Mam nadzieję, że podobają się wam te części. Choć dalej nie otrzymałam żadnej odpowiedzi z waszej strony. Proszę o tak wiele?
- OMG! Jak można być na tyle głupim. Rozumiem, że nie przyzna się, bo ma nadzieję, że ominie kary, ale ostatecznie i tak zawsze ja poniesie. No kurde! - krzyczałam do telewizora oglądając razem z jednym z gości serial o sędziach.
- spokojnie Mi. To tylko wyreżyserowane głupoty. - próbował mnie uspokoić Jimin głaszcząc delikatnie po plecach.
Tłumacząc, razem z V bardzo emocjonująco oglądaliśmy podobne do tego paradokumentalne seriale. Jako jedyni się tym interesowaliśmy, a reszta nie miała wtedy nic do gadania. Każdy miał czas by się sobą zająć, i to wykorzystywali. Jedynym wyjątkiem był Jimin. Jego ulubionym zajęciem podczas mojej rozrywki przy telewizorze, było głaskanie mnie po każdej części ciała lub przytulanie. Nie miał wtedy innego zajęcia, wiem, bo za każdym razem się go o to pytałam. Żeby nie było, mi się to całkiem podobało.
Jednak ja bardziej się interesowałam V i telewizorem, co było jedną z czynności, które włączały w moim chłopaku zazdrość. A uwierzcie, że jego zazdrość powalała czasami nawet na łóżko. Lecz to rzadko więcej razy kończyło się na różnych formach odpłacenia za "interesowanie się" kimś innym w sposób, jak dla niego, zbyt bliski. (mam nadzieje że rozumiecie co chciałam przez to powiedzieć:3)
Jego nuda dziś nie pozwalała mi nawet na spokojne oglądanie. Widocznie chciał pobyć na osobności ze mną. Lecz to było ostatnie co bym ja dziś chciała. Jeszcze czułam nasze ostatnie bliskie spotkanie, więc musiałam zrobić coś, by na pewno mu się odechciało. Postawiłam na przytulanie się także z V jak tylko była okazja. To było pierwszym krokiem, by stał się zazdrosny.
Wtem zadzwonił telefon Jimina. Był to manager, który kazał mu przyjść natychmiast do wytwórni. Podobno miał pomóc Namjoonowi w tańcu, a dokładniej w nowym układzie jaki przygotowują.
Nie mając nic do gadania chłopak wyszedł wcześniej, żegnając się ze mną buziakiem.
Zostałam sama z V i atmosfera się nieco rozluźniła.
*
Kiedy skończyliśmy oglądać, reszta chłopaków tajemniczo pojawiła się pod moimi drzwiami oczywiście bez dwóch członków przebywających na sali. Powiedziałam, żeby włączyli jakiś film, a ja się pójdę wykąpać. Miałam nadzieję, że nic się nie stanie i zastanę dom w takim samym stanie oraz że nie będą mi przeszkadzać w relaksie.
Jednak moje przypuszczenia szybko zmieniły kierunek. Cały czas myślałam, co oni robią, że jest tak cicho. Nawet nie było nic słychać. "Poszli sobie?" - myślałam wchodząc do wanny. Jednak długo w niej nie siedziałam gdy pojawił się pod drzwiami Jin pytając, gdzie podział się mój popcorn. Chciał zrobić do filmu, lecz nigdzie go nie widzi.
- to kup w sklepie! Nie będę Was zaopatrywać. Prosiłam o spokój, oppa. - jęknęłam nieco zdenerwowana.
Dziwnym zdążeniem było to, że go nazwałam 'oppa' czego nie robiłam nigdy i do nikogo. To nie było jakoś w moim stylu.
Chwilę później usłyszałam leciutkie i cichutkie pukanie do drzwi. Był to maknae. Chciał porozmawiać. Oczywistym było to, że chciałam to przełożyć na inny czas, lecz mały za nic tego nie chciał. Ostatecznie sie zgodziłam i pozwoliłam wejść. Zakryłam się przed wtargnięciem chłopaka, ręcznikiem przy tym mocząc go doszczętnie w wannie pełnej piany.
- mogę? - spytał jeszcze raz uchylając drzwi i wchodząc z zamkniętymi oczami.
- powiedziałam, że tak. Nie wygłupiaj się. - zaśmiałam się.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- jesteś taka śliczna, gdy sie śmiejesz. - widocznie, nie miał zamiaru tego powiedzieć na głos, ponieważ sie trochę speszył.
- co Cię trapi kochany? - zrobiłam poważną minę i udałam, że nic sie wcześniej nie stało.
Siedziałam w wannie opatulona ręcznikiem, by nic nie zobaczył, lecz powiedzmy sobie szczerze, dużo nie zasłania mały ręcznik i to jeszcze mokry. chwile później jednak sobie uświadomiłam, że jemu moje ciało nie jest obce to się częściowo rozluźniłam.
- wiesz.... chciałem, byś była mi bliższa niż normalnie. - siedział na muszli klozetowej wpatrując się w czubki swoich pantofli.
- chcesz być moim przyjacielem? Ale już nim jesteś, nie rozumiem twojej prośby. - częściowo skłamałam. Czułam, że jemu chodzi o bycie razem, ale miałam chłopaka więc to z reguły nie było możliwe.
- Tak. Chce być najbliższym przyjacielem. Chce być ci bliższy bardziej niż V hyung. Widzę wasze wspólne codzienne czynności. To ja chce je z tobą robić. - nie przestawał mówić, patrząc się na obuwie lecz zarumienił się lekko. Wywołało to u mnie lekki uśmiech.
- Jak chcesz to możesz... podaj mi proszę ten duży ręcznik. - wskazałam konkretny materiał wiszący na wieszaku.
- dobrze. - wziął go i posłusznie podał mi, również pomagając mi go 'ubrać'
- więc tak... wiesz, że jesteś moim przyjacielem od bardzo dawna. Kto Ci takich głupot naopowiadał? - przytuliłam go.
- chciałem się upewnić, czy Jimin nie zajął mojego miejsca. - tulił się do mnie jak do pluszaka. - Jak ja lubię Cię przytulać. - staliśmy i można powiedzieć, czułam tę moc 'przyjaźni'.
*
Wyszliśmy z łazienki razem. Oczywiście wcześniej się wytarłam i ubrałam z małą pomocą Ciastka. Kiedy staliśmy przed chłopakami, którzy patrzyli się na nas w lekkim zdziwieniu:
- no co? - wydusiłam w końcu zdezorientowana.
- nic, nic. - prawie krzyknął w zdziwieniu Hoseok.
Rzuciłam się na kanapę, a Kookie powędrował za mną. Taehyung i Hoseok starali się nie skupiać na nas swojej uwagi, ale wychodziło im to raczej średnio. Mogłam się założyć, że ledwo się powstrzymują przed zaatakowaniem nas serią pytań.
Wsparłam się na ramieniu maknae, kiedy zmęczenie dało o sobie znać. Zasnęłam wpatrując się w ekran telewizora, w którym puszczane były gwiezdne wojny. Nie był to mój ulubiony film, ale nie ukrywam, byłam maniaczka filmów i bardzo lubiłam je oglądać, ale ten konkretny mi akurat nie przypadł szczególnie do gustu. Przed zapadnięciem w głębszy sen poczułam, jak ktoś mnie woła lecz nie zareagowałam przed udaniem się do krainy morfeusza. Długo tam nie przebywałam, bo się przebudziłam czując zapach mojego ukochanego placka jagodowego. Od kąd pierwszy raz mama mi go na urodziny upiekła w charakterze tortu, kocham ten wypiek.
Zauważyłam, że nadal leżę na obudzonym już ciasteczku, który ogląda coś w TV. Już wiedział, że nie śpię i postanowił zagadać.
- hej kotku. - uśmiechnął się zawadiacko - nie chciałem Cię budzić. Śpisz jakieś trzy godziny. - czy on znał moje myśli? - ja natomiast robię za twoja poduszkę jakieś dwie. Słodko spałaś, nie miałem serca cie budzić. - ucałował moje czoło.
- hej hej hej. Młody nie pozwalaj sobie. Mam chłopaka, wiesz? - wstałam z jego torsu lekko popychając go na poduszki.
Poczułam, że jednak to jest za dużo bliskości jak na moment gdy Jimin w każdej chwili może wejść i zacząć swoją grę zazdrości, czego nie chciałam zapoczątkować w ten sposób.
Odpowiedział mi jedynie podniesioną brwią i rękami rozłożonymi w geście przytulania.
- wiem że byś tego chciała. - wyszczerzył się.
- mylisz się. - naburmuszyłam się jeszcze bardziej.
Nagle usłyszałam jak kochany Jin, wola mnie do kuchni. Zapewnie w celu skosztowania pyszności jakie zrobił.
- już idę! - spojrzałam z gromiącym wzrokiem na Kooka przed udaniem się do 'mamusi'.
- popatrz co tu mam. - wyszczerzył się pokazując ciasto ozdobione bitą śmietaną i wiórkami czekolady, przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. - spróbuj młoda damo. - jego ton mnie lekko przeraził. Jakby nie był pewny czy to jest dobre.
- dobrze. Mam nadzieję, że nic nie dodałeś do niego. - uśmiechnięta wzięłam do ust zawartość widelca trzymanego przez Jin'a.
- spokojnie. Tobie bym nigdy nic nie zrobił maleńka. - pogłaskał mnie po głowie patrząc jak próbuje pogryźć wielki kawałek, którym mnie nakarmił. Zupełnie jakby karmił swoją córkę.
- czuje sie przy tobie jak przy mamie. Nie jestem taka mała. Czemu mi to robisz? - udałam mała fochnieta dziewczynkę.
- Bo Cię bardzo lubię. Jak siostrę, którą muszę się zająć. Bo kto ci pomorze przy dzieciach? Kiedyś wpadniecie z Jiminem, na pewno, a może z... - wskazał głową w stronę kanapy, na której siedział maknae.
- CO?! Nie myśl tak nawet. Zabezpieczamy się. A nie wspomnę, że masz jakieś omamy co do tego drugiego. - nie ważyłam się wspomnieć na głos o JungKooku, bo na sto procent, by się zaraz tu zjawił i nie było by dobrze.
- przecież widzę. Nie kłam mi tu, obojętny ci nie jest. To wiem. - zaczął zmywać naczynia pozostawione w zlewie.
- mylisz się. To było dawno i nieprawda. Kocham Jimin'a. To każdy wie. - złożyłam ręce na piersi.
- nie wątpię. Jesteście sobie przeznaczeni, to widać. Ale jeśli chodzi o tą drugą osobę, to nie przejdziesz obojętnie. Wiem takie rzeczy. - był przekonany, po jego tonie głosu było to słychać.
I miał rację jak cholernie zawsze miał do takich rzeczy nosa. Pierwszy nawet zauważył moje uczucie do Jimin'a i jego do mnie.
Nagle, jak znikąd w pomieszczeniu zza moich pleców wyłonił się Kookie. Chciał koniecznie też dostać porcję ciasta specjalnie dla niego. Jin był dobra mamą i ukroił mu spory kawałek oraz dostroił go paroma wiórkami cynamonu.
- tylko nie cynamon. - jęknął młody.
- jest zdrowy, więc nie masz nic do gadania. Zmykaj. - wskazał dłonią na telewizor w salonie.
- no dobra. - wziął z blatu kuchennego talerz.
Zatrzymałam go przy sobie i palcem pozbyłam się z powierzchni bitej śmietany część z cynamonem przy tym czyszcząc kawałek ciasta całkowicie. Za co młody podziękował mi całując przelotnie mój policzek. Wzdrygnęłam się na ten gest z jego strony, oraz uśmiechnęłam się, nawet nie wiedząc kiedy. Maknae poszedł zadowolony na miejsce włączając jakiś program muzyczny. A Jin, gdy młody się oddalił powrócił do swojego 'kazania'.
- Ty na serio masz problem. Widać z daleka, że oby dwoje na Ciebie jakoś działają. - podrapał się po głowie. - widać też, że on coś czuję. Z tego co widziałem to nawet sporo do Ciebie ma.
- znaczy co widziałeś? - zaciekawił mnie.
- jakby Ci to powiedzieć..... - znów podrapał się po głowie, tym razem jednak jakby opracowywał strategie jak dobrze ująć to co miał powiedzieć. - ....przyłapałem go raz jak próbował sobie 'ulżyć'. I wtedy.... - popatrzył się na mnie lekko wystraszony przypuszczalną moją reakcją, jaką mogłabym mieć po usłyszeniu tego. - ... wzdychał szepcząc twoje imię co chwilę. Wręcz doszedł z nim na ustach. Wyobrażał sobie ciebie, nikogo innego. - przymknął lekko powieki patrząc na mnie. Jakbym miała wybuchnąć za chwilę.
Byłam zszokowana, że doszedł aż do tego stanu. Aż tak mu mnie brakowało od tamtego czasu? A może tylko go pociągam fizycznie?
- Co zrobić ? powiedz..... - przytuliłam się do niego nie wytrzymując tego nagłego napięcia w żyłach.
- spokojnie. Najważniejsze, żebyś szła za głosem serca, ale nie paliła mostów za sobą. Bo mogłoby to zniszczyć życie komuś z nas. - kazał mi spojrzeć sobie w oczy. - pamiętaj kochamy Cie, wszyscy. - przypieczętował to uśmiechem skierowanym w moja stronę.
Po paru chwilach puścił mnie, oczywiście za moim pozwoleniem. Udał się w stronę młodszego oraz rzucił w jego stronę spoglądając przelotnie na mnie, "co oglądamy" jednak nie zauważył wcześniej, że chłopak przysypia i obudził go tym. Ja natomiast miałam niezły orzech do zgryzienia i nie spodobało mi się to. Nigdy nie miałam gorszego czasu, porównywałam tą sytuację do wszystkich moich wcześniejszych niezbyt miłych doznań z przeszłości. To było zbyt dużo jak dla mnie. Najchętniej wtuliłabym się w Jimina i zasnęła w jego silnych, bezpiecznych objęciach.
Wtem przypomniał mi się moment pobudki przy Kookiem z przed kilkunastu minut. Oh nie, przestań. Co się z tobą dzieje? Wrzeszczałam do siebie w myślach.
by, Yoona
HOPE YOU LIKE IT!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz