Dla Narica Crow
Wybacz, że jest to w tak strasznej formie, lecz
chciałam dokładnie przekazać ci pomysł. Wspomnę też, że spory wkład w samą
fabułę tego opowiadanka miała moja koleżanka.
Jak co poniedziałek, właśnie sprzątałam korytarz znajdujący
się na pierwszym piętrze budynku szkoły artystycznej, do której miałam zaszczyt
chodzić. Było trudno się tu dostać, ale jak sie już to zrobiło, nie było
odpoczynku. Nauka była taka jak w każdym liceum, lecz dochodziły jeszcze
zajęcia z tańca/śpiewu / aktorstwa. Zależy na co zdawałam przy przesłuchaniach.
Lecz ja nie o tym…
Dwoje moich przyjaciół sprzątało wraz ze mną. Jak zawsze. Nudy na pudy, ale mogłam przynajmniej rozmawiać i wdrażać się do bycia "sprzątaczką", tak jak nasz ukochany nauczyciel matematyki nam powiedział kilka miesięcy temu. Reszta jednak podziwiała nasza pasje i wytrwałość w dążeniu do dostania się do tej szkoły. W końcu, po niej było coś. A mianowicie, kiedy zdałabym ostatnia klasę (w tym wypadku 4) z bardzo dobrym wynikiem to gwarantowało by mi to miejsce w wytwórni BigHit Entertainment, a jeśli poniżej (lecz dalej zdanie) to gwarantowała udział w przesłuchaniach. A i jeszcze jedno, nie ma czegoś takiego jak "warunkowe przejście" z klasy do klasy lub "powtarzanie roku" tutaj zdajesz albo wypad. Nie ma czekania się z ludźmi, lecz i tak każdy chce tu być.
Rozmawiając z chłopakami czułam się jakoś nieswojo. Mogłabym powiedzieć, że ostatnio zachowują się nieco inaczej, są do siebie wrogo nastawieni. Przynajmniej w mojej obecności.
Lecz ja nie o tym…
Dwoje moich przyjaciół sprzątało wraz ze mną. Jak zawsze. Nudy na pudy, ale mogłam przynajmniej rozmawiać i wdrażać się do bycia "sprzątaczką", tak jak nasz ukochany nauczyciel matematyki nam powiedział kilka miesięcy temu. Reszta jednak podziwiała nasza pasje i wytrwałość w dążeniu do dostania się do tej szkoły. W końcu, po niej było coś. A mianowicie, kiedy zdałabym ostatnia klasę (w tym wypadku 4) z bardzo dobrym wynikiem to gwarantowało by mi to miejsce w wytwórni BigHit Entertainment, a jeśli poniżej (lecz dalej zdanie) to gwarantowała udział w przesłuchaniach. A i jeszcze jedno, nie ma czegoś takiego jak "warunkowe przejście" z klasy do klasy lub "powtarzanie roku" tutaj zdajesz albo wypad. Nie ma czekania się z ludźmi, lecz i tak każdy chce tu być.
Rozmawiając z chłopakami czułam się jakoś nieswojo. Mogłabym powiedzieć, że ostatnio zachowują się nieco inaczej, są do siebie wrogo nastawieni. Przynajmniej w mojej obecności.
*
Zaraz po tej godzinie ja oraz mój kolega o kruczoczarnych włosach i ślicznym uśmiechu, poszliśmy uczyć się do biblioteki. Z resztą jak co dwa dni. Lepiej się uczyć razem, kiedy każde z nas umie po części z materiału (i to innej >w<), można sobie wytłumaczyć i gotowe. Zaś nasz drugi, rudowłosy przyjaciel zajmował się w tym czasie nauką gry na saksofonie. Dosyć dziwny był to wybór, ale lubił słuchać go zawsze. Muszę się pochwalić, że to ja doradziłam mu ten wyjątkowy dla niego instrument, tak jak popchnęłam Kooka do rysowania jakieś dwa lata temu…
Wracając.. zabraliśmy się za naukę.
Dokładniej to ja się zabrałam, bo JungKook otwarł książki i zastanawiał się nad czymś innym co znajdowało się chyba na mojej twarzy. Przez dobre pięć minut jego wzrok utkwiony był w moich włosach czasami zahaczając o usta i oczy. Nie zwracałam na to uwagi, byłam przyzwyczajona do tego typu zachowań. Nie byliśmy zdecydowanie ‘normalną’ paczką.
- coś mam na twarzy? – spytałam po tych paru minutach,
prawie przerażona jego spojrzeniem.
- nie.. nie... wszystko jest na swoim miejscu..... - wystraszył sie i oderwał ode mnie natychmiast
wzrok oraz przeniósł go na oczekująca tego książkę.
Do końca tej godziny sam na sam, nic więcej mi odważył się
powiedzieć. Jedyne co usłyszałam od niego to ciche pomrukiwanie oraz
przytakiwanie na zadane mu przeze mnie pytania. Czułam, że coś ‘rozrywa’ go od
środka. Tak jak wiedziałam, że coś nie gra. Bardzo chciał mi coś powiedzieć,
ale nie wiem co takiego.
Po usłyszeniu dźwięku dzwonka oznaczającego koniec zajęć, a
dla nas koniec nauki, usłyszeliśmy kroki najprawdopodobniej rudowłosego kolegi,
który jednak biegł sądząc po głośności i szybkości nadchodzącego dźwięku.
Stanął w drzwiach opierając się o framugę i patrząc na Ciastka dziwnie groźnym
spojrzeniem lecz puściłam to w niepamięć ujrzawszy jego kwadratowe usta, uśmiechające
się do mnie.
Spakowałam rzeczy do plecaka i pożegnawszy się z chłopakami ruszyłam w stronę domu.
Spakowałam rzeczy do plecaka i pożegnawszy się z chłopakami ruszyłam w stronę domu.
*po tym jak wyszłam*
- Idziemy na bubble Tea? – spytał Taetae
- Spoczko… tylko się spakuje. – JungKook uśmiechnął się
ciepło i odwrócił się w stronę ławki.
- A właśnie miałem
się pytać. – podrapał się po karku – co ty robisz z Naricą? - podniosłym tonem powiedział TaeHyung.
- ciszej tam… to biblioteka!
– upomniała bibliotekarka zza ściany.
- o co Ci chodzi? - zapytał młodszy pakując resztę dobytku z
ławki.
- Ty dobrze wiesz o co mi chodzi... - podszedł szybko do niego i położył rękę na
jego ramieniu uciskając mocno.
- Ała to boli. TaeHyung co ty wyprawiasz? – krzyknął młodszy.
- nie będę się z wami
bawić…. – kobieta znalazła się w mgnieniu oka przy nich wypisując karteczki z
karą.(W tej szkole oprócz ‘trudności’ była także rygorystyczne ‘procedury’)
Dostali jutro kolejna godzinę sprzątania szkoły oraz
"lekcje katuszy" z profesorem Boomem, czyli mówiąc językiem bardziej
formalnym: lekcje tańca. Miała się odbyć jutro lecz biednego nauczyciela
następnego dnia nie będzie więc karę odbędą dziś. Co za pech.
*powracając do narratora*
Co im się dziś stało?
Dojrzewanie się im włączyło, czy co? No dobra nie ważne. To najwyraźniej ich
sprawa, więc nie będę się wtrącać. Jeszce dowiem się czegoś co do życia nie jest
mi w żaden sposób potrzebne.- mówiłam sobie w myślach.
Zaszłam pod swoją furtkę od ogrodzenia i wyciągając klucze
otwarłam ją. Później zostały jeszcze drzwi frontowe, czyli pikuś. (^^)
Wchodząc, moje buty zostały porzucone gdzieś w kącie.
Podreptałam do kuchni, by sprawdzić cóż za pyszności moja mama przygotowała dla mnie na obiad. Jednak zostałam tam jedynie kartkę z napisem:
Wchodząc, moje buty zostały porzucone gdzieś w kącie.
Podreptałam do kuchni, by sprawdzić cóż za pyszności moja mama przygotowała dla mnie na obiad. Jednak zostałam tam jedynie kartkę z napisem:
Kochanie, musiałam wcześniej iść
do pracy. Kup sobie coś. Pieniądze leżą na komodzie.
~Mama
Wzięłam głęboki oddech na myśl opuszczenia przytulnego domu
na rzecz jakiegoś posiłku więc jedynym wyjściem okazało się sklecenie samej
jakiegoś pożywienia, z produktów posiadanych. Normalnie Bear Grylls by się
ucieszył, że poszłam w jego ślady zjadając kanapkę z szynką z mięsa zwanego świniną(?).
Obiad z mojej listy został już 'odhaczony', więc przyszedł czas na poszperanie
w telewizorze w poszukiwaniu mojego "el dorado" zwanego czymś co
przykuje moja uwagę. Jedyną, taką rzeczą był tylko jakiś dokument o
nastolatkach. Opowiadał o zmianach zachodzących w młodych ludziach czyt.
Młodzieży, w okresie dojrzewania. Dowiedziałam się, że może zajść potrzeba
"ulżenia sobie" w postaci różnego typu zachowań seksualnych. Przyjmując
to do wiadomości wyłączyłam telepudło wystukując w telefonie imię przyjaciela i
dzwoniąc.
- yoboseyo? - odebrał w przeciągu zaledwie
jednego sygnału.
- hejka - uśmiechnęłam
się do siebie. - co Wy tacy zdyszani?
- mamy dodatkowe lekcje z Boomem. - szepnął V i rozłączył się,
"Jakich ja mam super koleżków. Ciekawe co nabroili?
Znów." – pomyślałam.
>> Następny dzień
Obudziło mnie
powiadomienie o SMSie z telefonu leżącego na stoliku. Podniosłam go
patrząc na wiadomość. Wynikało z niej, że TaeHyung czeka na mnie pod moim domem
i prosił bym się pośpieszyła z wyjściem. „Zimno
mi”. Zerwałam sie na równe nogi i szybko wykonując każdą z czynności, które
miałam wykonać o poranku. Jakimś cudem dosyć szybko i sprawnie wyszłam i ruszyliśmy
do szkoły. Trzymał mnie pod ramię bym się nie wywróciła, z moim szczęściem, na
śliskiej powierzchni chodnika.
Wchodząc do szkoły ujrzałam młodszego przyjaciela czekającego najwyraźniej na nas.
Wchodząc do szkoły ujrzałam młodszego przyjaciela czekającego najwyraźniej na nas.
*popołudnie*
Kolejny raz zostałam razem z nimi po lekcjach, by pomóc im w
karze.(tak, to nie był pierwszy raz) Czułam się zobowiązana jako przyjaciółka.
Więc zabraliśmy się do roboty.
Kiedy trzymałam w ręku worek z śmieciami mądry V postanowił zajść mnie od tylu i przytulić w podziękowaniu za pomoc, lecz zamiast zrobić mi przyjemność zrobił coś dokładnie odwrotnego. Wystraszył mnie, przez co większość zawartości worka leżała teraz rozsypana na korytarzu. Odwróciłam się do niego z wyrazem twarzy mówiącym... 'jeśli zaraz nie zaczniesz tego zbierać powyrywam Ci te piękne, rude kłaki.' Chyba lekko się przestraszył, bo runął na podłogę w mgnieniu oka i klęczał zbierając śmieci z podłogi. Tak się złożyło, że klęczał zaraz koło wejścia do sali, a raczej był na drodze kolizyjnej z każdym to przechodził.
Jakimś dziwnym trafem przechodzący Ciastek najwyraźniej nie zauważył go, biegnąc w moja stronę i oczywiście potknął się o niego. Przewracając się grzmotnął dosyć mocno Taehyung’a w głowę przez co na chwilę stracił przytomność, a sam upadł na mnie przygniatając do podłogi. Nasze twarze znajdowały się mniej-więcej pięć centymetrów od siebie dopóki nie ściągnęłam go z siebie lekko uderzając kolanem w jego biodro. Chwilę potem śpiąca królewna się obudziła i zobaczył nas jeszcze w dość niecodziennej pozycji. Pomógł mi wstać, kiedy sam pozbierał resztki godności z posadzki.
Kiedy trzymałam w ręku worek z śmieciami mądry V postanowił zajść mnie od tylu i przytulić w podziękowaniu za pomoc, lecz zamiast zrobić mi przyjemność zrobił coś dokładnie odwrotnego. Wystraszył mnie, przez co większość zawartości worka leżała teraz rozsypana na korytarzu. Odwróciłam się do niego z wyrazem twarzy mówiącym... 'jeśli zaraz nie zaczniesz tego zbierać powyrywam Ci te piękne, rude kłaki.' Chyba lekko się przestraszył, bo runął na podłogę w mgnieniu oka i klęczał zbierając śmieci z podłogi. Tak się złożyło, że klęczał zaraz koło wejścia do sali, a raczej był na drodze kolizyjnej z każdym to przechodził.
Jakimś dziwnym trafem przechodzący Ciastek najwyraźniej nie zauważył go, biegnąc w moja stronę i oczywiście potknął się o niego. Przewracając się grzmotnął dosyć mocno Taehyung’a w głowę przez co na chwilę stracił przytomność, a sam upadł na mnie przygniatając do podłogi. Nasze twarze znajdowały się mniej-więcej pięć centymetrów od siebie dopóki nie ściągnęłam go z siebie lekko uderzając kolanem w jego biodro. Chwilę potem śpiąca królewna się obudziła i zobaczył nas jeszcze w dość niecodziennej pozycji. Pomógł mi wstać, kiedy sam pozbierał resztki godności z posadzki.
Wyrwałam się z jego uścisku i stanęłam naprzeciwko nich.
- CO SIĘ Z WAMI DZIEJE?! -
krzyknęłam. - CO Z WAS TAKIE
DZIECIAKI...? MYŚLAŁAM ŻE TYLKO HOWOON JEST NA TYLE DZIECINNY. - w czasie kiedy
to wykrzykiwałam, za mną pojawił się ów nauczyciel i ‘poprosił’ bym wraz z
chłopakami wyczyściła jeszcze okna w sali. Nie miałam wyboru.
Zostaliśmy sami w trójkę w sali zamkniętej jedynie na klamkę.
Zostaliśmy sami w trójkę w sali zamkniętej jedynie na klamkę.
Byłoby wspaniale, gdyby była teraz cisza jak makiem zasiał
lecz to tylko były moje marzenia. W rzeczywistości moi oprawcy kłócili się
szeptem, którego to wina, że się tu znaleźliśmy.
Zdenerwowali mnie tym. Kazałam im natychmiast zejść z
krzeseł i podejść na środek sali między dwie ławki, przy których stałam.
- powiedzcie mi,
czemu się kłócicie. Widzę, że nie jesteście w stanie sami rozwiązać tego
problemu więc pomogę. - załapałam ich obydwóch
za karki i lekko pomasowałam je.
- nic takiego się nie dzieje. - odpowiedział V.
- coś nie sądzę... czemu
zawsze kiedy jestem w pobliżu to odwala wam coś? I czemu to zawsze dotyczy
mnie?
- no dobrze.... kochamy Cię. - ciastek schylił głowę ukrywając lekkie rumieńce.
- ah tak..... - przeciągnęłam, widocznie zainteresowana.
Myślałam chwilkę ze spuszczona głową, co by poradzić na
takie absurdalne uczucie. Wiedziałam, że ich nie kocham jako chłopaków, lecz
jak braci. Nawet nie przyszłoby mi przez myśl, żeby móc być z którymś z nich.
Przyszedł mi jednak jeden całkiem fajny pomysł do głowy, przez co się uśmiechnęłam od uch do ucha. Potem podniosłam głowę nadal się uśmiechając lecz zdecydowanie mniej.
Przyszedł mi jednak jeden całkiem fajny pomysł do głowy, przez co się uśmiechnęłam od uch do ucha. Potem podniosłam głowę nadal się uśmiechając lecz zdecydowanie mniej.
Szybko zbliżyłam się do Kookiego i złożyłam długi, namiętny
pocałunek na jego ciepłych wargach. Widać było jego zaskoczenie, bo parowało od
niego zaledwie chwilkę od zaczęcia samego pocałunku. Czułam niezręczność Taetae
niewiedzącego co ze sobą zrobić, więc złapałam za jego krawat, ZAZNACZAM, nadal
całując Kookiego i przyciągnęłam do siebie.
Po chwili oderwałam się od ust młodszego, tym samym wpijając się w ten sam rejon u drugiego. Moje dłonie zaszły na pasek od spodni V i zaczęły go odpinać w prędkości światła. Gdy paska już nie było zniżyłam się do czułego miejsca Taehyunga i zsunęłam jego spodnie wraz z bokserkami. Kazałam mu usiąść na krześle. W tym czasie kontynuowałam zabawę z Ciastkiem ściągając mu spodnie i wkładając lewa rękę w jego bokserki. Zaczęłam ugniatać ich zawartość, nie zaprzestając pocałunków w usta V. Ostatecznie ściągnęłam szatynowi bokserki, kiedy jego przyjaciel ‘urósł’. Przejechałam po wewnętrznych stronach ud rudowłosego palcami, zatrzymując się u samej góry. Zassałam się na główce członka V, by w tym samym czasie odnaleźć znów, lewą ręką Kooka, również łapiąc jego przyrodzenie i ruszając ręką to w górę to w duł.
TaeHyung zaczął się troszkę wiercić, więc przejechałam językiem po jego całej długości i polizałam jego jądra oraz zassałam się na jednym z nich drugie masując palcami prawej dłoni. (Nie zapominajmy, że lewa nadal pracuje ciężko), kiedy moja praca dała pokaźne efekty przestałam i przeniosłam się do Kooka zamieniając tylko pozycję w ten sposób, że to prawą ręką działałam u TaeTae. Zaczęłam podgryzać sutki Ciastka, jakby chcąc zjeść tą jego słodką skórę. Po niedługim czasie skończyłam oraz przybliżyłam ich przyrodzenia do siebie.
Włożyłam sobie oby dwa na raz do buzi. Poruszałam głową szybko, lecz dokładnie. Chciałam, by zapamiętali ten dzień. Przy okazji obydwie moje dłonie znalazły się na jądrach każdego z nich i skutecznie poprawiały jakość robionej im przez mnie przyjemności.
Kiedy doszli w moich ustach, pozwoliłam sobie na wyprostowanie się. Wytarłam usta.
Po chwili oderwałam się od ust młodszego, tym samym wpijając się w ten sam rejon u drugiego. Moje dłonie zaszły na pasek od spodni V i zaczęły go odpinać w prędkości światła. Gdy paska już nie było zniżyłam się do czułego miejsca Taehyunga i zsunęłam jego spodnie wraz z bokserkami. Kazałam mu usiąść na krześle. W tym czasie kontynuowałam zabawę z Ciastkiem ściągając mu spodnie i wkładając lewa rękę w jego bokserki. Zaczęłam ugniatać ich zawartość, nie zaprzestając pocałunków w usta V. Ostatecznie ściągnęłam szatynowi bokserki, kiedy jego przyjaciel ‘urósł’. Przejechałam po wewnętrznych stronach ud rudowłosego palcami, zatrzymując się u samej góry. Zassałam się na główce członka V, by w tym samym czasie odnaleźć znów, lewą ręką Kooka, również łapiąc jego przyrodzenie i ruszając ręką to w górę to w duł.
TaeHyung zaczął się troszkę wiercić, więc przejechałam językiem po jego całej długości i polizałam jego jądra oraz zassałam się na jednym z nich drugie masując palcami prawej dłoni. (Nie zapominajmy, że lewa nadal pracuje ciężko), kiedy moja praca dała pokaźne efekty przestałam i przeniosłam się do Kooka zamieniając tylko pozycję w ten sposób, że to prawą ręką działałam u TaeTae. Zaczęłam podgryzać sutki Ciastka, jakby chcąc zjeść tą jego słodką skórę. Po niedługim czasie skończyłam oraz przybliżyłam ich przyrodzenia do siebie.
Włożyłam sobie oby dwa na raz do buzi. Poruszałam głową szybko, lecz dokładnie. Chciałam, by zapamiętali ten dzień. Przy okazji obydwie moje dłonie znalazły się na jądrach każdego z nich i skutecznie poprawiały jakość robionej im przez mnie przyjemności.
Kiedy doszli w moich ustach, pozwoliłam sobie na wyprostowanie się. Wytarłam usta.
- pozostawiam resztę pracy wam. Do zobaczenia. Bye... - zaśmiałam
się pod nosem i wyszłam z pomieszczenia.
*pomieszczenie...*
Parę sekund później.
Chłopaki zaczęli się pospiesznie ubierać. Był to dla nich
szok, którego doświadczyli przed chwilą. Nie mogli patrzyć na siebie nawzajem
nago, więc była to naturalna reakcja, że się pospiesznie ubierali.
*narrator*
Idąc w stronę domu jedyną rzeczą, o której myślałam to:
Może związek z nimi to nie taki zły pomysł?
Może związek z nimi to nie taki zły pomysł?
Ps. Troszkę krótkie, wiem, ale jakbym
to bardziej rozciągnęła to sensu by nie miało. Mam nadzieję, że spełniłam twoje
oczekiwania.
By, Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz