poniedziałek, 24 listopada 2014

EXO,powers and me: Rozdział IV "Uczucie"


Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Zastanawiałam się co teraz robi królowa i gdzie jest.  Nie uszła mojej uwadze też sprawa sercowa.
Ponieważ w pokoju spał też Chen nie mogłam zapalić światła. Dokładniej Lay, bym spała dziś na jego łóżku, użyczył mi go.
Wstałam gdzieś koło piątej rano. Po cichu podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Rozległo się skrzypienie. Kiedy ostatnio je oliwiliście? Na szczęście nie obudziło to śpiącego chłopaka.  Po ciemku stąpałam po zimnej powierzchni paneli ułożonych na podłodze korytarza. Dotarłam do łazienki otwierając drewniane drzwi. Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią. Postanowiłam wziąć kąpiel. Odkręciłam kran z ciepłą wodą. Ściągnęłam z siebie długi t-shirt, którego wcześniej użyczył mi do spania Tao. Uśmiechnęłam się widząc narysowaną na nim pandę. Naga weszłam do gorącej wody, która z początku wydała się tylko lekko ciepła. Czy mam moc Chanyeol’a, żeby ocieplać jeszcze bardziej to pomieszczenie? Jakby znikąd pojawiły się dziwne i trochę brudne myśli dotyczące jednego z chłopaków. Popatrzyłam na siebie. Nie wyglądałam na zbytnio ładną. Ciemne, lekko kręcone włosy do ramion, jasna cera, grube nogi. Może i mam kobiece kształty, ale księżniczką bym się nie nazwała.  Odkąd pamiętam nikt ze mną nie chciała ze mną rozmawiać, nawet mówili mi, że nie wyglądam na miłą. Chłopaki tak nieuważaną i za to im dziękuje.
Dokładnie to nie wiem ile siedziałam relaksując się. Chyba zasnęłam. Obudziły mnie donośne wołania. Od razu wyskoczyłam z wanny, ubrałam szlafrok i uchyliłam drzwi. Stał tam D.O.. Widocznie był bardzo przejęty i zmartwiony. Gdy mnie zobaczył to się uspokoił.
- Już wstajecie? W takim razie już wychodzę. – zamknęłam drzwi i zaczęłam się ubierać
Gdy wychodziłam z pomieszczenia oczywiście miałam szczęście i na kogoś wpadłam. Był to pół nagi Kai. W samym ręczniku, szedł się wykąpać. Chciałam ukryć swoje malinowe policzki przez schylenie głowy. Chłopak złapał mój podbródek i uniósł go delikatnie muskając swoimi wargami moje. Zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Wymamrotał ciche „przepraszam” kolejno spuszczając głowę i wyminąwszy mnie wszedł do łazienki. Wydawało mi się, że uśmiechnął się. Dlaczego zawsze przy nim motylki w brzuchu mi latają? Wae?                  
    Szczerze mówiąc  stałam tam wmurowana w ziemię jak jakaś latarnia. Aż przechodził tamtędy Chanyeol zauważając mnie. Nie mogąc mnie ‘obudzić’ użył swojej mocy. Odskoczyłam natychmiast poparzona.
- pogięło Cię?! – złapałam za purpurową rękę.
- A jak inaczej byś zareagowała?
- Może jakbyś mną potrząsnął? – pokazałam mu w jaki sposób
- następnym razem postaram się nie używać mocy. – uśmiechnął się na co ja wybuchłam śmiechem
- Co…Coś mam na twarzy?
- nie ale kocham twój szczery uśmiech.
- Idziesz na śniadanie?
- za chwile. Muszę coś załatwić.
Chłopak odszedł wchodząc do jadalni. Ja w tym czasie czekałam aż Kai wyjdzie. Chciałam doprowadzić tą sprawę do końca. Miałam świadomość swoich uczuć do niego. Po piętnastu minutach wreszcie się doczekałam. Kai nadal w ręczniku opasającym biodra, był lekko zroszony kropelkami wody. Zaparło mi dech w piersiach widząc jego ciemny nagi tors. Jak tylko podniosłam wzrok zobaczyłam jego zdziwiony wyraz twarzy. Moje skąpe ubranie utwierdzało go w tym uczuciu.
- Czy ty mnie… - nie sądziłam, że to będzie takie trudne, ale jak widać się domyślił o co mi chodzi jak zawsze.
- Tak, odkąd Cię zobaczyłem po przebudzeniu. – w środku skakałam z radości. – A czy ty…?
- Tak sądzę. Po tym wszystkim jestem tego pewna. – wyszczerzyłam się znowu.
Potem poczułam, że odlatuje, nie wiem czemu. Dlaczego teraz? Ostatnie co pamiętam to Kai’a, którego silne ramiona łapią moje bezwładne ciało.
***
Ocknęłam się jakieś osiem godzin później. Poznałam materiał pościeli Lay’a oplatający moje zziębnięte kończyny. Patrzyło na mnie dwanaście par oczu.
- Co…co się stało? – spojrzałam na chłopaków otwierając tylko jedno oko.
-Chyba tata nie dał Ci ‘lekarstwa’ tylko na gardło. – stwierdził Xiumin przerywając niezręczną ciszę.
 - Szczerze mówiąc myślę, że jest to reakcja opóźniona na jakąś truciznę. Masz szczęście, że rodzina wrodzone ma zdolności do odporności na akurat tą. – Lay postanowił poinformować mnie o tym fakcie. Dziękuje. ^.^
- Chodźmy i zostawmy ją samą. Potrzebuje spokoju. – Baekhyun pogłaskał mnie po ramieniu uśmiechając się prostokątnie.
Złapałam Kai’a ostatkiem sił za rękę po czy pociągnęłam w swoją stronę. Nie opierał się.
- Zostań, proszę. – uśmiechnęłam się robiąc proszące oczy.
- Czego sobie tylko Pani zażyczy. – ukłonił się – jeśli tylko chcesz będę przy tobie. Z każdym dniem boje się o ciebie jeszcze bardziej. Kocham Cię  - usiadł obok mnie dalej trzymając moją dłoń.
- Wiesz, że ja ciebie też kocham. Nie zostawiaj mnie. – Oparłam swoją głowę na jego ramieniu.
- Zawsze będę twoim strażnikiem. Jeśli tylko będziesz tego chciała to zawsze będę obok.
- A nie chcesz być kimś więcej?
- Problem w tym, że nie mogę. W końcu będziemy musieli wrócić do filarów. My nie możemy być w ten sposób szczęśliwi.
- Opowiedz mi proszę coś o EXOplanet.  – spojrzałam na chłopaka
- Dobrze. – Złapał mnie mocniej. Przytulił się do mnie, a ja do niego. Bardzo mi się to podobało. Pierwszy raz byłam tak blisko jakiegokolwiek chłopaka. Czułam, że to ten jedyny. – Pewnego zimowego dnia, królowa która nosiła już Ciebie w sobie wstała rano. Zapomniała, że podczas ciąży to Ayumi rządził w królestwie. Zawsze go kochała, lecz on jej nigdy. Był z nią tylko i wyłącznie dla władzy. Wiedziała, że jest złym królem i, że on będzie złym ojcem. Dlatego postanowiła zabezpieczyć drzewo życia przed nim i jego żołnierzami. W ten sposób, że zaprogramowała nasze kapsuły, gdy od tamtego dnia upłynie dwadzieścia lat zmaterializujemy się na ziemi. Lecz ten plan miał wadę. Mogłabyś się zakochać i przewrócić wszystko do góry nogami. Tak też się stało. Dziwię się tylko, że chciała zaryzykować. – spojrzał na mnie.
- Sadze, że chciała dla mnie odpowiedniego i niezepsutego mężczyznę. Jak ty. – też na niego spojrzałam. Nie mogłam się powstrzymać, pocałowałam go, a on mnie.
Z transu w jaki wpadliśmy wyciągnęło nas pukanie do drzwi.
- Cześć Mina. Mam dla Ciebie lekarstwo od Lay’a. – Kris wszedł widząc nas.
- Co tu się wyprawia?  Kai czy ty właśnie złamałeś świętą zasadę? – wzrok Krisa’a był przenikliwie rozczarowujący. Sprawiał, że czułam się jakbym popełniła straszny błąd. – już wołam resztę.
- NIE! – krzyknęliśmy razem. – proszę, to się nie powtórzy, ale nie mów reszcie. Arasso? – Kai odsunął się ode mnie jakbym parzyła. To boli.
- Ne, ale jak to się powtórzy to… - pokiwał palcem na znak potępienia.
- Tak wiem. Zostanę surowo ukarany. – Spuścił głowę.
Kris wyszedł jak powiedział „po Lay’a”, a ja nie mogłam się powstrzymać, by nie nakrzyczeć na Kai’a. Powiedział tylko, że on nie może. Kocha mnie, ale musi trzymać się zasad. Spytałam się go o co chodzi z tą karą. Odpowiedział, że „Zawsze byliśmy chowani bez miłości. Żaden z nas jej nie może nigdy doświadczyć, a jeśli to zrobi to czeka go kara w postaci śmierci. Tą miłością może zabić drugą osobę, bo jeśli nie opanuję swojej mocy to mogę rozerwać Cię na małe kawałeczki. Nie mogę Ci nic zrobić, więc nie oczekuj niczego. ” Załamałam się. „I tak będę Cię kochać. Nawet za milion lat.” Lay przewał naszą konwersację.
- Dlaczego jeszcze  nie wpiłaś – wskazał palcem na kubek stojący na komodzie. Wzięłam go do rąk i posłusznie wypiłam duszkiem.
- To jej pomoże, prawda? – Kai jak zawsze martwił się o mnie.
- Powinno. Za jakiś tydzień będzie zdrowa jak ryba. – Uśmiechnął się i znów pojawiły się śliczne dołeczki w policzkach.
- Naprawdę?! To super, ale tydzień nie będzie mnie w pracy. Pani Gong będzie się denerwować.
- Nie musisz pracować. My mamy dużo pieniędzy.
- Ale jakim cudem. Musicie pracować, by mieć pieniądze.
- Nie, po prostu znaleźliśmy sponsora. – Do pokoju wszedł Chen.
- Kogo?
- Pewnego dnia dostaliśmy list z czekiem na 100 000 000 wonów. Skorzystaliśmy i mamy. 
- Skoro teraz jesteś zagrożona to zostaniesz u nas, prawda? – Xiumin wszedł zaraz po Chenie.
- Jeśli tego chcecie, mogę zostać. – uśmiechnęłam się do chłopaków.
Niedługo później wszyscy zebraliśmy się w salonie. Chłopaki za moją prośbą mieli się zapytać o to reszty. Wszyscy prawie od razu się zgodzili, po za Kris’em. Miał pewne wątpliwości wiedząc co łączy mnie z Kai’em. Lecz w końcu się zgodził, ponieważ wcześniej mu coś obiecaliśmy. Nie powiedział nikomu o ‘nas’. Dziękowałam mu za to. 


By: Yoona
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz