środa, 27 maja 2015

JungKook(BTS) "Ostatnia wola"




Seria scenariuszy wzorowanych na MV chłopaków powoli dobiega końca. Mam nadzieje że się podobały.

- Mega impreza dziś będzie Yonhee. - wykrzyczałam przez zamknięte drzwi prowadzące do łazienki.
- Też tak sądzę. - dziewczyna również krzyknęła stojąc za nimi.
Upiększałam właśnie swoją twarzyczkę.
Otóż właśnie dziś szłyśmy na pierwszą imprezę do nowego klubu. My właśnie byłyśmy jednymi z tych dziewcząt, które nie mogły usiedzieć na miejscu zbyt długo, więc obiecałyśmy sobie już w gimnazjum, że będziemy inne niż przeciętne nudziary uczące się pilnie (nie chce przypadkiem nikogo urazić). Uczyłyśmy się tak sobie, ale wynagradzała nam to popularność. Słynęłyśmy głównie z naszego tańca. Nie raz już wrzucałyśmy do Internetu nasze filmiki na których tańczymy, a jakby było jeszcze tego mało to byłyśmy zatrudnione jako tancerki w Big Hit Entertainment. Bajka życie myślicie, lecz to życie ma inną także stronę, a mianowicie chodzi o to że, nie raz musiałyśmy opuścić szkołę dla treningów przez co miałyśmy problemy, no i oczywiście brak czasu na zajęcie się sobą. Te imprezy były częścią naszego firmowego życia jak i prywatnego. Nie mogłyśmy i nie chciałyśmy rezygnować z tej wymarzonej pracy przez co wykonywałyśmy ich polecenia.
- chodźmy, bo się spóźnimy. - powiedziała Yonhee po czym zapięła swoje butki na koturnie.
- już idę. Wiesz może gdzie są moje czerwone szpilki? - zapytałam grzebiąc w pudełkach na buty na dnie szafy.
- ostatnio widziałam je na półce pod tymi zielonymi adidasami. - pomogła.
Znalazłam je tam i założyłam na stopy po czym wyszłam przez próg drzwi zamykając je na klucz.
Na miejsce dotarłyśmy i tak przód czasem. Wchodząc czułyśmy się dziwnie. Miałyśmy wrażenie, że ktoś się na nas gapi. I dobrze sądziłyśmy, ponieważ siedział niedaleko młody chłopak.
Kiedy chciałam podejść by zagadać to podeszli do niego jacyś, sądząc po ubraniach i ogólnym wyglądzie, gangsterzy, więc nie miałam odwagi podejść i zagadać do niego i się nie dowiedziałam od niego różnych spraw. Cały późniejszy czas także patrzyłam się na niego.
Nadszedł czas na rutynową wizytę w toalecie. Kto po dwóch ponad godzinach nieustannego picia płynów różnego rodzaju nie musi się tam udać? Nie wiem, ale ten ktoś musi mieć bardzo mocny pęcherz.
Otwierając drzwi poczułam charakterystyczny zapach. Nie mam zbytnio co opowiadać o tym co robiłam w środku, bo raczej każdy to bardzo dobrze wie co i jaki rytuał się tam odprawia(mrocznie). Jednak kiedy miałam zamiar wychodzić z pomieszczenia ktoś zastawił mi drogę. Był to ten sam chłopak na którego się nie mogłam napatrzeć.
- Cześć, jestem Jeon Jeongguk, ale mów mi JungKook. - oznajmił chłopak uśmiechając się do mnie.
- Hej, jestem _____. - chyba się zarumieniłam, bo czułam jak mnie policzki palą. - Dlaczego wszedłeś do toalety damskiej? - zdziwiłam się.
- bo miałem ochotę Cię poznać. - kolejny raz się uśmiechnął.
Zaraz potem chłopak przybliżył się do mnie i przytulił mnie. Do ucha szepnął mi...
- proszę, zaufaj mi i poddaj się temu co zaraz zrobię. To sprawa życia i śmierci. Mojej śmierci. - czułam w jego głosie desperację jak i coś znajomego. Tylko dlaczego?
Nic nie odpowiedziałam, bo przerwały mi jego usta. Nie wiem dlaczego, ale poddałam się mu. Może to przez to co powiedział albo przez to co ja przez ten krótki czas do niego poczułam. Przynajmniej sądziłam, że to krótki czas.
Chłopak nie słysząc odmowy przeszedł pocałunkami niżej. Gdy gościł na mojej długiej szyi. Czułam jak robił na niej mnóstwo malinek, ale to nie koniec. Z tamtego miejsca postanowił zejść pocałunkami niżej, na dekolt. W tamtym też momencie posadził mnie na szafirowym blacie, na którym na co dzień mieściły się tylko i wyłącznie umywalki, a nie długonogie dziewczyny(heh). Było mu zdecydowanie łatwiej i wygodniej, bo nie byłam wysoką osobą. Nie czekając dłużej ściągnęłam jego koszulkę. Trochę czułam się skrępowana przez to, że z dopiero poznanym chłopakiem.... (… tentego).
No i BUM. Chłopak szybko złapał mnie za rękę i pociągnął szybko w stronę wyjścia. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Poddałam się temu. Czemu ja zawsze muszę się poddawać. Pomyślałam.
Wylądowaliśmy pod jakąś latarnią obok starych garaży. Nawet nie zauważyłam, że przez cały ten czas za nami szli ci sami ludzie o rozmawiali z Kook'em w klubie. Byli coraz bliżej.
Kiedy byli dostatecznie blisko. To jeden z nich szturchnął mojego kolegę tak, że upadł na ziemie, a ja wraz z nim.(bo przecież dalej prowadził mnie trzymając za nią.)
- Chyba inna była umowa? Miałeś przelecieć dziewczynę i dać nam wreszcie czas na... – nie dokończył bo trzeci mu przerwał.
- może przy tej „laluni” nic nie mów, bo się wścieknie, a ja nie chce świadków. - zerknął na mnie.
- JA! Lalunia?! - krzyknęłam zupełnie zapominając o świecie i o tym, kim oni byli.
- zostawcie ją w spokoju, to ja się z wami umówiłem. - leżał dalej na ziemi.
- ok. Więc mały dostanie wpierdol tutaj i teraz przed swoja dziewczyną. Nie chciał teraz, to nie będzie  chciał już nigdy. - zaśmiał się pod nosem,  jego koledzy również.
JungKook próbował paktować z nimi. Widocznie mu się udało, bo wynegocjował dzień życia. Ale zajęło mu sporo czasu, ponieważ przekładanie to była jego specjalność i zawsze podawał gadkę, której celem było wypełnienie listy rzeczy, które musi zrobić przed śmiercią. A oczywiście z tych tak zwanych "łowców głów" były totalne matoły, czego mogłam się przekonać na własnej skórze. Otóż ich komentarz na mój temat, na końcu (można powiedzieć rozmowy) był totalnie idiotyczny.
Kookie pomógł mi wstać. Otrzepałam się.
- możesz mi powiedzieć kim oni byli i dlaczego miałeś mnie przelecieć? - złapałam się pod boki zdenerwowana.
- przepraszam cię, ale już od roku się im wymiguje od pobicia na śmierć. Jak chcesz to możesz wrócić do klubu. Jeszcze raz mianhe. - zrezygnowany usiadł z powrotem na ziemi.
Nie mogłam go tak zostawić skoro nie był mi obojętny od początku. Kucnęłam na przeciwko niego.
- to ja mianhe. To ty masz problem i nie wiesz jak go rozwiązać. Pomogę Ci. - uśmiechnęłam się i podniosłam jego głowę łapiąc lekko za pod brudek.
- jeśli Ci to nie  przeszkadza to możemy pójść do mojego domu, a nie na zimnie być. - zaproponował.
Podałam mu rękę i powiedziałam krótkie "prowadź". Ten się ślicznie uśmiechnął i ruszyliśmy.
Otwierając masywne, drewniane drzwi od swojej willi chłopak przekonywał, a raczej próbował przekonać mnie do tego, iż nie jest, ani rodzice jego, nie są bogaci. Zaraz kiedy weszliśmy dwie osoby stanęły przed nami. Czułam się troszeczkę dziwnie i niespokojnie uśmiechnęłam się. Przecież było grubo po północy, a on przyprowadza dziewczynę do domu. 
- Dzień... a raczej Dobranoc panience. - odezwała się uśmiechnięta mama chłopaka.
- Witam. Co państwo robią o tej porze i do tej pory. Można wiedzieć.- jego tata aż się uśmiechnął.
- wiecie.... byliśmy na randce i zaprosiłem _____ do domu bo nie chciałem zostawiać jej samej w domu kiedy jej rodzice wyjechali. - wymyślił na poczekaniu.
- skarbie, ona jest dużą dziewczynką i da sobie rade. – jego mama wstała z krzesła.
- mamo ale ja sobie nie dam. - objął mnie ramieniem. - _____  jest dla mnie wszystkim. Chce, aby spała u mnie w pokoju.
- dobrze kochanie przecież to możliwie, nasza przyszła rodzina. - jego mama uśmiechnęła się przyjaźnie i rozłożyła ręce. - może nam ją przedstawisz?
- to ______. A to moja mama ............ i tata ........... . Zapoznajcie się - prawie zaczął się śmiać z tej dziwnej sytuacji.
- witam i przepraszam, że w takich okolicznościach się poznajemy. - udawałam jak widać udanie. (Heh)
Po całym zamieszaniu związanym z przyłapaniem mnie i Kook'a na tak późnym wracaniu do domu (bo przecież jego rodzice nie mieli o niczym zielonego ani nawet granatowego pojęcia) i rytuałach poznawczych(jest coś takiego) udaliśmy się ostatecznie do jego pokoju. Mimo, że jego rodzice mieli wątpliwości, czy pozwolić nam na to, by spać w jednym łóżku, to zdołaliśmy ich jakoś przekonać. Jednak Jeon miał wątpliwości. Ja jednak miałam zamiary dotyczące dzisiejszej nocy, których za żadne skarby świata nie chciałam zaprzepaścić.
Usiadłam na łóżku, na którym leżał chłopak, już w śnieżnobiałym, puszystym szlafroku. Ręką zaczęłam miziać (xd) jego łydkę. Kiedy to robiłam on chyba się spiął, bo jego wyraz twarzy się zmienił, jak i dostał gęsiej skórki. Nie wytrzymałam i odezwałam się pełna nadziei jak i uczucia, które nie dawało mi spokoju.
- skoro i tak jesteśmy parą według twoich rodziców to może naprawdę... - zrobiłam krótką pałzę, by dać się mu namyślić. Nie zapominajmy, że nadal miziałam jego nogę swoimi opuszkami palców.
Długo nic nie odpowiadał, ale w końcu chyba się zgodził po jego ślicznym uśmiechu.
Wtedy sobie przypomniałam.
To jego znałam w przedszkolu i podstawówce. To była moja pierwsza miłość jak i najlepszy przyjaciel. Często nawet odwiedzałam go i zostawałam na noc przez to że do późna gadaliśmy.
- wiec się domyśliłaś.? - zapytał chociaż znał odpowiedź.
Poczułam nieodpartą chęć zasmakowania jego ust. Kolejny raz tego wieczoru zagłębiłam się w jego słodkich ustach. W tym momencie siedziałam na jego udach pieszcząc jego usta swoimi, jednocześnie próbując odwiązać jego szlafrok. Wiedziałam, że pod nim ma tylko bieliznę. Taki był jego kiedyś zwyczaj i jak zobaczyłam później nic się nie zmieniło. Rękami błądziłam po odsłoniętym już torsie nadal na nim siedząc. Niestety ja byłam osobą, która nie lubiła dominować, więc szybko sprawiłam, że to JungKook unosił się nade mną ( co on latać umie?) obcałowując moje obojczyki. Tym razem powstrzymał się od robienia malinek, bo zwyczajnie nie było tam już miejsca. (Dziwne że jego rodzice nic nie zauważyli, kiedy obejmowali mnie w geście przyjaźni. ) Tym razem także nie oparł się pokusie i poszedł dalej…. (.. Haha myśleliście że będzie opis? Nie tym razem. ^.^..)
Obudziłam się wypoczęta jak nigdy wcześniej. Pierwsze co zobaczyłam to plama krwi na pościeli. -No pięknie. - powiedziałam cicho. Albo dostałam w nocy okresu lub wczoraj zostałam rozdziewiczona. Odpowiedź była prosta dla kogoś, kto wiedział co się działo wczoraj. Ja nie miałam tej wiedzy głównie przez to, że wypiłam sporo w trakcie imprezy w klubie, a także poprawiłam pijąc jakieś podejrzane wino z Kookiem. Wyjął je z barku i mimo tego, że się obawiałam to napiliśmy się, bo nic innego nie było, a nas suszyło. (RYMIK TIME!)
Wtedy zauważyłam, że mego księcia nie ma obok mnie. Zadzwonił mój telefon. Był to otóż mój książę.
Do tej pory byłam lekko skacowana i podpita, lecz słowa Chłopaka sprawiły że momentalnie wszystkie te objawy zniknęły. Pojawiło się zamiast tego przerażenie i złość. Jeon podał mi przez telefon miejsce, w którym się znajdował, a ja ubrałam jakieś pierwsze leprze szmaty na siebie i ruszyłam do tamtego miejsca. Na szczęście było to niedaleko. Ujrzałam jak chłopak leży podparty głową o garaż. Z jego ust lała się krew jak i z większości jego poobijanego ciała. Przestraszona zadzwoniłam po karetkę. Przyjechała, ale za późno. Nie dało się noc poradzić. Umarł. 

***

Siedzę właśnie na komisariacie i opowiadam jak do tego doszło. Sprawców dawno złapali, ale ja czuje w kościach, że coś jest nie tak.

Ps. Wybaczcie za końcówkę. Pisałam ją bardzo późno i obejrzałam dużo tzw. Bomb BTS wcześniej więc nie hejtujcie pls.      

By Yoona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz