To
się nazywa nagła wena twórcza. :P Mam nadzieje, że nie ma zbyt dużo błędów.
Pisałam na szybko. To pod żadnym pozorem nie jest Yaoi.
Jestem jedną
z trainee w BIG HIT ENT. chciałam, by mnie zauważono i proszę udało się. Pochodzę
z Polski, ale mam korzenie azjatyckie, dlatego przyjęłam się tutaj jak u
siebie. Aktualnie mieszkam w dormie BTS
i bardzo się z tego cieszę. Zawsze wolałam jakimś cudem towarzystwo chłopaków. I
proszę spełniło się jedno z moich najskrytszych marzeń. Szczerze mówiąc nie
miałam szans na dostanie się do jakiegokolwiek zespołu, więc cieszyłam się z
tańczenia w tyle sceny. To nie był jeden z moich największych „problemów”, bo było ich dość sporo. Jednym z
nich było wybranie z pośród chłopaków swojego chłopaka. Tak, wiem, lepiej mieć ich wszystkich, ale ja mogłam
kochać tylko jednego.
***
Byłam za
sceną i przebierałam się po występie. Ktoś wszedł niezauważalnie do mojej
garderoby i oplótł swoje ręce wokół mojego brzucha. Od razu mogłam się
spodziewać, że był to Jin, ale jednak chyba się pomyliłam.
- Hej
kochanie, dobrze wam dziś poszło. – mruknęłam dalej zajmując się swoim wyglądem.
- Wiem, ale
chyba mnie z kimś pomyliłaś. – zaśmiał się chłopak.
- V, co ty
tu robisz? Umówiłam się tu z Jin’em.
- Załapałem
jak tylko powiedziałaś dwa pierwsze słowa. Chociaż na mnie też mogłabyś tak
mówić.
- Przestań.
Mam nadzieje, że Jin się o tym nigdy nie dowie, tak? – lekko szturchnęłam go w
ramie.
- Obiecuje,
że ode mnie się nie dowie, ale od ciebie powinien. Przecież go kochasz, prawda?
– usiadł na krześle.
-
Oczywiście, a to co się wtedy stało to była pomyłka.
- Sądzisz,
że przespanie się ze mną to pomyłka? – chłopak prawie odskoczył jak oparzony
ode mnie.
- Ale
przecież sam mówiłeś, że raczej to nie będzie miało sensu.
- W sumie
masz racje. – V podrapał się po głowie.
W tamtej
chwili do pomieszczenia wszedł zmęczony Jin. Zdziwił się gdy tylko zobaczył
V. Zapytał się o co chodzi, ale ja nie
odpowiedziałam, tylko podeszłam do niego i ucałowałam prosto w jego pełne usta.
Odwzajemnił pocałunek. Odklejając się od
niego spojrzałam kontem oka na stojącego obok V. Jego mina była taka jakby
właśnie miał powiedzieć „Dlaczego mi to robisz?”. Czułam się podle. Jin
zaprosił mnie do pobliskiej kawiarni na gorącą czekoladę, a V opuścił
garderobę. Miałam ochotę pobiec za nim, lecz tego nie zrobiłam.
Ubrałam się
w ładną sukienkę koloru szafirowego, a do tego ciepłe czarne rajstopy i wysokie
kozaki. Była zima, a ja nie miałam zamiaru siedzieć chora pod kołdrą. Przed
wyjściem do kawiarni jak codziennie miałam sesje taneczną z Jimin’em. To
znaczy, że nagrywaliśmy samouczki do piosenek nie tyko wykonanych przez Bangtan
Boys. Zawsze zajmowało nam to co najmniej trzy godziny, ale gdy miałam randki z
Jin’em to zawsze była to tylko godzina. Dbali o mnie jak o siostrę. Szczególnie
Jimin, który był moim dalekim kuzynem. Też się zdziwiłam jak robiłam sobie w
szkole (jeszcze w Polsce) drzewo genealogiczne. Czekałam właśnie na Jin’a, a
raczej byłam przed czasem jak to zawsze. Nie cierpię się spóźniać jak i nie
pozwalam, żeby ktoś na mnie czekał. No cóż taka moja natura. Jin pamiętał o
moim nawyku i też przyszedł, aż pięć minut przed czasem. Zawsze było trudno u
niego z punktualnością głównie przez ciągłe zapracowanie.
Weszłam z
pierwszeństwem perfekcyjnie wychowanego Jin’a do kawiarenki. Usiedliśmy przy
szklanym stoliku na którym była piękna herbaciana róża wsadzona w wysoki
szklany wazon. Był on położony na pomarańczowej jedwabnej chustce. Ogólnie
wyglądało to pięknie. Chłopak odsunął krzesło bym mogła usiąść, a później sam
usiadł naprzeciwko mnie. Zamówiliśmy czekoladę z bitą śmietaną na wierzchu, a
oprócz tego jeszcze jedliśmy ciastka tortowe o smaku wanilii. Było cudownie, od
kąd tylko poznałam tego chłopaka zawsze mnie czymś zaskakiwał. Ale nadal biłam
się z myślami w związku z jedną sprawą.
Z tego
wszystkiego zapomnieliśmy o mijającym czasie i skończyło się tym, że wróciliśmy
dopiero po północy.
Otworzyłam
prawie bezszelestnie drzwi po czym ściągnęliśmy buty, płaszcze oraz czapki. Na
palcach przeszliśmy drogę od przedpokoju do salonu. Późnej tylko musieliśmy
trafić do pokoi i było by dobrze. Los nie dał nam jednak tej satysfakcji i
pozwolił nam zostać zauważonymi przez czatującego na mnie kuzyna.
- Dlaczego
tak późno wróciliście? – spojrzał na mnie obracając się na fotelu, przez co
wyglądał śmiesznie, ale i trochę strasznie.
-
Wiedziałeś, że mamy randkę. Co się dziwisz. – odparłam jego pytanie.
- Ale ty… wy
nie… ? – przeraził się troszeczkę.
- Nie… od
kiedy ja to robię. Chyba tylko w myślach… - nie zastanowiłam się dokładniej - …
raczej muszę mieć pewność. – natychmiast się poprawiłam. – Idę spać. Dobranoc. –
zaakcentowałam ostatnie słowo jakbym była zła, lecz tak nie było.
Weszłam do
ciepłego pokoju. Zauważyłam kogoś, kto siedział z głową opuszczoną na moim
łóżku. Był to V, co odkryłam, gdy podeszłam bliżej i ucałowałam go w tył głowy.
Był to odruch, który miał przekazać moje przeprosiny za tamto co się stało na
jego oczach w garderobie.
- Co tutaj
robisz? Powinieneś słodko spać w łóżeczku. A nie siedzieć tu pod sypiając na
siedząco. – naprawdę martwiłam się co go martwi. Był dla mnie ważny.
- Muszę Ci
coś powiedzieć _____. – uniósł głowę
- Co
takiego? – Uśmiechnęłam się ciepło patrząc mu w oczy.
- Kocham Cię
____. Boli mnie jak jesteś blisko z Jin’em. – łza spłynęła mu z oka.
Nie
wiedziałam co na to odpowiedzieć więc usiadłam koło niego. Rozmawialiśmy długo.
Gdy świtało postanowiliśmy się rozstać.
By: Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz