Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Zastanawiałam się co
teraz robi królowa i gdzie jest. Nie
uszła mojej uwadze też sprawa sercowa.
Ponieważ w pokoju spał też Chen nie
mogłam zapalić światła. Dokładniej Lay, bym spała dziś na jego łóżku, użyczył
mi go.
Wstałam gdzieś koło piątej rano. Po cichu podeszłam do drzwi
i otworzyłam je. Rozległo się skrzypienie. Kiedy
ostatnio je oliwiliście? Na szczęście nie obudziło to śpiącego
chłopaka. Po ciemku stąpałam po zimnej
powierzchni paneli ułożonych na podłodze korytarza. Dotarłam do łazienki
otwierając drewniane drzwi. Myślałam, że wszyscy jeszcze śpią. Postanowiłam
wziąć kąpiel. Odkręciłam kran z ciepłą wodą. Ściągnęłam z siebie długi t-shirt,
którego wcześniej użyczył mi do spania Tao. Uśmiechnęłam się widząc narysowaną
na nim pandę. Naga weszłam do gorącej wody, która z początku wydała się tylko
lekko ciepła. Czy mam moc Chanyeol’a, żeby ocieplać jeszcze bardziej to
pomieszczenie? Jakby znikąd pojawiły się dziwne i trochę brudne myśli
dotyczące jednego z chłopaków. Popatrzyłam na siebie. Nie wyglądałam na zbytnio
ładną. Ciemne, lekko kręcone włosy do ramion, jasna cera, grube nogi. Może i
mam kobiece kształty, ale księżniczką bym się nie nazwała. Odkąd pamiętam nikt ze mną nie chciała ze mną
rozmawiać, nawet mówili mi, że nie wyglądam na miłą. Chłopaki tak nieuważaną i
za to im dziękuje.
Dokładnie to nie wiem ile siedziałam relaksując się. Chyba
zasnęłam. Obudziły mnie donośne wołania. Od razu wyskoczyłam z wanny, ubrałam
szlafrok i uchyliłam drzwi. Stał tam D.O.. Widocznie był bardzo przejęty i
zmartwiony. Gdy mnie zobaczył to się uspokoił.
- Już wstajecie? W takim razie już wychodzę. – zamknęłam
drzwi i zaczęłam się ubierać
Gdy wychodziłam z pomieszczenia oczywiście miałam szczęście i
na kogoś wpadłam. Był to pół nagi Kai. W samym ręczniku, szedł się wykąpać.
Chciałam ukryć swoje malinowe policzki przez schylenie głowy. Chłopak złapał
mój podbródek i uniósł go delikatnie muskając swoimi wargami moje. Zrobiłam się
jeszcze bardziej czerwona. Wymamrotał ciche „przepraszam” kolejno spuszczając
głowę i wyminąwszy mnie wszedł do łazienki. Wydawało mi się, że uśmiechnął się.
Dlaczego zawsze przy nim motylki w
brzuchu mi latają? Wae?
Szczerze mówiąc stałam tam wmurowana w ziemię jak jakaś
latarnia. Aż przechodził tamtędy Chanyeol zauważając mnie. Nie mogąc mnie
‘obudzić’ użył swojej mocy. Odskoczyłam natychmiast poparzona.
- pogięło Cię?! – złapałam za purpurową rękę.
- A jak inaczej byś zareagowała?
- Może jakbyś mną potrząsnął? – pokazałam mu w jaki sposób
- następnym razem postaram się nie używać mocy. – uśmiechnął
się na co ja wybuchłam śmiechem
- Co…Coś mam na twarzy?
- nie ale kocham twój szczery uśmiech.
- Idziesz na śniadanie?
- za chwile. Muszę coś załatwić.
Chłopak odszedł wchodząc do jadalni. Ja w tym czasie czekałam
aż Kai wyjdzie. Chciałam doprowadzić tą sprawę do końca. Miałam świadomość
swoich uczuć do niego. Po piętnastu minutach wreszcie się doczekałam. Kai nadal
w ręczniku opasającym biodra, był lekko zroszony kropelkami wody. Zaparło mi
dech w piersiach widząc jego ciemny nagi tors. Jak tylko podniosłam wzrok
zobaczyłam jego zdziwiony wyraz twarzy. Moje skąpe ubranie utwierdzało go w tym
uczuciu.
- Czy ty mnie… - nie sądziłam, że to będzie takie trudne, ale
jak widać się domyślił o co mi chodzi jak zawsze.
- Tak, odkąd Cię zobaczyłem po przebudzeniu. – w środku
skakałam z radości. – A czy ty…?
- Tak sądzę. Po tym wszystkim jestem tego pewna. –
wyszczerzyłam się znowu.
Potem poczułam, że odlatuje, nie wiem czemu. Dlaczego teraz? Ostatnie co pamiętam to
Kai’a, którego silne ramiona łapią moje bezwładne ciało.
***
Ocknęłam się jakieś osiem godzin później. Poznałam materiał
pościeli Lay’a oplatający moje zziębnięte kończyny. Patrzyło na mnie dwanaście
par oczu.
- Co…co się stało? – spojrzałam na chłopaków otwierając tylko
jedno oko.
-Chyba tata nie dał Ci ‘lekarstwa’ tylko na gardło. –
stwierdził Xiumin przerywając niezręczną ciszę.
- Szczerze mówiąc
myślę, że jest to reakcja opóźniona na jakąś truciznę. Masz szczęście, że
rodzina wrodzone ma zdolności do odporności na akurat tą. – Lay postanowił
poinformować mnie o tym fakcie. Dziękuje.
^.^
- Chodźmy i zostawmy ją samą. Potrzebuje spokoju. – Baekhyun
pogłaskał mnie po ramieniu uśmiechając się prostokątnie.
Złapałam Kai’a ostatkiem sił za rękę po czy pociągnęłam w
swoją stronę. Nie opierał się.
- Zostań, proszę. – uśmiechnęłam się robiąc proszące oczy.
- Czego sobie tylko Pani zażyczy. – ukłonił się – jeśli tylko
chcesz będę przy tobie. Z każdym dniem boje się o ciebie jeszcze bardziej.
Kocham Cię - usiadł obok mnie dalej
trzymając moją dłoń.
- Wiesz, że ja ciebie też kocham. Nie zostawiaj mnie. –
Oparłam swoją głowę na jego ramieniu.
- Zawsze będę twoim strażnikiem. Jeśli tylko będziesz tego
chciała to zawsze będę obok.
- A nie chcesz być kimś więcej?
- Problem w tym, że nie mogę. W końcu będziemy musieli wrócić
do filarów. My nie możemy być w ten sposób szczęśliwi.
- Opowiedz mi proszę coś o EXOplanet. – spojrzałam na chłopaka
- Dobrze. – Złapał mnie mocniej. Przytulił się do mnie, a ja
do niego. Bardzo mi się to podobało. Pierwszy raz byłam tak blisko
jakiegokolwiek chłopaka. Czułam, że to ten jedyny. – Pewnego zimowego dnia,
królowa która nosiła już Ciebie w sobie wstała rano. Zapomniała, że podczas ciąży
to Ayumi rządził w królestwie. Zawsze go kochała, lecz on jej nigdy. Był z nią
tylko i wyłącznie dla władzy. Wiedziała, że jest złym królem i, że on będzie
złym ojcem. Dlatego postanowiła zabezpieczyć drzewo życia przed nim i jego
żołnierzami. W ten sposób, że zaprogramowała nasze kapsuły, gdy od tamtego dnia
upłynie dwadzieścia lat zmaterializujemy się na ziemi. Lecz ten plan miał wadę.
Mogłabyś się zakochać i przewrócić wszystko do góry nogami. Tak też się stało.
Dziwię się tylko, że chciała zaryzykować. – spojrzał na mnie.
- Sadze, że chciała dla mnie odpowiedniego i niezepsutego
mężczyznę. Jak ty. – też na niego spojrzałam. Nie mogłam się powstrzymać,
pocałowałam go, a on mnie.
Z transu w jaki wpadliśmy wyciągnęło nas pukanie do drzwi.
- Cześć Mina. Mam dla Ciebie lekarstwo od Lay’a. – Kris
wszedł widząc nas.
- Co tu się wyprawia?
Kai czy ty właśnie złamałeś świętą zasadę? – wzrok Krisa’a był
przenikliwie rozczarowujący. Sprawiał, że czułam się jakbym popełniła straszny
błąd. – już wołam resztę.
- NIE! – krzyknęliśmy razem. – proszę, to się nie powtórzy,
ale nie mów reszcie. Arasso? – Kai odsunął się ode mnie jakbym parzyła. To boli.
- Ne, ale jak to się powtórzy to… - pokiwał palcem na znak
potępienia.
- Tak wiem. Zostanę surowo ukarany. – Spuścił głowę.
Kris wyszedł jak powiedział „po Lay’a”, a ja nie mogłam się
powstrzymać, by nie nakrzyczeć na Kai’a. Powiedział tylko, że on nie może.
Kocha mnie, ale musi trzymać się zasad. Spytałam się go o co chodzi z tą karą.
Odpowiedział, że „Zawsze byliśmy chowani bez miłości. Żaden z nas jej nie może
nigdy doświadczyć, a jeśli to zrobi to czeka go kara w postaci śmierci. Tą
miłością może zabić drugą osobę, bo jeśli nie opanuję swojej mocy to mogę
rozerwać Cię na małe kawałeczki. Nie mogę Ci nic zrobić, więc nie oczekuj
niczego. ” Załamałam się. „I tak będę Cię kochać. Nawet za milion lat.” Lay
przewał naszą konwersację.
- Dlaczego jeszcze nie
wpiłaś – wskazał palcem na kubek stojący na komodzie. Wzięłam go do rąk i
posłusznie wypiłam duszkiem.
- To jej pomoże, prawda? – Kai jak zawsze martwił się o mnie.
- Powinno. Za jakiś tydzień będzie zdrowa jak ryba. –
Uśmiechnął się i znów pojawiły się śliczne dołeczki w policzkach.
- Naprawdę?! To super, ale tydzień nie będzie mnie w pracy.
Pani Gong będzie się denerwować.
- Nie musisz pracować. My mamy dużo pieniędzy.
- Ale jakim cudem. Musicie pracować, by mieć pieniądze.
- Nie, po prostu znaleźliśmy sponsora. – Do pokoju wszedł
Chen.
- Kogo?
- Pewnego dnia dostaliśmy list z czekiem na 100 000 000
wonów. Skorzystaliśmy i mamy.
- Skoro teraz jesteś zagrożona to zostaniesz u nas, prawda? –
Xiumin wszedł zaraz po Chenie.
- Jeśli tego chcecie, mogę zostać. – uśmiechnęłam się do
chłopaków.
Niedługo później wszyscy zebraliśmy się w salonie. Chłopaki
za moją prośbą mieli się zapytać o to reszty. Wszyscy prawie od razu się
zgodzili, po za Kris’em. Miał pewne wątpliwości wiedząc co łączy mnie z Kai’em.
Lecz w końcu się zgodził, ponieważ wcześniej mu coś obiecaliśmy. Nie powiedział
nikomu o ‘nas’. Dziękowałam mu za to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz