikat został uaktualniony o zgon pacjenta. Nie można było nic zrobić. Do oczu ponownie napłynęły łzy. Tym razem jednak postanowiłaś, że po prostu znajdziesz ta sukę za wszelką cenę. (chodzi o przeznaczoną Jin’owi dziewczynę jakby ktoś się nie połapał XD)
Teraz Jin odzyskał wspomnienia dotyczące jego kontaktów z
kobietami. I wiedział, że to na pewno, któraś z jego nielicznych koleżanek. To
także zbytnio nie pomogło. Więcej czasu myśleliście, żeby ją znaleźć niż
chodzili by ją spotkać. Ty nie miałaś ochoty ruszyć się z miejsca w obecnej
sytuacji. Mimo że coś ciągło Cię do myślenia, że to Ty jesteś ta jedyną dla
SeokJina to odrzuciłaś tą myśl. Wszystkie znaki co do Ciebie się sprawdzały,
ale Ty nadal nie wierzyłaś. Kolejne 5 godzin później kolejna wiadomość przyszła
SMSem. Mama Jimina znalazła go martwego w zimnej wodzie w łazience, gdy wróciła
z zakupów. Od razu wszystkich poinformowała, szczególnie najlepszą jego
przyjaciółkę.
Wtedy Cię olśniło.
- Jin to ja jestem tą
dziewczyna.... patrz... - wskazałam na wiadomość, która przed chwilą odczytałam.
- w każdej z linijek tekstu wiadomości
zostawionej przez Jimina, jako pierwsza litera Nowego akapitu, są kolejno
ustawione litery mojego imienia.
- faktycznie. Ale co
mamy zrobić, by się przekonać... - zapytał patrząc się na mnie.
- TAEHYUNG! - Po raz
kolejny tego dnia doznałam olśnienia. -
on jest ostatni. Musimy go uratować. -
szybko wzięłam parę potrzebnych przedmiotów oraz kurtkę i natychmiast pobiegliśmy
w stronę domu chłopaka.
>>>””<<<
- a więc nic się nie
zmieniło Pani ____?
- czy mogę odwiedzić
w końcu mojego przyjaciela? - zirytowana zapytałam.
- Tak już.. -
mężczyzna otworzył drzwi co sali widzeń.
Usiadłam spokojnie na krześle, widząc twarz swojego
przyjaciela uśmiechniętego mimo wszystko.
- już jutro wychodzisz.. przyjdę po Ciebie, oppa.
- będę czekać. - Pierwszy raz usłyszałam ten
wesoły ton głosu od 10 lat.
Tak jak powiedziałam tak zrobiłam. Odebrałam mojego
kochanego Tae Tae z przed budynku więzienia. Pierwsze gdzie poszliśmy to na
groby naszych przyjaciół. Później zaś, poszłam z nim nad klif. Złapałam go za
rękę.
- Czy naprawdę tego chcemy? - spytaliśmy się oboje w tym
samym czasie.
- Dla nas. - uścisnęliśmy
sobie mocniej dłonie.
Obiecaliśmy sobie tuż przed rozprawą sądową, że gdy tylko
załatwimy wszystkie ziemskie sprawy to dołączymy do naszych przyjaciół.
Skończyliśmy. Razem. Ramię w ramię.
Dla przyjaciół.
By. Yoona
PS. Zauważyłam,
że na końcu to bardziej V niż Jin lecz jednak tak zostawię. Wybaczcie, że nie
ma, żadnego nawet pocałunku. Jakoś nie pasowało mi go tutaj umieścić.
PPS. Ostatnia część tyczy się zamordowania przez V (na mv) podajże swojego ojca.
PPS. Ostatnia część tyczy się zamordowania przez V (na mv) podajże swojego ojca.
oraz bonus:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz