Pewnego ranka obudziłam się w swoim łóżku, a koło mnie leżał
mój kochany piesek – Zachary.
Przywiozłam go z swojego ojczystego kraju do
Korei pd., nie mogłam go tak po prostu zostawić. Miałam dużo przyjaciół, albo
nie, znajomych. Lecz chyba każdy wie że przyjacielem zostaje się tylko raz i
nie da się tego odbudować. Przestałam ufać komukolwiek po tym co ostatnio mi
się przydarzyło, a mianowicie.
Jechałam do domu, a
raczej szłam. Ktoś złapał mnie od tyłu, a ja się okropnie przeraziłam. Zaraz
potem upadłam na ziemie od uderzenia najprawdopodobniej kamieniem w głowę. Nie
straciłam mimo to przytomności. Leżałam na ziemi przygotowując się na
najgorsze, lecz nic nie nastąpiło. Usłyszałam jedynie czyś głos pytający czy
nic mi nie jest. Odpowiedziałam jakieś dwie minuty później. Chłopak podniósł
mnie i kazał zaprowadzić do mojego domu. Wziął moje obolałe ciało na ręce, gdyż moja głowa została
niesamowicie poobijana przez co chodzenie było niemal niemożliwe. Nie pamiętam ile zajęło nam dotarcie do mojego
domu, lecz droga dłużyła się niemiłosiernie.
Położył mnie na
kanapie w salonie. Usiadł przy mnie na przystawionym przez siebie krześle i
położył wcześniej przygotowany okład na głowie. Rozbudziło mnie zimno bijące od
niego. Otwierając wreszcie oczy, zauważyłam jego szeroko otwarte, wpatrujące
się w moją sylwetkę. Jego wyraz twarzy wzbudził we mnie poczucie
bezpieczeństwa. Po jakimś czasie bezowocnego gapienia się na mnie postanowił
się odezwać.
- Jestem Jin. Znamy
się ze szkoły. Boli Cię jeszcze coś oprócz głowy? – uśmiechnął się.
- m..miło mi Cię
poznać Jin. ______ jestem. – wyszeptałaś czując się gorzej po próbie podniesienia
się do pozycji siedzącej.
Chłopak od razu zerwał
się z miejsca. Chciał mi podać herbatę, po którą właśnie sięgałam. Zdobyłam się
na nieśmiałe „dziękuje”, gdy nasze dłonie się spotkały.
Zaczęłam się coraz
lepiej czuć w kolejnych dniach. Razem z Jin’em nie potrzebowaliśmy dużo czasu, by się zaprzyjaźnić. Mimo, że
nasze grafiki były nieźle zapełnione to codziennie chociaż piętnaście minut
spędzaliśmy razem. Lecz pewnego dnia miało się coś zmienić.
***Poranek pół roku
po incydencie. ***
Rano wstałam umyłam się i ubrałam po czym zjadłam śniadanie.
Dzień jak co dzień. Jin oczywiście już o 715 stał pod moim domem
chcąc odprowadzić mnie na zajęcia. Od tamtego czasu zawsze to robił. Bał się o
mnie, przez co czułam się ważna. Moją pierwszą lekcją był taniec. Kochałam to
robić szczególnie z Jin’em. Oboje byliśmy bardzo dobrzy na zajęciach naszej
klasy. Według nauczycielki nasz taniec był delikatny i nad wyraz szczególny.
Niestety byli ludzie, których wygłupy sprawiały, że czułam się jak w
przedszkolu. Dwie osoby szczególnie chciały zwrócić na siebie uwagę nie tylko
nauczyciela, ale całej klasy. A dokładniej to Jimin i J-Hope. Zwani głupkami
klasowymi. Każdą lekcję próbowali umilić swoimi sztuczkami. Raz było to
tłuczenie się nawzajem, a kolejnym zwykłe dowcipy, powiedziane prosto w stronę
osoby prowadzącej zajęcia. Następne w moim grafiku była znienawidzona przeze
mnie matematyka i ułamki, później j. angielski, a po nim mój ukochany j.Koreański. Ten przedmiot był dla mnie
szczególnie łatwy do opanowania i zrozumiały. Kolejna była Chemia też lubiana
przeze mnie. Nadeszła wtedy długa przerwa. Mogliśmy zjeść spokojnie obiad.
Usiedliśmy razem z jego kolegami,
których również ja lubiłam i dosyć dobrze znałam. (Moi rodzice uważali, że
przez zadawanie się z chłopakami sprawi, że stanę się chłopczycą, a tego by nie
chcieli. Według nich kobieta nosząca spodnie to przesada, a co dopiero „chłopskie”
ubranie. ) Ledwo się mieściliśmy przy największym stole na stołówce. Było nas osiem osób w tym jedna dziewczyna, czyli ja. Czułam się jak w osobnej
klasie, w której wszyscy się znają i bardzo lubią. Ja i Jin oczywiście
siedzieliśmy naprzeciwko siebie, mojej strony siedzieli jeszcze V, Jimin,
Jongkook. Obok Jin’a siedzieli Suga, Rap Monster i J-Hope. Byliśmy wielką
paczką. Chłopaki dziś wyjątkowo zachowywali się jakoś tak jak ludzie. Po prostu
jedli jak jacyś arystokraci, co mnie bardzo rozśmieszało.
Podeszła do nas dziewczyna. Była to Sully. Znałam ją od
podstawówki, ale oddaliłyśmy się od siebie. Zawsze podobał się jej Jongkook z
mojej paczki, ale denerwowało ją, że to ja jestem mu bliższa. Pewnie dlatego
zerwała ze mną kontakt. Powiedziała, że musi ze mną porozmawiać na osobności.
Zgodziłam się, bo co miałam do stracenia, życie? Raczej nie.
Wyszłyśmy ze stołówki. Zaprowadziła mnie do tak zwanego
cichego kącika naszej szkoły. Był to kantorek woźnego, który zawsze zostawia
otwarte drzwi.
- ______ proszę poznaj mnie z Jongkook’iem. – poprosiła
wręcz klękając na kolanach.
- A… ale ja nie wiem czy w ogóle jest sens. Przecież jestem
jego przyjaciółką, i nie chce abyś go zraniła. Wiem, że ty zmieniasz chłopaków
jak rękawiczki. – stwierdziłam, a ona się popatrzyła na mnie jak na wroga.
- nie, to nie, ale nie dowiesz się ciekawego faktu. –
uniosła brew.
- jakiego niby? – pokręciłam głową jakby niezaciekawiona.
- Że Jin Cię kocha. Cała szkoła o tym trąbi.
- ale to mój przyjaciel raczej wątpię w to. – skrzyżowałam
ręce na piersi.
- Wiedziałam, że nie uwierzysz, więc mam dowód jak sam to
mówi.
Wyciągnęła komórkę i puściła wspomniane nagranie.
-Po tym wszystkim, w
sensie, że po tym wypadku i tym ile razem z _____ spędzam czasu sądzę, że
kocham ______. Jest dla mnie wszystkim. Nie chce, by coś się jej stało.
-Ale wiesz można po
prostu lubić tak mocno, a nie od razu się zakochać.
-Nie, to na pewno jest
miłość. Jak nie ma mnie przy niej czuje pustkę. Zawsze jak ją witam to mam
ochotę ją pocałować i wszystko powiedzieć.
-Tak sądzisz, a więc
tak musi być.
Po usłyszeniu tego nagrania wszystko zrozumiałam.
Postanowiłam pomóc ex-przyjaciółce. Ale najpierw musiałam się dowiedzieć tego
od samego Jin’a. Co jak co, ale ona była mistrzynią w kłamaniu. Nagranie zawsze
można podrobić. Wróciłam do stołu i
powiedziałam Jongkook’owi o Sully. On za to bardzo się zdziwił, ale chciał dać
jej szanse więc umówił się z nią na następnej przerwie, a ja? No cóż
stchórzyłam. Miałam pełno okazji, których nie wykorzystałam. Na ostatniej
przerwie, podeszła do mnie znów „koleżanka”, by podziękować. Nie miałam zamiaru
więcej jej pomagać w ten sposób i jeśli skrzywdzi mojego przyjaciela to odpowie
za to. Ona zapytała się mnie czy sprawdziłam już informacje od niej.
Powiedziałam prawdę. Sully zaś podeszła do Jin’a i przyciągnęłam go do mnie
pytając później czy on mnie kocha. Widać było, że się zmieszał, ale mimo to nie
skłamał. Przyznał, że to prawda, ale od razu dodał, że nie chce niszczyć naszej
przyjaźni. Jak zawsze niektóre rzeczy po prostu olewam tak dalszą częścią jego
wypowiedzi się zbytnio nie przejęłam i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam
prosto w usta na co on po krótkim szoku odpowiedział praktycznie tuląc mnie do
siebie.
Akurat wtedy dyżurująca nauczycielka to zauważyła i podeszła
do nas prosząc o zaprzestanie okazywania sobie uczuć w obrębie szkoły.
Wystraszyliśmy się przez co odskoczyliśmy w dwie różne strony, a jak
nauczycielka odeszła na bezpieczną odległość to zaczęliśmy się śmiać.
*** Tydzień
później***
Na długiej przerwie Jongkook podszedł do mnie i powiedział:
- Mam dość Sully, pomożesz mi z nią zerwać? Wiem dlaczego
przestałaś z nią się przyjaźnić.
Oczywiście pomogłam, ale później też musiałam pomóc
pozbierać się Sully. Tak, życie nie jest łatwe szczególnie jeśli się kocha.
*** Kilka lat
później***
Ja i Jin kochamy się dalej i nawet za osiem miesięcy
szczęście nas odwiedzi.
By: Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz