wtorek, 8 marca 2016

WE FEEL THIS BEAT





 Na dziś przewidujemy jeszcze jedną niespodziankę. Czekacie??


Uchyliłam powiekę, a światło od razu wydało mi się jaśniejsze niż zazwyczaj. Hobi spał obok i wydawało mi się, ze nigdy się nie obudzi. Niestety za śpiącym chłopakiem zobaczyłam zegarek i to sprawiło, ze serce omal nie podskoczyło mi do gardła. Właśnie znaczyłam praktyki. Obowiązkowe praktyki. Poderwałam się na równe nogi, mimo przeszywającego bólu. Wbiegałam do łazienki, przy okazji budząc śpiącego Jimina, raczej nie był z tego powodu zachwycony. Przemyłam tylko twarz, bo o makijażu nawet nie było mowy, a przydałby mi się. Przebrałam się w czyste ciuchy, zupełnie ignorując fakt, ze poza mną w pokoju było kilku mężczyzn.
  - Telefon - odwróciłam się w stronę Hoseoka i uniosłam brew - nie zapomnij, bo zwykle się po niego wracasz - mruknął i dalej się na mnie patrzył - nie powinnaś się przy nich przebierać - mruknął, ziewając jednocześnie.
  - Daj spokój - machnęłam ręką - oni i tak śpią.
  - Ja nie śpię - odpowiedział.
  - Ja w sumie też - patrzyłam jak Tae z trudem unosi rękę, żeby dać znak o swojej obecności.
  - Jeśli patrzyłeś, to pożałujesz - rzucił niby to groźnie Hobi.
  - Błagam cię, jak byliśmy mali, to widziałem ją nago. Szału nie było. - wywróciłam teatralnie oczami - i dalej nie ma - dodał, ale postanowiłam nie wdawać się w dyskusje, bo nie miałam na to czasu.
*
Nie miałam nawet czasu na śniadanie tylko od razu popędziłam na uczelnie. Wślizgnęłam się na salę i starałam się nie zwrócić uwagi mojego, raczej nie ulubionego, wykładowcy. Człowiek oczywiście, jakby się na mnie uwziął i tylko czekał na moje potknięcie. Za spóźnienie kazał mi posprzątać gabinet i poszeregować książki, oczywiście cały czas kontrolował moją pracę i był wiecznie z niej niezadowolony. Ostatecznie mój sobotni wypoczynek został skrócony o 2 godziny i 18 minut na rzecz mycia podłóg i układania papierów.
Byłam raczej podenerwowana, delikatnie ujmując. Gdy wyszłam, zadzwoniłam do Hoseoka i nie omal nie roztrzaskałam telefonu na dźwięk kobiecego głosu, który poinformował mnie, że abonent tymczasowo jest niedostępny. Ponowiłam próbę, ale i tym razem zbył mnie przesadnie uprzejmy głos. A śnieg padał coraz bardziej. Mogłam pobiec na przystanek, ale zamiast tego wybrałam numer do Tae, może jeszcze na nim da się polegać. Wsłuchiwałam się w sygnał, prosząc, żeby wreszcie odebrał, jednak nic takiego nie nastąpiło. Nie miałam już wyjścia, musiałam radzić sobie sama. Jak tylko otworzyłam drzwi i znalazłam się na dworze, usłyszałam obok siebie znajomy głos.
  - Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz.
  - YoonGi-sunbae? - byłam trochę zdziwiona jego obecnością - co ty tutaj robisz?
  - Byłem w pobliżu - potarł ręce, które były całe czerwone od mrozu - pomyślałem, że cię odbiorę, bo pewnie pochorowałabyś się, gdybyś wracała w taką pogodę - uśmiechnął się krzywo.
  - Dałabym sobie radę, ale dziękuję.
  - Uważaj, bo jest ślisko - podał mi rękę, a ja mimo lekkiego zawahania ją ujęłam i pozwoliłam się poprowadzić w stronę samochodu.
Odwiózł mnie do domu, nawet nie wiedząc, jak wielką radość sprawiła mi ta podróż.
*
W mieszkaniu zastałam Mi, Jimina i Tae. Byli czymś zajęci i zupełnie nie zwrócili na mnie uwagi. Pewnie dlatego Kim nie odebrał ode mnie telefonu. Rzuciłam torbą o szafkę, żeby w ten sposób przyciągnąć ich zainteresowanie.
  - O, Chaechae, cześć! Oglądasz z nami? - Rzuciła Miyoon i pomachała w moja stronę, reszta ekipy oglądającej również postanowiła się przywitać.
  - Te głupoty? - odwiesiłam kurtkę i kierowałam się w stronę kanapy - czemu nie? - Rzuciłam się na miejsce obok Jimina, który wydawał się zrozpaczony dalszą perspektywą oglądania programu.
Właśnie pokładałam się ze śmiechu, kiedy wparował do środka Hobi. Spojrzał zdziwiony na naszą czwórkę i stanął przed nami, przysłaniając kolorowy ekran.
  - Co wy tu jeszcze robicie? - Przenosił wzrok z Tae na Jimina i z powrotem - cud, że jeszcze manager się nie zorientował, że was nie ma!
  - Cholera, - przeklął Park i natychmiast zerwał na równe nogi - prawie zapomniałem, Tae, ruszaj się!
Nie zdążyłam nawet zamienić słowa ze swoim chłopakiem, a  oni już zniknęli.
Zostałyśmy we dwie i kontynuowałyśmy oglądanie telewizji. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że siedzę wyszczerzona, dopóki Mi nie zwróciła na to uwagi.
  -Stało się coś? Normalnie nie jesteś taka uśmiechnięta, gdy wracasz w soboty.
  - Co? Normalna jestem...
  - Nie wydaje mi się - rozciągnęła się na kanapie  i skupiła na mnie swoje źrenice - na pewno nic się nie wydarzyło?
  - Na pewno - zapewniłam ją - dzisiaj był po prostu nie taki zły dzień - uśmiechnęłam się lekko.
  - No, skoro tak mówisz - wróciła do oglądania, a ja odetchnęłam nieznacznie z ulgą.
Starałam się wyrzucić z głowy myśl, że to Yoongi był odpowiedzialny za mój dobry humor, w końcu nie wydarzyło się nic takiego, ale nie powinnam tak ekscytować zwykłym spotkaniem.
*
Postanowiłam, że nie pójdę spać, dopóki Hoseok nie napisze, choćby jednej wiadomości. Jednak zmęczenie wzięło górę, zanim dał jakikolwiek znak.
Rano sprawdziłam skrzynkę i zastałam w niej tylko sms od Tae. Chciał mnie poinformować, że jeszcze nigdy nie był aż tak zmęczony po występie. Zawlekłam się do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. W mieszkaniu panowała kompletna cisza, więc Mi albo spała albo gdzieś wybyła. Stanęłam przed zaparowanym lustrem w szlafroku i turbanie skonstruowanym z ręcznika na głowie. Większość moich myśli zajmował Hobi, wiem, że nie powinnam się o niego martwić, ale nie umiałam inaczej. Z jednej strony byłam na niego zła, za brak jakiegokolwiek znaku, a z drugiej zastanawiałam się, dlaczego tak miała się sytuacja. Zwykle dzwonił albo pisał, aż musiałam go za to karcić. Zadzwoniłabym do niego, ale to nie było w moim stylu. Postanowiłam napisać do Namjoona i zapytać go, czy z Hoseokiem wszystko w porządku.
Do południa Hobi dalej się nie odezwał. Zdecydowałam, że pójdę zobaczyć co tam robią. I tak się nudziłam więc uważałam, że nie ma co się kisić w domu bez chłopaka u boku lub Miyoon, która prawdopodobnie znajdowała się w tym samym miejscu. Jedynym sprzeciwem jaki rozbrzmiał w mojej głowie było zimno i nieprzyjemnie wiejący wiatr za oknem.
By, Moon
 ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA! 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz