sobota, 22 listopada 2014

EXO, Powers and me: Rozdział I – „Niecodzienny gość”




      Znowu. Nudny poranek wypełniony codziennymi obowiązkami i pracą związaną z kończeniem szkoły. Każdy dzień wygląda tak samo: wstaje, jem śniadanie, idę do pracy, wracam czasami coś zjem, udaje się do pokoju na resztę dnia by nie spędzać czasu z „przyjaciółmi” mojej współlokatorki. Tak mam taką przez to, że sama nie utrzymam tego mieszkania z lekkiej pensyjki, którą zarabiam w hotelu. Byłam zmuszona kogoś przyjąć, a ona miała bogatych rodziców którzy za wszystko płacili, tak, nie zmyślam, opłacili cały apartament bym tylko jakoś z nią wytrzymała. Czasami myślę, by się jej pozbyć, ale po dłuższym namyśle rezygnuje z tego pomysłu. Sama pochodzę ze wsi pod Seul’em, w pewnym sensie jestem wieśniaczką, ale co prawda dobrze wychowaną przez swoją ukochaną matkę, na której barkach leżało moje wychowanie odkąd się urodziłam. Mama nigdy nie chciała mi powiedzieć dlaczego czuje się jakbym była z innego wymiaru czy planety. Za nic nie mogę zrozumieć dlaczego nie mogłam nigdy znaleźć przyjaciół. Ona tylko mówiła „Dowiesz się gdy dorośniesz”, a ja tego nie rozumiałam.  Szczerze mówiąc rzadko odkąd tu jestem rozmawiam z mamą, wiem że mogę zadzwonić, ale jakoś nie mam odwagi. Zawsze gdy dzwonie pyta się o to jak mi się wiedzie i jak tam moi znajomi. Musze kłamać bo chce by była ze mnie dumna.
       Zwlekłam się z łóżka i zaczęłam odruchowo wybierać części garderoby  z szafy, by móc się ubrać i wyjść do pracy. Wyszłam z pokoju w mojej ślicznej fioletowej piżamce z misiem. Jest bardzo słodka, przynajmniej tak twierdzi moja „koleżanka”, gdy akurat ma chwile, by na mnie spojrzeć, a nie na tych swoich fagasów ze studiów. Poszłam w kierunku drzwi łazienkowych, zapukałam. W małej szczelinie ukazała się blada twarz i bujne blond włosy. Była to moja współlokatorka, która właśnie myła się wraz z swoim „nowym” chłopakiem. Znowu to zrobiła, a tyle razy ją prosiłam żeby się „zabawiała” gdy ja już wyjdę do pracy. Westchnęłam, a ona fuknęła na mnie i zamknęła przed mną drzwi. Zirytowana odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju wziąć zapasową szczoteczkę i pastę. Zawsze byłam przygotowana na taką sytuacje, bo to nie był pierwszy raz. Nieraz przyprowadzała tu DLA MNIE nieznajomych ludzi i chce 1# się z nimi pobawić 2# mnie zeswatać. Mówiłam, że sama sobie znajdę chłopaka, a ona lepiej żeby się w to nie mieszała. To prawda żaden jeszcze nie był w stanie mi zaimponować, ani swoją sylwetką, ani rozumem. Jej zdaniem byłam „niedostępna”.  Po wypełnieniu porannej toalety w kuchennym zlewie zajrzałam do lodówki modląc się żeby coś z wczoraj zostało. Chciałam się najeść po wczorajszym „koczowaniu”  w pokoju z nadzieją że nikt się nie zainteresuje moim pokojem.  Niestety musiałam się pomylić. Nie było nawet kropli mleka. Jedyne co znalazłam to kromkę chleba. Od razu włożyłam ją do tostera i czekałam z niecierpliwością, aż się upiecze. Wyjęłam gorący tost i  omało się  przy tym nie poparzyłam. Zjadłam go niemal jednym gryzem. Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie. Okazało się że muszę już wychodzić bo się spóźnię. Napisałam dla Mizumi wiadomość, by zrobiła zakupy i położyłam na stole gzie na pewno zajrzy.  Szłam o własnych siłach jak zawsze bo w końcu nie miałam, aż tak daleko, by tarabanić się autem lub co gorsza środkiem publicznym. Od dziecka nie cierpiałam tak się przemieszczać. Droga była bardzo prosta, nawet pięciolatek by ją zapamiętał. Doszłam do hotelu w mgnieniu oka, weszłam do środka. Zastałam tam moją szefową.
- Czy przypadkiem nie chcesz coś mi powiedzieć? – spytała a ja od razu spoglądnęłam na ogromny zagar umieszczony tuż nad recepcją. Tak spóźniłam się. Ups. Co prawda tylko o 10 sekund ale dla niej to były wieki.
- prz…przepraszam – zająkłam się, nic dziwnego każdy by to zrobił gdyby ujrzał jej wielką jak wulkan brodawkę na środku brody i te krzaczaste brwi spod których patrzyła.
- żeby mi się to już nigdy nie powtórzyło,… – burknęła – …a miałam Cię za odpowiedzialną dziewczynę. – Niestety bardzo łatwo było jej podpaść, mimo że cały czas siedziała w gabinecie z właścicielem hotelu, który był zupełnym przeciwieństwem jej.
Dzień minął szybko mimo tego, że musiałam nie raz odetkać zapchane toalety. Co Ci coście jedzą?!  Gdy wracałam już lekko się ciemniało, ale by być wcześniej w domu musiałam przejść obok „szczeliny” między blokami. Nie ukrywam, że jest straszna, gdy nie jest nawet oświetlona. Mimowolnie spojrzałam w nią i stało się coś dziwnego. Zobaczyłam w niej coś świecącego i o dziwo latającego w powietrzu. Zaciekawił mnie ten przedmiot. Podeszłam do niego mimo strachu jaki czułam będąc w tamtym miejscu. Podchodząc zauważyłam, że jest to srebrny trójkąt z kółkiem w środku mniej więcej tak wyglądał. Poczułam nieopanowaną chęć dotknięcia tego czegoś. Nie zdołałam  jej opanować i pożałowałam. Nawe mocno nie złapałam, a już leżałam 2 metry dalej od niego z bolącym tyłkiem.  Szeroko otworzyłam oczy gdy tylko je przetarłam, gdy zobaczyłam co dzięki mojemu dotykowi się stało. A mianowicie pojawił się tam chłopak. Miał kasztanowe włosy, które aż lśniły, ciemno-brązowe oczy i opaloną skórę. Ubrany był w czarne spodnie, biały podkoszulek i skurzaną, lśniącą kurtkę. Na prawej ręce miał dziwny pierścionek na dwa palce z napisem E X O, zaś na drugiej już na jeden palec pierścionek przedstawiający wcześniej widziany przeze mnie symbol. Wyglądał jakby spał z otwartymi oczami. Nagle drgnął Mina tylko nie dawaj po sobie poznać, że boisz się jak diabli. Nabrał powietrza w płuca i spadł na ziemię co prawda wysoko nie „wisiał”, ale i tak od razu podbiegłam do niego z zamiarem niesienia pomocy. Ostrożnie dotknęłam jego ramienia, a ten od razu się przestraszył mówiąc:
- Gdzie ja jestem? To nie wygląda na naszą komnatę? – zwrócił swój wzrok na mnie oczekując szybkiej odpowiedzi.
- je..je..jesteś na Zie…Ziemi. – odparłam cofając się do tyłu z przerażenia.
- Możesz mi wytłumaczyć, co się właśnie stało i dlaczego nie jestem w komnacie filarnej? – Powiedział podnosząc się z ziemi i „rozprostowując” kości.
- Raczej ty mi objaśnij skąd jesteś i kim jesteś. Inaczej nawet tu dłużej nie zostanę. Raczej nie znajdziesz pomocy u nikogo innego. – powiedziałam usiłując go zmanipulować, bo trochę mnie zaciekawił swoim „pojawieniem się” w zakamarku ulicznym, gdzie normalnie przesiadują narkomani.
- Dobrze, ale jest umowa. Ja Ci powiem skąd jestem i kim jestem, a ty mi opowiesz o sobie i co to za miejsce. Umowa?
- Umowa. – kiwnęłam głową i podałam mu rękę na znak zgody. – Wiesz, że wyglądasz jak jakiś motocyklista? – Uśmiechnęłam się chcąc przełamać lody.
- A kto to jest? Ten motocyklista? – chłopak popatrzył się na mnie podnosząc jedną z brwi.
- Ktoś kto jeździ na motorze, ale może chodźmy może do pobliskiej kawiarni, albo lepiej do mnie do domu. – Gdy to powiedziałam sama byłam w szoku, że aż taka potrafię być pomocna. I bo dopiero co poznanego chłopaka do domu zaprowadzam, by mu opowiedzieć co to za miejsce. – możesz się u mnie przespać.
- Jesteś bardzo miła, ale chyba podziękuje. Jeśli ja się obudziłem to reszta pewnie też. – chłopak nagle zaczął się rozglądać wokoło. – widziałaś może 11 chłopaków ubranych podobnie do mnie? – zwrócił się do mnie, a ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć.
- Przepraszam , ale jesteś jedyną osobą która „spadła” dziś na Ziemię, i którą ja widziałam. – uśmiechnęłam się przyjacielsko – A tak w ogóle to jestem Mina.
- Jestem Kai – to w którą stronę ten twój dom?
- Choć zaprowadzę Cię. – wyciągnęłam rękę do chłopaka, którą on później złapał
Tego dnia, gdy wróciłam razem z gościem do mojego mieszkania Mizumi nagle odłączyła muzykę, która była wcześniej bardzo głośno ustawiona. Od razu doskoczyła do niespodziewającego się tego chłopaka. On za to nie odpowiedział na jej widoczne zaloty. Nawet lepiej, odepchnął ją od siebie jak najdalej. Dobrze Ci. W końcu się jej ktoś oparł. Tak. Nieźle się z tego ucieszyłam, dostała za swoje. Nie ukrywam Kai był bardzo przystojny nawet jak dla mnie. I przy punktował przez ten czyn. Miałam ochotę przybić z nim piątkę, ale powstrzymałam się.
- I co znalazłaś sobie w końcu chłopaka Mina? – szepnęła do mnie współlokatorka, a ja nic tylko się uśmiechnęłam kącikiem ust  i poprowadziłam go do swojego pokoju po czym zaświeciłam światło.
Szczerze mówiąc długo rozmawialiśmy. Ja mówiłam o Ziemi i o tym jak się tu pojawił z mojego punktu widzenia, a on o sobie i swojej planecie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku i od jego opowieści swoich uszów. Zrobiłam się też bardzo senna i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano ujrzałam jak chłopak spał jeszcze na fotelu. Nie dziwiłam się, że akurat jego wybrał do spania, bo zaraz po łóżku był najwygodniejszą częścią mojego pokoju. Nie chciałam go budzić więc ostrożnie otworzyłam drzwi. Zanim zdążyłam wyjść, poczułam jak ktoś złapał mnie w tali i wciągnął do środka z powrotem. Powiedział, że najważniejsza część jego opowieści jest jeszcze niezaczęta i żebym nie wychodziła. Zgodziłam się na to pod warunkiem, że najpierw zadzwonię do pracy by wziąć dzień wolny. Nie chciałam potem mieć kolejnej wizyty u szefowej. Potem usiadłam wygodnie na łóżku, by swobodnie patrzeć na chłopaka siedzącego w niezwykle zamyślonej pozie. W duchu myślałam, że zaraz się nie powstrzymam i zacznę się śmiać, bo ta poza do niego zupełnie niepasowana. Zatem zaczął
– moją mocą, z którą się urodziłem jest teleportacja, inni o których już słyszałaś mają inne moce: uzdrawianie, pioruny, mrożenie, telekineza, latanie, światło, ziemia, woda, wiatr, kontrolowanie czasu, ogień. Każda z mocy jest przypisana do jednego z moich przyjaciół, albo inaczej mówiąc do „braci” jeśli rozumiesz o co chodzi. Każdy z nas w innym czasie opanował swoją umiejętność i został za hibernowany. Ja zostałem jako drugi więc jeśli przyjąć, że budzimy się po kolei to najmłodszy musiał się już obudzić. Trzeba go znaleźć. Więc chce Cię poprosić o pomoc w poszukiwaniach.
- Jasne, że Ci pomogę nie po to chciałam Cię poznać , żeby teraz opuścić. – uśmiechnęłam się do niego, by nie tracił nadziei.  
- Kontynuując, nasza planeta została opanowana przez złego władcę. Królowa musiała za niego wyjść. Nie miała wyboru, to był jej obowiązek. Myślę, że resztę opowieści będę Ci opowiadał w czasie szukania. – oznajmił po czym wzięliśmy się do roboty.
Długo nam zajęło szukanie, a dokładniej Ziemia jest wielka Mina, nie ma szans że kiedyś się odnajdą i nie wiadomo, czy w ogóle się obudzili. Szukaliśmy nieustannie przez miesiąc. Według niego wszyscy powinni się obudzić i jakoś szukać innych. Nawet zdążył mi opowiedzieć  o nich wszystkich jakbym ich znała osobiście. Nie raz demonstrował mi swoją moc. Podobała mi się ona, była bardzo przydatna.


By: Yoona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz