Znowu. Nudny
poranek wypełniony codziennymi obowiązkami i pracą związaną z kończeniem
szkoły. Każdy dzień wygląda tak samo: wstaje, jem śniadanie, idę do pracy,
wracam czasami coś zjem, udaje się do pokoju na resztę dnia by nie spędzać
czasu z „przyjaciółmi” mojej współlokatorki. Tak mam taką przez to, że sama nie
utrzymam tego mieszkania z lekkiej pensyjki, którą zarabiam w hotelu. Byłam
zmuszona kogoś przyjąć, a ona miała bogatych rodziców którzy za wszystko
płacili, tak, nie zmyślam, opłacili cały apartament bym tylko jakoś z nią
wytrzymała. Czasami myślę, by się jej pozbyć, ale po dłuższym namyśle rezygnuje
z tego pomysłu. Sama pochodzę ze wsi pod Seul’em, w pewnym sensie jestem
wieśniaczką, ale co prawda dobrze wychowaną przez swoją ukochaną matkę, na
której barkach leżało moje wychowanie odkąd się urodziłam. Mama nigdy nie
chciała mi powiedzieć dlaczego czuje się jakbym była z innego wymiaru czy
planety. Za nic nie mogę zrozumieć dlaczego nie mogłam nigdy znaleźć
przyjaciół. Ona tylko mówiła „Dowiesz się gdy dorośniesz”, a ja tego nie
rozumiałam. Szczerze mówiąc rzadko odkąd
tu jestem rozmawiam z mamą, wiem że mogę zadzwonić, ale jakoś nie mam odwagi.
Zawsze gdy dzwonie pyta się o to jak mi się wiedzie i jak tam moi znajomi.
Musze kłamać bo chce by była ze mnie dumna.
Zwlekłam się z
łóżka i zaczęłam odruchowo wybierać części garderoby z szafy, by móc się ubrać i wyjść do pracy.
Wyszłam z pokoju w mojej ślicznej fioletowej piżamce z misiem. Jest bardzo
słodka, przynajmniej tak twierdzi moja „koleżanka”, gdy akurat ma chwile, by na
mnie spojrzeć, a nie na tych swoich fagasów ze studiów. Poszłam w kierunku
drzwi łazienkowych, zapukałam. W małej szczelinie ukazała się blada twarz i
bujne blond włosy. Była to moja współlokatorka, która właśnie myła się wraz z
swoim „nowym” chłopakiem. Znowu to zrobiła, a tyle razy ją prosiłam żeby się
„zabawiała” gdy ja już wyjdę do pracy. Westchnęłam, a ona fuknęła na mnie i
zamknęła przed mną drzwi. Zirytowana odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju
wziąć zapasową szczoteczkę i pastę. Zawsze byłam przygotowana na taką sytuacje,
bo to nie był pierwszy raz. Nieraz przyprowadzała tu DLA MNIE nieznajomych
ludzi i chce 1# się z nimi pobawić 2# mnie zeswatać. Mówiłam, że sama sobie
znajdę chłopaka, a ona lepiej żeby się w to nie mieszała. To prawda żaden
jeszcze nie był w stanie mi zaimponować, ani swoją sylwetką, ani rozumem. Jej
zdaniem byłam „niedostępna”. Po
wypełnieniu porannej toalety w kuchennym zlewie zajrzałam do lodówki modląc się
żeby coś z wczoraj zostało. Chciałam się najeść po wczorajszym
„koczowaniu” w pokoju z nadzieją że nikt
się nie zainteresuje moim pokojem.
Niestety musiałam się pomylić. Nie było nawet kropli mleka. Jedyne co
znalazłam to kromkę chleba. Od razu włożyłam ją do tostera i czekałam z
niecierpliwością, aż się upiecze. Wyjęłam gorący tost i omało się
przy tym nie poparzyłam. Zjadłam go niemal jednym gryzem. Spojrzałam na
zegar, który wisiał na ścianie. Okazało się że muszę już wychodzić bo się
spóźnię. Napisałam dla Mizumi wiadomość, by zrobiła zakupy i położyłam na stole
gzie na pewno zajrzy. Szłam o własnych
siłach jak zawsze bo w końcu nie miałam, aż tak daleko, by tarabanić się autem
lub co gorsza środkiem publicznym. Od dziecka nie cierpiałam tak się
przemieszczać. Droga była bardzo prosta, nawet pięciolatek by ją zapamiętał.
Doszłam do hotelu w mgnieniu oka, weszłam do środka. Zastałam tam moją szefową.
- Czy przypadkiem nie chcesz coś mi powiedzieć? – spytała a
ja od razu spoglądnęłam na ogromny zagar umieszczony tuż nad recepcją. Tak
spóźniłam się. Ups. Co prawda tylko o
10 sekund ale dla niej to były wieki.
- prz…przepraszam – zająkłam się, nic dziwnego każdy by to
zrobił gdyby ujrzał jej wielką jak wulkan brodawkę na środku brody i te
krzaczaste brwi spod których patrzyła.
- żeby mi się to już nigdy nie powtórzyło,… – burknęła – …a
miałam Cię za odpowiedzialną dziewczynę. – Niestety bardzo łatwo było jej
podpaść, mimo że cały czas siedziała w gabinecie z właścicielem hotelu, który
był zupełnym przeciwieństwem jej.
Dzień minął szybko mimo tego, że musiałam nie raz odetkać
zapchane toalety. Co Ci coście jedzą?! Gdy wracałam już lekko się ciemniało, ale by
być wcześniej w domu musiałam przejść obok „szczeliny” między blokami. Nie
ukrywam, że jest straszna, gdy nie jest nawet oświetlona. Mimowolnie spojrzałam
w nią i stało się coś dziwnego. Zobaczyłam w niej coś świecącego i o dziwo
latającego w powietrzu. Zaciekawił mnie ten przedmiot. Podeszłam do niego mimo
strachu jaki czułam będąc w tamtym miejscu. Podchodząc zauważyłam, że jest to
srebrny trójkąt z kółkiem w środku mniej więcej tak wyglądał. Poczułam
nieopanowaną chęć dotknięcia tego czegoś. Nie zdołałam jej opanować i pożałowałam. Nawe mocno nie
złapałam, a już leżałam 2 metry dalej od niego z bolącym tyłkiem. Szeroko otworzyłam oczy gdy tylko je
przetarłam, gdy zobaczyłam co dzięki mojemu dotykowi się stało. A mianowicie
pojawił się tam chłopak. Miał kasztanowe włosy, które aż lśniły, ciemno-brązowe
oczy i opaloną skórę. Ubrany był w czarne spodnie, biały podkoszulek i
skurzaną, lśniącą kurtkę. Na prawej ręce miał dziwny pierścionek na dwa palce z
napisem E X O, zaś na drugiej już na jeden palec pierścionek przedstawiający
wcześniej widziany przeze mnie symbol. Wyglądał jakby spał z otwartymi oczami.
Nagle drgnął Mina tylko nie dawaj po
sobie poznać, że boisz się jak diabli. Nabrał powietrza w płuca i spadł na
ziemię co prawda wysoko nie „wisiał”, ale i tak od razu podbiegłam do niego z
zamiarem niesienia pomocy. Ostrożnie dotknęłam jego ramienia, a ten od razu się
przestraszył mówiąc:
- Gdzie ja jestem? To nie wygląda na naszą komnatę? – zwrócił
swój wzrok na mnie oczekując szybkiej odpowiedzi.
- je..je..jesteś na Zie…Ziemi. – odparłam cofając się do tyłu
z przerażenia.
- Możesz mi wytłumaczyć, co się właśnie stało i dlaczego nie
jestem w komnacie filarnej? – Powiedział podnosząc się z ziemi i
„rozprostowując” kości.
- Raczej ty mi objaśnij skąd jesteś i kim jesteś. Inaczej
nawet tu dłużej nie zostanę. Raczej nie znajdziesz pomocy u nikogo innego. –
powiedziałam usiłując go zmanipulować, bo trochę mnie zaciekawił swoim
„pojawieniem się” w zakamarku ulicznym, gdzie normalnie przesiadują narkomani.
- Dobrze, ale jest umowa. Ja Ci powiem skąd jestem i kim
jestem, a ty mi opowiesz o sobie i co to za miejsce. Umowa?
- Umowa. – kiwnęłam głową i podałam mu rękę na znak zgody. –
Wiesz, że wyglądasz jak jakiś motocyklista? – Uśmiechnęłam się chcąc przełamać
lody.
- A kto to jest? Ten motocyklista? – chłopak popatrzył się na
mnie podnosząc jedną z brwi.
- Ktoś kto jeździ na motorze, ale może chodźmy może do
pobliskiej kawiarni, albo lepiej do mnie do domu. – Gdy to powiedziałam sama
byłam w szoku, że aż taka potrafię być pomocna. I bo dopiero co poznanego
chłopaka do domu zaprowadzam, by mu opowiedzieć co to za miejsce. – możesz się
u mnie przespać.
- Jesteś bardzo miła, ale chyba podziękuje. Jeśli ja się
obudziłem to reszta pewnie też. – chłopak nagle zaczął się rozglądać wokoło. –
widziałaś może 11 chłopaków ubranych podobnie do mnie? – zwrócił się do mnie, a
ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
- Przepraszam , ale jesteś jedyną osobą która „spadła” dziś
na Ziemię, i którą ja widziałam. – uśmiechnęłam się przyjacielsko – A tak w
ogóle to jestem Mina.
- Jestem Kai – to w którą stronę ten twój dom?
- Choć zaprowadzę Cię. – wyciągnęłam rękę do chłopaka, którą
on później złapał
Tego dnia, gdy wróciłam razem z gościem do mojego mieszkania
Mizumi nagle odłączyła muzykę, która była wcześniej bardzo głośno ustawiona. Od
razu doskoczyła do niespodziewającego się tego chłopaka. On za to nie odpowiedział
na jej widoczne zaloty. Nawet lepiej, odepchnął ją od siebie jak najdalej. Dobrze Ci. W końcu się jej ktoś oparł. Tak.
Nieźle się z tego ucieszyłam, dostała za swoje. Nie ukrywam Kai był bardzo
przystojny nawet jak dla mnie. I przy punktował przez ten czyn. Miałam ochotę
przybić z nim piątkę, ale powstrzymałam się.
- I co znalazłaś sobie w końcu chłopaka Mina? – szepnęła do
mnie współlokatorka, a ja nic tylko się uśmiechnęłam kącikiem ust i poprowadziłam go do swojego pokoju po czym
zaświeciłam światło.
Szczerze mówiąc długo rozmawialiśmy. Ja mówiłam o Ziemi i o
tym jak się tu pojawił z mojego punktu widzenia, a on o sobie i swojej
planecie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku i od jego opowieści swoich uszów.
Zrobiłam się też bardzo senna i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano ujrzałam jak chłopak spał jeszcze na fotelu. Nie
dziwiłam się, że akurat jego wybrał do spania, bo zaraz po łóżku był
najwygodniejszą częścią mojego pokoju. Nie chciałam go budzić więc ostrożnie
otworzyłam drzwi. Zanim zdążyłam wyjść, poczułam jak ktoś złapał mnie w tali i
wciągnął do środka z powrotem. Powiedział, że najważniejsza część jego
opowieści jest jeszcze niezaczęta i żebym nie wychodziła. Zgodziłam się na to
pod warunkiem, że najpierw zadzwonię do pracy by wziąć dzień wolny. Nie
chciałam potem mieć kolejnej wizyty u szefowej. Potem usiadłam wygodnie na
łóżku, by swobodnie patrzeć na chłopaka siedzącego w niezwykle zamyślonej
pozie. W duchu myślałam, że zaraz się nie powstrzymam i zacznę się śmiać, bo ta
poza do niego zupełnie niepasowana. Zatem zaczął
– moją mocą, z którą się urodziłem jest teleportacja, inni o
których już słyszałaś mają inne moce: uzdrawianie, pioruny, mrożenie,
telekineza, latanie, światło, ziemia, woda, wiatr, kontrolowanie czasu, ogień.
Każda z mocy jest przypisana do jednego z moich przyjaciół, albo inaczej mówiąc
do „braci” jeśli rozumiesz o co chodzi. Każdy z nas w innym czasie opanował
swoją umiejętność i został za hibernowany. Ja zostałem jako drugi więc jeśli
przyjąć, że budzimy się po kolei to najmłodszy musiał się już obudzić. Trzeba
go znaleźć. Więc chce Cię poprosić o pomoc w poszukiwaniach.
- Jasne, że Ci pomogę nie po to chciałam Cię poznać , żeby
teraz opuścić. – uśmiechnęłam się do niego, by nie tracił nadziei.
- Kontynuując, nasza planeta została opanowana przez złego
władcę. Królowa musiała za niego wyjść. Nie miała wyboru, to był jej obowiązek.
Myślę, że resztę opowieści będę Ci opowiadał w czasie szukania. – oznajmił po
czym wzięliśmy się do roboty.
Długo nam zajęło szukanie, a dokładniej Ziemia jest wielka Mina, nie ma szans że kiedyś się odnajdą i
nie wiadomo, czy w ogóle się obudzili. Szukaliśmy nieustannie przez miesiąc.
Według niego wszyscy powinni się obudzić i jakoś szukać innych. Nawet zdążył mi
opowiedzieć o nich wszystkich jakbym ich
znała osobiście. Nie raz demonstrował mi swoją moc. Podobała mi się ona, była
bardzo przydatna.
By: Yoona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz